Zupa mleczna, masaż tybetański, walki rycerzy, brak telewizora, może odchudzanie – nie wiadomo, co skusi ucznia
”Aaaaa, a ferie w Rabce”, ”Aby miło spędzić ferie…”, ”A może ferie nad morzem”, ”A plaża pachnąca jodem zaprasza na ferie” – kuszą ogłoszenia, które najchętniej zaczynają się właśnie na literę a, co gwarantuje znalezienie się na początku długiej serii feryjnych ogłoszeń.
W tym roku walka o klienta – ucznia jest ostrzejsza niż w zeszłym. Spośród pięciu zaproponowanych przez MEN terminów ferii kuratoria wybrały tylko dwa i to takie, w których jeden tydzień jest wspólny dla wszystkich województw. Oznacza to tylko trzy tygodnie ferii. Pani Marta prowadzi pensjonat w Zakopanem: – Wszyscy narzekają – twierdzi – właściciele pensjonatów, bo sezon jest krótszy, rodzice, bo muszą więcej płacić. Konkurencja jest duża, a więc. atmosfera nerwowa. U mnie miejsc już nie ma, choć cena nie była niska – pokój dwuosobowy z łazienką – 90 zł za dobę. Gdy skończą się ferie, będę musiała obniżyć cenę co najmniej o 20 zł. Mam stałych klientów, więc miejsca sprzedałam szybko.
Reklama, pomysły, zaskoczenie, trafienie w gusty młodzieży, no i niewygórowana cena – to pozwalało w tym roku sprzedać ferie.
Wiejski, ale europejski
Moda na agroturystykę, szczególnie zimą, nie jest zbyt duża, jednak jak mówi jeden z właścicieli gospodarstw – “wyżyć się da”. Pan Marian spod Giżycka zapewnia, że standard domu jest nie wiejski, ale europejski, za to kuchnia domowa i ekologiczna, można też jeździć konno. Gdyby komuś nie odpowiadał podeszły wiek gospodarza, może wybrać sąsiedztwo, gdzie mieszkają młodzi ludzie. Właściciele, agroturystycznego gospodarstwa pod Ciechanowem uznali, że muszą mieć dodatkowe propozycje. – U nas nie ma telewizora – informuje gospodarz – reklamujemy się jako miejsce, gdzie można uciec od zgiełku. Młodzież uczymy np., jak piecze się chleb. Są zachwyceni. Poza tym proponujemy zajęcia artystyczne, ale też takie w stylu ludowym. Jest trochę malowania na szkle i prostej rzeźby. Zachęcamy też do odwiedzenia skansenu w Ciechanowie, potem dzieci przygotowują rysunki tego, co widziały. Ogłaszamy się nie jako agroturystyka, bo to odstrasza, ale jako “Ferie inaczej”.
Najzamożniejszym zimowy wypoczynek z dziećmi proponują eleganckie hotele. – Okazało się, że wiele matek chce się pozbyć dzieci i zająć się swoją urodą, chodzić na masaże i aerobik – mówi właściciel nadmorskiego pensjonatu. – Musiałem więc otworzyć ośrodek, w którym opiekunki organizują czas najmłodszym. Takie były oczekiwania klientek. Wiem, że kolega proponuje „Ferie odchudzające”. I dla matek, i dla dzieci. Od Znajomego z gór wiem, że dobrze jest też zapewniać, że narciarze będą mieli “własny stok”.
Muzykoterapia dla gimnazjalisty
Jednak dzieci, nawet te z podstawówki, najczęściej wyjeżdżają same. I tu zaczyna się: prawdziwa rywalizacja. Trzeba nadążyć za modą, a przy tym zorganizować wszystko tak, by młodzież nie rozniosła ośrodka. – To nawet nie chodzi o to, że oni są niegrzeczni – tłumaczy organizator „Ferii z językiem angielskim, niemieckim, do tego narty i snowboard”. – Początkowo proponowałem tylko narty i snowboard, ale okazało się, że oni w ogóle nie potrafią zorganizować sobie czasu po południu. Snuli się beznadziejnie, a do rodziców pisali, że się nudzą. No to dorzuciłem naukę języków, zatrudniłem lektorów. I teraz wszyscy są zadowoleni.
