Na studia z „Przeglądem”
Humaniści, łączcie się Do Pułtuska przyjeżdżają politycy, naukowcy, ministrowie Agata Krakowiak jest na V roku europeistyki. Teraz myśli o studiach podyplomowych. – Może logopedia, może marketing? – zastanawia się – ale na pewno będzie to coś całkiem nowego. Teraz ze zrozumieniem słucha Urszuli Gielniowskiej. Tak, najtrudniejszy jest trzeci rok – i licencjat, i egzaminy. – Jednak najważniejsze, że wybrałam dobry kierunek – podkreśla Urszula. – Nauki polityczne są pasjonujące. Szkoła powstała z marzeń. Dziesięć lat temu kilkudziesięciu profesorów UW – dziś przyznają, że kierował nimi bunt przeciwko istniejącym wzorcom nauczania – założyło Towarzystwo Edukacyjne ATENA. – Działaliśmy trochę na przekór – wspomina prorektor WSH, prof. Irena Szybiak. – Modne były szkoły biznesowe, a my zaryzykowaliśmy i założyliśmy uczelnię pedagogiczną i humanistyczną. Historia, pedagogika, filologia polska – to były pierwsze wydziały. Najpierw przyszli do nich właśnie nauczyciele, którzy chcieli zdobyć lepsze wykształcenie. Potem ruszyła fala młodzieży. Dziś uczy się tu ok. 13 tys. osób, głównie w systemie zaocznym. Jednak poza weekendowymi spotkaniami mają konsultacje, sesje i internetowy kontakt z wykładowcami. Poza tym przyjeżdżają na liczne debaty polityczne (ostatnio był Roman Giertych), które pozwalają teorię zderzyć z życiem. – Świadomie zaczęliśmy budować prawdziwy uniwersytet – wspomina prof. Szybiak. Następne lata pokazały, że powstanie WSH była znakomitym uzupełnieniem rynku edukacyjnego. Są nowe wydziały – nauki polityczne, ochrona środowiska (też taka bardziej humanistyczna, nie tylko skupiona na reakcjach chemicznych), archeologia oraz administracja. W tym roku w ciechanowskiej filii rusza turystyka i rekreacja. W planach jest licencjat z socjologii. Wydziały tworzą ludzie z pasją. Słynne są całonocne debaty polityczne organizowane przez prof. Wojtaszczyka. Przyjeżdżają politycy, studenci utożsamiają się z ich poglądami. Prawdziwy teatr. Mniej rozgłosu robią archeolodzy, choć ich dorobek jest imponujący. Przetrząsają ziemię przygotowywaną pod autostradę. Choć skrupulatni, są szybsi od budowniczych. Prezentują wykopaliska, ale największym hitem będzie publikacja o 15 studniach, każdej oznaczającej inny etap historii. Fachowcy i zapaleńcy. Przez te wszystkie lata rektorem był historyk, prof. Andrzej Bartnicki. Zmarł przed kilkoma miesiącami, a jego dzieło znakomicie kontynuują ci wszyscy, którzy współtworzyli uczelnię wraz z nim. Na nowego rektora wybrano prof. Adama Koseskiego. Agata pochodzi z Płocka, Urszula z Radomia. O szkole usłyszały od kolegów, którzy ją kończyli. To była najlepsza rekomendacja. Urszula przez chwile wahała się między Warszawą a Pułtuskiem. Wybrała miasteczko, bo uznała, że tu ma lepsze warunki do nauki. Poza magią rankingów te właśnie opinie rówieśników są najlepszą reklamą. Obie starają się w praktyce poznawać życie polityczne. Pracowały w sztabach wyborczych partii, których programy może nie wydały im się najbliższe, ale wiedzą, że to właśnie za kulisami nauczyły się sporo. Prof. Bartnicki podkreślał, że chciał do Polski przenieść wzorce uczelni amerykańskich. Wybrał Pułtusk, bo pochodził ze wsi, i dąży, by prowincja (słowo oznaczało miejsce, nie stan umysłu) miała blisko na uniwersytet. Szkoła, co jest kolejnym sygnałem jej wysokiej jakości, ma uprawnienia doktorskie w dziedzinie historii i nauk politycznych. Jeszcze w tym roku akademickim będą pierwsze obrony. – W ten sposób realizujemy zamiar kształcenia własnej kadry – podkreśla prof. Szybiak. Uczelnia zatrudnia ok. 300 profesorów i doktorów habilitowanych, większość wywodzi się z warszawskich uczelni, żaden nie traktuje pracy jako kolejnej fuchy. I co ważne, są to osoby nie tylko znakomite merytorycznie, ale i niekonfliktowe, potrafiące pracować w zespole. Do grona profesorów już wkrótce dołączy prof. Jerzy Woźnicki. Ścisły umysł, ale z zacięciem humanistycznym. – Dotychczas przyjeżdżałem do Pułtuska gościnnie, na cykle wykładów – wyjaśnia profesor. – Poznałem szkołę, jej wartość i chciałbym związać się z nią na stałe. Wykłady prof. Woźnickiego dotyczą społeczeństwa wiedzy i strategii lizbońskiej, która czyni Europę wspólnym obszarem edukacyjnym. – Uniwersytet jest szczytowym osiągnięciem człowieka – mówi prof. Woźnicki. – Jego powszechność i ponadnarodowość datują się od średniowiecza. Tę ideę realizuje także Pułtusk, zacieśnia kontakty z uczelniami zagranicznymi, przyjmuje studentów z innych krajów. Jednym z nich jest Andriej z Moskwy. Dowiedział się o konkursie, poszedł do ambasady polskiej i wygrał. Kiedy przyjechał









