Kanclerka Merkel w tarapatach

Kanclerka Merkel w tarapatach

Po zwycięstwie w Hamburgu niemiecka socjaldemokracja złapała wiatr w żagle W berlińskiej siedzibie socjaldemokracji piwo lało się strumieniami. Przewodniczący SPD Sigmar Gabriel mówił o historycznym wyniku. Hucznie świętowano wspaniałe zwycięstwo wyborcze partii w Hamburgu. Wysokonakładowy dziennik „Bild” napisał o politycznym tsunami, które uderzyło w republikę. Kanclerka Angela Merkel i inni dygnitarze chadecji mieli kwaśne miny. 2011 r. to w Niemczech superrok wyborczy, w którym odbędą się elekcje do siedmiu landtagów. Pierwsza miała miejsce 20 lutego w Wolnym i Hanzeatyckim Mieście Hamburg, mającym status kraju związkowego. Rezultaty okazały się fatalne dla CDU, partii Merkel współrządzącej w Republice Federalnej. W mieście nad Łabą chadecy zdobyli zaledwie 21,9% głosów (w 2008 r. mieli 42,6%) i będą musieli oddać władzę. To najgorszy rezultat Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej w Hamburgu w historii tej partii. Chadecy nie rządzą już w żadnej niemieckiej metropolii, czyli w mieście liczącym co najmniej milion mieszkańców. Za to olśniewający sukces odniosła socjaldemokracja. W Hamburgu SPD uzyskała aż 48,3% poparcia (w 2008 r. – 34,1%). To najlepszy rezultat „towarzyszy” w elekcji do parlamentu krajowego od 1998 r. Socjaldemokracja zdobyła absolutną większość w miejscowym parlamencie (Bürgerschafcie). W systemie politycznym Niemiec, w którym ważną rolę odgrywa pięć partii politycznych, taka konstelacja zdarza się niezwykle rzadko. Po dziesięciu latach opozycji SPD w Hamburgu ponownie przejmuje ster i będzie rządzić samodzielnie. Pierwszym burmistrzem miasta zostanie Olaf Scholz, polityk SPD podkreślający znaczenie gospodarki, o którym mówi się, że ma charyzmę teczki aktówki. Sympatyzujący z centrolewicą dziennik „Süddeutsche Zeitung” napisał, że Scholz wygląda na fotografiach jak klaun, który zmył makijaż. A jednak hamburczycy wybrali klauna, woleli go od bezbarwnego kandydata chadeków, dotychczasowego pierwszego burmistrza Christopha Ahlhausa. Zieloni, którzy liczyli, że zostaną partnerem w koalicji z SPD, otrzymali wprawdzie 11,2% głosów – nieco więcej niż przed czterema laty (9,6%) – ale w zaistniałej sytuacji pozostaną na twardych ławach opozycji. Stanowiska w Senacie (rządzie) Hamburga przypadną tylko socjaldemokratom. Odnotować także wypada, że do Bürgerschaftu ponownie weszła radykalniejsza od SPD Partia Lewicy, mająca korzenie i najliczniejszy elektorat w Niemczech Wschodnich (6,4% głosów, tyle samo, ile w roku 2008). Wielu wróżyło, że z powodu kłótni w kierownictwie partyjnym Linkspartei dozna w Hamburgu porażki. Tak jednak się nie stało. Partia Lewicy jest już stałym elementem krajobrazu politycznego także starej Republiki Federalnej. Kanclerka Merkel pociesza się, że klęska CDU spowodowana została specyficzną sytuacją w Hamburgu, która nie będzie miała wpływu na politykę federalną oraz wybory w sześciu innych krajach związkowych. W mieście tym rzeczywiście panuje osobliwy klimat. Hamburg ma najwięcej milionerów i najgorsze szkoły w kraju. Społeczeństwo klasowe jest tu najsilniej rozwinięte w całych Niemczech. Słynące ze snobizmu elity finansowe i polityczne pilnują, aby ludzie z przedmieść nie mieli udziału we władzy. Jak stwierdził magazyn „Die Zeit”, w szarych dzielnicach dorastają dzieci, które nigdy nie były nad Łabą. W lśniących bielą rejonach miasta w ogóle się ich nie widuje. Od 2001 r. burmistrzem Hamburga był popularny Ole von Beust z CDU, sprawny, kosmopolityczny polityk, otwarty homoseksualista, który potrafił pozyskać dla partii liberalne, wykształcone elity miejskie. W 2008 r. utworzył sojusz z ekologiczną partią Zielonych. Był to pierwszy czarno-zielony rząd w niemieckim kraju związkowym. Wielu polityków chadeckich marzyło, że będzie on zapowiedzią takiej koalicji na szczeblu federalnym. Liczni prominenci CDU chcą się pozbyć tradycyjnego, ale słabego koalicjanta – liberałów z FDP, i zastąpić go Zielonymi, którzy rosną w siłę w całej republice i osiągają nawet 20% poparcia. Podobno do czarno-zielonego przymierza dąży kanclerka Merkel. Eksperymentalna konstelacja w Hamburgu zakończyła się jednak fiaskiem. Von Beust prywatyzował szpitale i instalacje portowe, mimo to długi rosły. Zieloni usiłowali przeprowadzić reformę szkolną, która ułatwi naukę dzieciom z rodzin najuboższych i najbardziej upośledzonych. W lipcu 2010 r. zmiany te odrzucili w referendum hamburscy mieszczanie. W dniu referendum von Beust niespodziewanie ogłosił ustąpienie ze stanowiska. Potem okazało się, że zajęty był romansem z 19-letnim praktykantem. Dezercja burmistrza oburzyła wyborców. W listopadzie 2010 r. Zieloni wycofali się z rządu w nadziei, że po przedterminowej elekcji będą rządzić nad Łabą wraz

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2011, 2011

Kategorie: Świat