Jedyną różnicą jest broda

Jedyną różnicą jest broda

Visitors stand next to a television set showing the tv-debate between German Chancellor and leader of the conservative Christian Democratic Union (CDU) party Angela Merkel and Martin Schulz, leader of Germany's social democratic SPD party and candidate for Chancellor, at the booth of German public television broadcaster ARD at the IFA consumer electronics fair in Berlin on September 4, 2017. / AFP PHOTO / TOBIAS SCHWARZ

Z debaty Merkel-Schulz wyborcy nie dowiedzieli się niczego nowego Korespondencja z Berlina Starcie głównych kandydatów na stanowisko kanclerza RFN, Angeli Merkel i Martina Schulza, odbyło się 3 września. Był to jedyny telewizyjny pojedynek między urzędującą kanclerz a jej głównym przeciwnikiem z SPD, ale wyborcy nie dowiedzieli się niczego nowego. Dyskusję emitowały na żywo cztery stacje telewizyjne. Z ankiet przeprowadzonych przez ARD i ZDF tuż po debacie wynika, że wygrała ją Merkel. W badaniu ARD przekonanych o przewadze szefowej chadeków było 55%, według 35% zwyciężył Schulz. W sondażu telewizyjnej dwójki przewaga Merkel była nieco mniejsza. Zdaniem 32% ankietowanych debatę wygrała Merkel, 29% opowiedziało się za Schulzem. 39% respondentów nie widziało większej różnicy między rywalami. Na zwycięstwo Merkel wskazywała też stacja BBC, twierdząc, że kanclerka „dzielnie” odpierała ataki Schulza. Zdaniem Agencji Reutera – przetrwała „szturm oponenta”. „Die Welt” obwieścił minimalną wiktorię Merkel, ale zaznaczył, że przebieg debaty nie pomógł żadnemu kandydatowi. „Ta dyskusja brzmiała jak mała sprzeczka w starym dobrym małżeństwie. To nie był pojedynek, ale duet”, czytamy. Już przed debatą publicysta Dirk Schümer zażartował: „Jedyną różnicą między Merkel a Schulzem jest broda”. Dramatyczna sytuacja W podobny ton uderzają liderzy partii opozycyjnych. Od kąśliwych uwag nie powstrzymał się szef liberałów Christian Lindner, wskazując brak temperamentu obojga kandydatów. „Przywódcy największych partii rozmawiali ze sobą, jakby stali w kolejce do urzędu”, krytykował polityk FDP. Innego zdania byli oczywiście politycy CDU i SPD. „Schulz był po prostu sobą, on nigdy się nie maskuje. Dla Niemiec i Europy jest najlepszym przywódcą, jakiego możemy sobie wyobrazić”, zapewniał minister sprawiedliwości Heiko Maas (SPD). „Angela nie musiała się niczego uczyć na pamięć, zmiażdżyła przeciwnika rutyną i umiarem”, chwalił zaś swoją szefową Volker Kauder, szef frakcji CDU w Bundestagu. A Edmund Stoiber, legenda bawarskich chadeków, tłumaczył na wideoblogu: „Gerhard Schröder był pretendentem cięższego kalibru”. Wszystkie te oceny są lekko przesadzone. W debacie Schulz nie był tak polemiczny, jak oczekiwano, ale nie wypadł najgorzej. Na nieprzekonanych wyborcach lepsze wrażenie zrobił szef SPD (29%), wyprzedziwszy kanclerkę o 4% (sondaż ZDF). Już na początku socjaldemokrata zaskoczył celnymi ripostami na podchwytliwe pytania prowadzących, zwracając m.in. uwagę na to, że walka o fotel kanclerski nie jest rozstrzygnięta. Według ustaleń gazety „FAZ” co drugi wyborca nie zdecydował jeszcze, na kogo będzie głosował, a właśnie takich Schulz częściowo pozyskał. Merkel, zapytana, czy powtórzyłaby decyzję z 2015 r. o przyjęciu setek tysięcy imigrantów, odpowiedziała, że „zdecydowanie tak”. Schulz zaś stanowczo stwierdził, że SPD jest wprawdzie otwarta na uchodźców potrzebujących pomocy, ale „lepiej byłoby uwzględnić opinie europejskich sąsiadów, zamiast stawiać ich przed faktem dokonanym”. „Wówczas zaistniała szczególnie dramatyczna sytuacja, kanclerz musi czasem podejmować niewygodne decyzje”, broniła się Merkel. Jakby chciała dodać, że łatwiej wskazywać problemy i diagnozować ich przyczyny, pozostając opozycją odsuniętą od wpływu na państwo, niż je rozwiązywać, mając w ręku wszystkie narzędzia władzy. Oboje zgodnie oznajmili, że islam jest elementem krajobrazu kulturowego Niemiec, ale powinien to być „islam działający zgodnie z konstytucją”. Schulz i Merkel przyznali, że konieczny jest nacisk gospodarczy na Turcję. „Erdoğan coraz bardziej oddala się od demokratycznych standardów”, przekonywała liderka chadeków. Dalej posunął się Schulz – obiecał, że jeśli wygra, będzie zabiegał o przerwanie negocjacji akcesyjnych z Ankarą. To musiało zadziałać, bo już nazajutrz Merkel zapowiedziała szeroko zakrojoną dyskusję na ten temat. Kandydaci skomentowali również ostatnie zapędy Donalda Trumpa, zgodnie podkreślając jego nieobliczalność. Natomiast Schulz próbował zapunktować na tradycyjnym lewicowym polu sprawiedliwości społecznej: „Mamy jeszcze 2 mln bezrobotnych, wielu Niemców jest zatrudnionych na umowach śmieciowych. Niemcy są krajem zbyt zamożnym, żeby tak traktować swoich obywateli”. Jednolity przekaz Dzień po spotkaniu odbyła się debata szefów partii opozycyjnych. Sęk w tym, że programy mniejszych ugrupowań w wielu punktach tylko nieznacznie od siebie odbiegają, a nawet są zbieżne z koncepcjami Wielkiej Koalicji. W programie wyborczym CDU Niemcy to „jeden z najbezpieczniejszych i zamożniejszych krajów

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 37/2017

Kategorie: Świat