W Sejmie już teraz mówi się o szykowanej ustawie o grach losowych jako ustawie jednego przekrętu Legenda głosi, że gdy w 1992 r. Sejm przyjmował ustawę o grach i zakładach wzajemnych, „prowizje” dla wybrańców narodu sięgnęły 2 mln zł. Ową kwotę pomnożono w 2000 r., gdy za rządów Jerzego Buzka nowelizowano na Wiejskiej tę samą ustawę. Eksperci Banku Światowego suponowali wówczas, że na „lobbing” wydano ponad 13 mln zł. Wybuchł wielki skandal. Trzy lata później kolejna nowela i kolejne powielane przez gazety plotki o sutych „prowizjach” wręczanych pod stołem – tym razem 20 mln zł. Wszystko wskazuje na to, że w IV RP nowelizacja ustawy z 29 lipca 1992 r. o grach i zakładach wzajemnych, nad którą pracują w Ministerstwie Finansów, wywoła identyczne podejrzenia. Z tym, że padną większe sumy i cięższe oskarżenia. Bomba w górę 18 stycznia 2007 r. na łamach „Pulsu Biznesu” prezes Totalizatora Sportowego, Jacek Kalida, popełnił błąd. Ogłosił, że jego firma gotowa jest zainwestować w nowy produkt – wideoloterie – „nawet 200 mln euro”. Dodał, że nie czekając na nowelizację ustawy, Totalizator przygotowuje business case dla dwóch wariantów opodatkowania: obecnego i akceptowalnego biznesowo, preferując, rzecz jasna, ten drugi. „W czerwcu będziemy mieli wszystkie niezbędne badania i analizy, by w drugiej połowie roku Totalizator był gotowy do ogłoszenia przetargu na operatora wideoloterii”, oświadczył Kalida, nie spodziewając się burzy, którą wywoła. Wszak prace nad ustawą dopiero się zaczęły! A rządowych propozycji nie znają nawet szefowie resortów, że o posłach nie wspomnę! W tych okolicznościach mówienie o terminie przetargu zostało odczytane niemalże jako przyznanie się prezesa Kalidy do bezpośredniego wpływu na kształt i kierunek prac legislacyjnych! Co prawda od dawna wiadomo, że Totalizator Sportowy zabiega o wzmocnienie swej pozycji na rynku i jest wspierany przez polityków PiS, lecz podobna szczerość zalatywała tzw. aferą Rywina i słynnym wyrażeniem „lub czasopisma”. Dlatego nikt z branży hazardowej nie był zdziwiony, gdy 2 lutego, dwa tygodnie po rewelacjach „Pulsu”, na łamach „Gazety Finansowej” głos zabrał Tomasz Chalimoniuk, prezes należącej do greckiej międzynarodowej firmy Intralot spółki Totolotek Toto-Mix przyjmującej zakłady bukmacherskie. Intralot w przeszłości wiązał spore nadzieje na uruchomienie wideoloterii wspólnie z Polskim Monopolem Loteryjnym i mógł się czuć zawiedziony ambicjami Kalidy. „Uważamy, że w Polsce potrzebnych jest kilka nowych podmiotów, takich jak Totalizator Sportowy czy PML, aby stworzyć zdrową, wolnorynkową konkurencję i pobudzić ten rynek”, oświadczył Chalimoniuk. I dodał: po pierwsze – grecki inwestor deklaruje gotowość wybudowania sieci kolektur z 1,5 tys. terminali nowych gier za ok. 8 mln euro – plus 1,5 mln na promocję i reklamę. Po drugie – uruchomienie wideoloterii w Polsce kosztowałoby 50-60 mln zł, a Intralot jest przygotowany na taki wydatek. Państwo może liczyć na wpływy do budżetu rzędu ponad 320 mln zł. Różnica między wypowiedzią prezesa Kalidy a tym, co mówił Chalimoniuk, była kolosalna. Totalizator Sportowy chce wydać na wideoloterie 200 mln euro (760 mln zł według obecnego kursu – uwaga autora), Grecy zaś zaledwie 50-60 mln! W sejmowych kuluarach natychmiast zaczęto szeptać, że PiS szykuje potężną „górkę” na przyszłe wybory. Jak? Zwyczajnie. Przygotowując ustawę jednego przekrętu. Ministerstwo Finansów opracuje (a raczej napisze pod dyktando prezesa Kalidy – uwaga autora) korzystny dla Totalizatora Sportowego projekt nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych, który trafi następnie do laski marszałkowskiej. Jednocześnie prezes zrobi business case, uzasadniający konieczność wydania 200 mln euro, przygotuje warunki przetargu, przetestuje nowe automaty i zadba o właściwy PR. Koalicyjna maszynka do głosowania klepnie nowe regulacje prawne, a przyszły zwycięzca przetargu „odwdzięczy się” PiS z owej „górki”. Wszak rzeczywisty koszt automatów do wideoloterii i monitorujących je systemów komputerowych będzie – co wprost sugerują Grecy – znacząco niższy! 9 lutego br., siedem dni po wypowiedzi Tomasza Chalimoniuka dla „Gazety Finansowej”, „Puls Biznesu” ogłosił: „Nad wszystkim czuwa ABW. Zakulisowe rozgrywki o 200 mln euro od Totalizatora
Tagi:
Marek Czarkowski









