Igrzyska i katastrofa

Igrzyska i katastrofa

Dwugłos o książce Davida Harveya – David Harvey, Neoliberalizm. Historia katastrofy, tłum. Jerzy Paweł Listwan, Instytut Wydawniczy Książka i Prasa, Warszawa 2008 Książka Harveya to pierwsza na polskim rynku kompletna monografia neoliberalizmu Zakończone nie tak dawno igrzyska olimpijskie ściągnęły uwagę całego świata na ich gospodarza. Stało się tak również w Polsce, gdzie – nie pierwszy raz – merytoryczna jakość wypowiedzi i przekazu medialnego na temat Chin była odwrotnie proporcjonalna do przybierającego poziomu swoistej histerii. Tymczasem na polskim rynku wydawniczym ukazała się książka, która m.in. doskonale tłumaczy, z jakimi faktycznie problemami boryka się ten kraj oraz czego w rzeczywistości powinny dotyczyć obawy związane z azjatyckim mocarstwem. W trakcie igrzysk Państwo Środka ukazało swe oblicze kraju nowoczesnego, bogatego i prężnie rozwijającego się. Nikt przy tym nie zwracał lub może nie chciał zwrócić uwagi na to, co jest prawdziwym fundamentem gwałtownego chińskiego rozwoju. A fenomen ten – jak przekonywająco wyjaśnia David Harvey w książce „Neoliberalizm. Historia katastrofy” – ma swoje źródła w „superwyzysku siły roboczej, szczególnie młodych kobiet z terenów wiejskich”. Autor zauważa, że płace w Chinach są „ekstremalnie” niskie, a w parze z nimi idą „nieuregulowane warunki pracy, despotyzm przełożonych i wyzysk” oraz jeszcze bardziej bulwersujące zjawisko „niewypłacania zarobionych pieniędzy i niewywiązywania się ze zobowiązań emerytalnych”. O ile jednak chińscy pracownicy wydają się – mimo wszystko – akceptować długie godziny pracy, jej skandaliczne warunki oraz niskie płace jako niezbędną cenę modernizacji i wzrostu gospodarczego, o tyle niewypłacanie zarobków i emerytur to już dla nich za wiele. Jak pisze Harvey: „w mieście Liaoyang na północnym wschodzie Chin ponad 30 tys. pracowników z ok. 20 fabryk protestowało w 2002 r. przez kilka dni, biorąc udział w największej demonstracji tego typu od czasu masakry na Tiananmen”. Jednak temu podobne fakty umykają zupełnie uwadze Polaków, i to nie tylko głoszącym komunały o „prawach człowieka” politykom i publicystom, lecz również szerokim rzeszom młodzieży, która obecnie dzielnie walczy o „wolny Tybet”. Wypada zatem zapytać: dlaczego akurat o Tybet, a nie np. o prawa pracownicze kilkuset milionów wyzyskiwanych w imię korporacyjnego zysku Chińczyków? Lub choćby o „wolną Palestynę”? Dalej Harvey zdaje się zabierać głos w tak „oczywistej” w wypadku polskiego dyskursu publicznego kwestii jak „rynek idący w parze z demokracją”. Autor dowodzi dobitnie, że niemożliwe, aby „wolny rynek” przyniósł Chińczykom demokrację, skoro to właśnie totalitarna władza Partii Komunistycznej, w swoim jak najszerzej rozumianym interesie, zaprowadziła w Chinach kapitalizm! Harvey przytacza przy tym przykłady, pisząc o możliwości pogodzenia autorytaryzmu z kapitalistycznym rynkiem, która „została już wcześniej dowiedziona gdzie indziej – w Chile, Korei Południowej, na Tajwanie i w Singapurze”. Przenikliwość amerykańskiego teoretyka społecznego czyni analizę dogłębną oraz sprawia, że – tam gdzie to konieczne – potrafi on wyciągnąć pozytywne dla chińskiej dyktatury wnioski. Zauważa np., że „Chiny, nie obierając drogi terapii szokowej w postaci natychmiastowej prywatyzacji, narzuconej później, tj. w latach 90., Rosji i Europie Środkowej przez MFW, Bank Światowy i porozumienie waszyngtońskie, zdołały uniknąć gospodarczych katastrof nękających te kraje”, a dalej dodaje: „Bariery postawione zagranicznym inwestycjom portfelowym skutecznie ograniczają możliwości wpływu międzynarodowego kapitału finansowego na państwo chińskie. Niechętne dopuszczanie jakichkolwiek form pośrednictwa finansowego (…), takich jak giełdy i rynki kapitałowe – wytrąca kapitałowi z ręki jedną z jego głównych broni w rywalizacji z władzą państwową”. Płynąca z powyższych rozważań lekcja dla polskiego czytelnika wydaje się aż nadto oczywista. Nieliczne słowa pochwały pod adresem władz w Pekinie nie zmieniają jednak kategorycznie negatywnej oceny skutków postępującej od 1978 r. transformacji w kierunku skrajnej, neoliberalnej wersji kapitalizmu. „Nawet jeżeli gospodarka Chin – konkluduje Harvey – należy do najszybciej rozwijających się na świecie, to mają one również jedno z najbardziej rozwarstwionych społeczeństw. (…) Formalne wskaźniki nierówności społecznych, takie jak współczynnik Giniego, potwierdzają, że Chiny przebyły drogę od jednego z najuboższych, a przy tym najbardziej egalitarnych społeczeństw do chronicznej nierówności, a wszystko to na przestrzeni zaledwie 20 lat”. To tylko fragment wnikliwej analizy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 41/2008

Kategorie: Opinie