Dla homoseksualisty publiczne wyjawienie swojej orientacji to narodzenie się na nowo Jestem gejem i tyle – to słowa pierwszego coming outu osoby publicznej w Polsce. Coming outu, czyli dobrowolnego ujawnienia własnej orientacji homoseksualnej, w ten sposób dokonał popularny aktor Jacek Poniedziałek. Te słowa wstrząsnęły Polską, a w szczególności czytelnikami „Faktu”, na łamach którego aktor złożył tę deklarację. Można powiedzieć, że Poniedziałek był pierwszy. Po nim przyszła kolej na następne osoby publiczne. Może nie były to osoby codziennie goszczące w naszych domach za pośrednictwem serialu „M jak miłość”, jednak krople drążyły skałę. W efekcie staliśmy się świadkami drugiego bardzo głośnego coming outu, którego bohaterami stali się Tomasz Raczek i jego partner Marcin Szczygielski. Pierwszy Poniedziałek Jacek Poniedziałek w pewnym sensie został przymuszony do coming outu. Tygodnik „Newsweek” umieścił go w towarzystwie piosenkarza Eltona Johna i pisarza Michaela Cunninghama jako osobę nieukrywającą swojej orientacji seksualnej. Jak przyznaje, zrobiło mu się wówczas przyjemnie, z drugiej zaś strony poczuł potrzebę przeciwstawiania się opresyjnej sytuacji społeczno-politycznej panującej w Polsce. Miało być skromnie. Aktor umówił się na rozmowę dla stacji TVN Style. Dzień po nagraniu zadzwonił dziennikarz „Faktu” z prośbą o rozmowę. Poniedziałek przystał na propozycję, nieświadomy, jaką rangę temu tematowi nada, bądź co bądź, najpoczytniejszy dziennik w Polsce. 14 grudnia 2005 r. cała Polska wiedziała, że Rafał z serialu „M jak Miłość” jest gejem. „Mam już 40 lat. Nie będę się wygłupiał i bredził coś o idealnej kobiecie, której wciąż szukam. Jestem gejem i tyle” – tak brzmiał pierwszy coming out osoby publicznej w Polsce. Gdy Poniedziałek obudził się 14 grudnia, nie był świadom tego, co się stało. „Kiedy się obudziłem i włączyłem komórkę, miałem tam mnóstwo nowych SMS-ów i nieodsłuchanych wiadomości. Moi przyjaciele byli przestraszeni, zastanawiali się, co to teraz będzie. Potem zadzwonili producenci „M jak miłość” z wiadomością, że mają inwazję dziennikarzy, a Polsat robi materiał o moim coming oucie do głównych wiadomości. Byli wyraźnie w panice”, czytamy w wywiadzie udzielonym pismu „Replika”, wydawanym przez Kampanię Przeciwko Homofobii. Sprowokował premier Jednak Poniedziałek nie był pierwszym polskim zautowanym, jak mówi się w środowisku LGBT (skrót od Lesbijki, Geje, Biseksualiści, osoby Transgenderowe) gejem. Kilka tygodni przed nim swoją orientację seksualną wyjawił Dariusz Stasik, dziennikarz „Newsweeka”. Pretekstem była rozmowa z ówczesnym premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem, który stwierdził, że „homoseksualizm to zachowanie nienaturalne”. Stasik został poproszony o napisanie polemicznego felietonu. Zaczął ostro: „W Chinach za homoseksualizm można dostać pięć lat, w Iranie stryczek. W Polsce na razie tylko pogardę”. Następnie wprost przyznał, że jest gejem. Po raz pierwszy przed całą Polską. Rodzina wiedziała już od kilku lat. Dariusz był szczęśliwcem. Najbliżsi deklarację przyjęli ze zrozumieniem. Nie można tego powiedzieć o rodzinie pisarza i krytyka filmowego Bartosza Żurawieckiego. Gdy w wieku 20 lat powiedział rodzicom, że jest gejem, musiał się wyprowadzić z domu. Do swojego partnera. „Był dramat i szlochy”, przyznaje. Do publicznego coming outu sprowokowała go debata na temat homoseksualizmu na łamach katolickiego pisma „Więź”. „Był on moją reakcją na tę obłudną dyskusję (…). Walnąłem pięścią w stół. Zaprotestowałem przeciwko temu, jak wygląda polska debata nt. homoseksualizmu. Debata, w której sami zainteresowani nie mieli prawa zabrania głosu. Na dyskusję o homoseksualizmie zapraszano do mediów psychologów, psychiatrów, księży itp., ale nigdy samych gejów i lesbijek. Dosyć miałem już bycia gejem z zakneblowanymi ustami”, tłumaczy Żurawiecki. Jego tekstu z coming outem nie chciało opublikować żadne wysokonakładowe pismo. Zdecydował się tylko kwartalnik „Bez dogmatu”, który zamieścił tekst Żurawieckiego jesienią 2002 r. Większe audytorium miał coming out Jakuba Janiszewskiego, dziennikarza radia TOK FM. Janiszewski rozmawiał na antenie z dyrektorem warszawskiego liceum im. Reytana. Kilka godzin wcześniej dyrektor nie wpuścił Roberta Biedronia, szefa Kampanii Przeciw Homofobii, na zaplanowane spotkanie z uczniami w ramach Dni Tolerancji. Dyrektor stwierdził, że „jest liberałem”, jednak obecność geja w środę popielcową „może obrażać uczucia religijne”. „Wkurzyłem się tak, że pomyślałem: No dobra, liberale,
Udostępnij:
- Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram
- Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp
- Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail
- Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety









