Telewizje kablowe nie chcą się dzielić swoimi zyskami Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze – w taki sposób można najkrócej opisać spór, jaki od kilku tygodni trwa między operatorami sieci kablowych a TVP. Te same podwaliny ma konflikt kablówek z organizacjami zbiorowego zarządzania prawem autorskimi i prawami pokrewnymi. Dziś można powiedzieć, że starcie było nieuniknione. Jakiś czas temu dobitnie wyraził to Jacek Bromski, reżyser i szef Stowarzyszenia Filmowców Polskich: „Operatorzy kablowi od lat uprawiali piractwo. Bogacili się, oferując towar, za który nie zapłacili”. Właściciele kablówek nie mieli też najmniejszych problemów z reemisją ogólnodostępnych programów. Dobre czasy skończyły się dla nich wraz ze zniesieniem (1 stycznia 2003 r.) licencji ustawowej. Dzięki niej mogli bez umów umieszczać w swej ofercie ogólnodostępne kanały (w tym nadawców zagranicznych). Wraz ze zniesieniem licencji zostali zmuszeni do negocjowania umów ze wszystkimi nadawcami, których programy retransmitują. Zmiana prawa wymusiła też na kablówkach podpisanie umów z organizacjami zbiorowego zarządzania prawem autorskim i prawami pokrewnymi. Twarde stanowisko TVP, która zażądała od kablówek opłat za reemisję swoich programów, zaskoczyło operatorów. A wszystko razem wzięte naruszyło dotychczasowy spokój kablowego imperium. TVP dyktuje warunki O tym, że po zniesieniu licencji ustawowej kluczowa będzie umowa z TVP, operatorzy wiedzieli od dawna. Najwyraźniej byli jednak przekonani, że telewizja publiczna pójdzie drogą TVN i Polsatu, które odstąpiły od opłat za reemisję swoich programów naziemnych. Podpisanie umów z TVP jest dla kablówek sprawą istotną, bo programy nadawców publicznych operatorzy mają obowiązek wprowadzić do kabla w pierwszej kolejności. Bez TVP kablówka nie ma prawa istnieć. TVP zażądała opłat za emisję w trakcie negocjacji nad wprowadzeniem do kabla kanału TVP Kultura. Zaproponowała też, żeby operatorzy mogli nie ponosić opłat za reemisję. W zamian TVP chce, by stworzyli osobny, darmowy pakiet, który zawierałby wyłącznie kanały telewizji publicznej (wszystkie, łącznie z Kulturą). Operatorzy mieliby dostarczać go tym, którzy płacą abonament RTV. TVP chce również, by operatorzy obniżyli o blisko połowę obecne opłaty za tzw. pakiet podstawowy, w którym są dostępne programy telewizji publicznej. Telewizja publiczna zaproponowała też, by operatorzy kablowi sprawdzali, czy ich klienci płacą abonament radiowo-telewizyjny. W razie odmowy przyjęcia tych warunków, kablówki miałyby odprowadzać na rzecz TVP ok. 1,5 zł od każdego gniazdka abonenckiego. Zdaniem „kablarzy”, propozycje telewizji publicznej to bezprawna ingerencja w ich politykę programową i cenową. – To my mamy powody żądać od TVP opłat za reemisję jej programów, bo utrzymywanie sieci i ich modernizacja kosztuje – twierdzi Jerzy Straszewski, szef Zarządu Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Komunikacji Kablowej. – To jest jawna ingerencja w inny podmiot gospodarczy. Nie wyobrażam sobie, by przedsiębiorca prywatny wystąpił z taką propozycją. Kilka dni temu jeden z kandydatów na prezydenta wspomniał coś o prywatyzacji TVP. Może jej widmo ostudzi zapędy telewizji? W UE tego typu opłaty są regulowane bardzo różnie. Z raportu przygotowanego dla Komisji Europejskiej wynika, że takie rozwiązanie, jakie proponuje TVP, obowiązuje we Francji. Płacą czy nie płacą? Obecnie w Polsce zarejestrowanych (wpisanych do rejestru Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji) jest ponad 600 operatorów sieci telewizji kablowych. Łącznie zarządzają oni ok. 4,5 mln gniazd abonenckich (liczba gospodarstw domowych w Polsce wynosi ok. 13 mln). Dochody operatorów branży kablowej oraz ich kondycja finansowa są trudne do oszacowania. Nie są oni bowiem zobowiązani do składania sprawozdań finansowych do KRRiTV. Nie wiadomo też, komu płacą za programy. I ile. Szacuje się jednak, że roczne obroty branży kablowej wynoszą ok. 1,5 mld zł. Nie wiadomo, ile z tego trafia do kieszeni operatorów. Wiadomo natomiast, że zmiana prawa zobowiązała ich do przekazywania części swoich dochodów na rzecz tych podmiotów, z zasobów których korzystają. Mimo wejścia w życie nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (przysługuje autorom, wykonawcom i producentom utworów audiowizualnych) kablówki wciąż nie podpisały umów z największymi organizacjami zbiorowego zarządzania tymi prawami. Odpowiednich regulacji doczekało się jedynie Stowarzyszenie Filmowców Polskich. Od 1 lipca 2003 r. telewizje kablowe płacą na rzecz producentów i autorów 2,8%
Tagi:
Tomasz Sygut









