Jak głosowali najbiedniejsi z bogatych?

Jak głosowali najbiedniejsi z bogatych?

Portugalskie wybory parlamentarne potwierdziły, że w Europie coraz trudniej coś ugrać na podsycaniu nacjonalizmów W Lizbonie krąży dowcip o tym, jak to Partia Socjalistyczna „załapała się na właściwy pociąg” i dzięki temu dojechała do stacji Zwycięstwo Wyborcze z wynikiem 36,5% głosów, podczas gdy jej rywal, Partia Socjaldemokratyczna, dostała tylko 29%. Socjaliści, którzy mieli przez ostatnie cztery lata absolutną większość w Zgromadzeniu, utracili ją, ale ich główny konkurent, Partia Socjaldemokratyczna, z którą od trzech dziesiątków lat wymieniają się u władzy, wybory przegrał. Załapanie się na pociąg nie jest w tym wypadku przenośnią. Chodzi o słynną superszybką kolej zwaną AVE, która ma połączyć Lizbonę z Madrytem, a przez hiszpańską stolicę z całą Unią Europejską. Na razie istnieje tylko na deskach projektantów. Kolej stanowiła główną linię podziału w walce wyborczej między dwoma największymi portugalskimi partiami, które w nazwach nawiązują do lewicy. Partia Socjalistyczna (PS) jest bowiem w istocie partią socjaldemokratyczną, a Partia Socjaldemokratyczna (PSD) – centroprawicową. Jednak od czasu rewolucji czerwonych goździków z 25 kwietnia 1974 r., która położyła kres najstarszej w Europie dyktaturze faszystowskiej i wojnie kolonialnej w portugalskich posiadłościach w Afryce, główna partia prawicowa w tym kraju w kolejnych swych wydaniach ma „socjaldemokrację” w nazwie. Tak bowiem nakazuje polityczny marketing. Kłopoty z tożsamością Przebieg portugalskich wyborów parlamentarnych przeprowadzonych w końcu września przyznał słuszność „ojcu portugalskiego socjalizmu”, byłemu prezydentowi Portugalii, Máriowi Soaresowi. Pisze on ostatnio dużo o „kryzysie tożsamości europejskich partii socjalistycznych”. Nie mają one bowiem pomysłu na model lewicowej polityki społecznej w czasach kryzysu gospodarczego, który dotkliwie odczuwa uboższa część ludności. Zwłaszcza we wciąż najbiedniejszym ze starych krajów Unii Europejskiej, jakim jest Portugalia. Przywódcy obu największych portugalskich formacji politycznych woleli stoczyć główną batalię wyborczą wokół projektu superszybkiej kolei, niż wdawać się w składanie obietnic, których spełnienie byłoby dziś trudne. W toku dwutygodniowej intensywnej kampanii wyborczej przywódcy obu głównych ugrupowań nie poruszali bolesnych problemów kraju. Takich jak niewydolność publicznej służby zdrowia, która zakwalifikowana została na jednym z ostatnich miejsc w UE, czy katastrofalny stan i opieszałość sądownictwa (82% ludności uznało jego funkcjonowanie za „największy problem portugalskiej demokracji”). Premier José Sócrates nie uwzględnił sugestii swych doradców, że nośny w obliczu wyborów byłby temat specjalnych tanich kredytów dla młodych małżeństw na dofinansowanie zakupu mieszkań. Przemawiałaby za celowością takiej inicjatywy zapaść w sektorze budownictwa mieszkaniowego, po wielkim bumie lat 80. i 90. W kraju liczącym 10,7 mln ludności jest obecnie ponad pół miliona mieszkań, których nie ma kto kupić, w samej Lizbonie – 120 tys. Wobec wysokich cen mieszkań w Portugalii piękne, historyczne dzielnice Lizbony Baixa i Chiado są dziś w połowie wyludnione. Młodzi wolą szukać tańszych mieszkań na dalekich obrzeżach aglomeracji liczącej już 2,6 mln mieszkańców. Przeciętne zarobki w Portugalii kształtują się na poziomie 500-600 euro, a najniższa płaca wynosi 408 euro. W tych warunkach młodym ludziom rzadko udaje się uzyskać kredyt mieszkaniowy, mimo że banki skłonne są ostatnio udzielać 30-latkom kredytów na 40, a nawet 50 lat. Portugalia w okresie niebywale szybkiego rozwoju w erze cementu, jak nazywają Portugalczycy ostatnie 20 lat, dokonała cywilizacyjnego skoku. Dzięki funduszom unijnym w niegdyś typowo rolniczym kraju, który nie słynął z dobrych dróg, powstały 2 tys. km autostrad. Sama stara, prowincjonalna Lizbona, nie tracąc nic ze swego uroku, dzięki impulsowi, jakim było Expo ’98, przekształciła się w nowoczesną metropolię nad Tagiem, poprzez budowę nowych dzielnic na obu brzegach pięciokilometrowego, dostępnego dla statków oceanicznych ujścia rzeki. Pociąg pancerny Sócratesa Znaczna część tych ogromnych osiągnięć została zapisana w opinii publicznej na konto centroprawicowego rządu (1985-1995) premiera Aníbala Cavaca Silvy, obecnego prezydenta republiki. Socjaliści zdołali przedłużyć ten okres portugalskiej prosperity aż do pojawienia się fali kryzysu, która uderzyła w gospodarkę Portugalii z niemal takim samym impetem jak w gospodarkę sąsiedniej Hiszpanii, głównego jej partnera handlowego oraz inwestora zagranicznego. Bodaj najzdolniejszy portugalski polityk, o którym mówi się w Portugalii, że jest

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 40/2009

Kategorie: Świat