Pewna organizatorka do worka “ferie” wrzuciła wszystko. – Jest nauka jazdy na nartach, a także pływanie – zapewnia. Nabiera powietrza i wylicza: – Będzie też kurs samoobrony i kurs masażu tybetańskiego. Tylko taki podstawowy, żeby dziecko wiedziało, gdzie uciskać, jak je boli głowa. Naprawdę, uczniowie bardzo się tym interesują. Poza tym są też warsztaty artystyczne i muzykoterapia. Jednego dnia jest dyskoteka, niech sobie poskaczą, drugiego muzykoterapia, wyciszenie. Na czym to polega? No, siedzą sobie w pustym pokoju i słuchają muzyki.
Koszt takiej oferty – 800 zł. Najtańsze okazały się ferie z harcerzami, którzy nic na swojej gościnności nie zarabiają. – Ale musieliśmy proponować ”sztukę przetrwania”, różne wyprawy – mówi jeden z organizatorów. – O tym, że trzeba pomagać w kuchni, nie mówię. To zniechęca.
Zje papieską kremówkę
Atrakcją może być wszystko. Na przykład jedna z firm zapewnią, że zawiezie dziecko do Wadowic, a. tam spróbuje ono słynnej papieskiej kremówki. Koszt pobytu – 799 zł.
Bez dodatkowych atrakcji radzą sobie tylko “obozy konno-rycerskie w pałacu”. – Jesteśmy grupą, która ma własne zgromadzenie rycerskie – mówi jeden z organizatorów. – Uczymy strzelania z łuku, walki orężem, technik walk rycerskich.
Tunika nie jest droga, gorzej ze sprzętem zimowym. Najtańszy komplet sprzętu – narty plus ubiór to wydatek około 2 tys. zł. Marne narty kosztują 500 zł, dobre – 3,5 tys. zł, buty narciarskie od 500 do l,5 tyś. zł. Wielka moda na snowboard też nie jest najtańsza. Dobra deska kosztuje 2-3 tys. zł. To jedna z przyczyn, że nie każdy zostanie narciarzem. Inna to kompletny brak zainteresowania górami. Niechętnych górom przyciągają właściciele pensjonatów nad morze. Dziewczętom zachwalają jod, mżawkę poprawiającą cerę, zbieranie bursztynów i… dyskoteki.
Rodzice z młodzieżą, młodzież sama – to dwie największe grupy. Ale pojawia się trzecia – młodzież praktyczna. To ona pojedzie na ferie z prawem jazdy. A co będzie, jak nie zda? – To nie Warszawa – poucza mnie głos spod Rzeszowa. – U nas wszyscy zdają, w końcu po to dziecko przyjeżdża.
Czasem dziecko przyjeżdża też po to, by przygotować się do egzaminu na wyższe studia. W Owińskach pod Poznaniem, w pocysterskim zespole klasztornym, po raz czwarty odbywa się Zimowa Akademia Sztuki, zorganizowana przez prywatną uczelnię. – Będziemy spali w byłych celach mniszek i zajmowali się sztuką – zachęca organizator i zapewnia, że wielu uczestników właśnie po jego warsztatach dostało sic na oblegane, artystyczne uczelnie.
W tle tych wyjazdów pozostają półzimowiska organizowane przez szkoły W tym roku jest to jeszcze większa łatanina biedy niż w poprzednim. Szkoły mogą liczyć tylko na pieniądze z zarządu miasta. Tak jest w Olsztynie. Kuratorium otrzymało tam tak niewielką kwotę, że postanowiło nie dzielić jej, wydać tylko na wakacje. Stąd półzimowiska liczą głównie na sponsorów. Ale nie wszystko, co dofinansowywane, musi byt smutne. Harcerze z Fromborka organizują “Biwaki Przygody”, Młodzieżowy Ośrodek Kultury w Elblągu proponuje spotkania pod hasłem “Żegnamy szalony wiek XX”, fundacja “Końskie zdrowie” zaprasza na spotkania połączone z jazda konną. Ośrodek Kultury w Piszu zaprasza na feryjne spotkania ”Baw się z nami, nudź się sam”. Na pewno będą mieć więcej chętnych niż organizatorzy z Orzysza, którzy swoją akcję nazwali po prostu “Akcja zima”. Bo biedny uczeń, tak jak bogaty, nie zainteresuje się czymś nieciekawie opakowanym. Najwyżej spędzi ferie na podwórku.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy