Katastrofa w Strefie Gazy

Katastrofa w Strefie Gazy

Bezsensowna i niepotrzebna wojna doprowadziła do przerażającej masakry Palestyńczyków Izraelski atak na Strefę Gazy spowodował katastrofę humanitarną. 8 stycznia agencja AFP poinformowała, że w wojnie zginęło ponad 700 Palestyńczyków, w tym 220 dzieci, ponad 3,1 tys. osób zaś odniosło rany. Następnego dnia liczba ofiar była już znacznie większa. Po stronie izraelskiej straciło życie 11 osób, w tym cztery w wyniku ataków rakietowych oraz siedmiu żołnierzy w walkach w Gazie. Proirański Hezbollah w południowym Libanie na szczęście nie włączył się do konfliktu. Na miasto Naharija w północnym Izraelu spadły 8 stycznia trzy rakiety wystrzelone z Libanu, ale ten atak był dziełem jakiejś radykalnej organizacji palestyńskiej, a nie potężnego Hezbollahu. Członkowie Hezbollahu oraz ich protektorzy w Teheranie zacierają ręce z radości, patrząc, jak Izrael grzęźnie w krwawym bagnie, jakim stała się Strefa Gazy, oraz kompromituje się przed światem. Izrael rozpoczął naloty na cele w Strefie Gazy 27 grudnia. 3 stycznia rozpoczęły się ataki wojsk lądowych. Oficjalnie celem operacji \”Płynny Ołów\” jest unieszkodliwienie bojówek Hamasu, ostrzeliwujących terytorium państwa żydowskiego rakietami. Ta akcja zbrojna, prowadzona w jednym z najgęściej zaludnionych zakątków świata, przerodziła się w brutalną akcję pacyfikacyjną, której ofiarą padają przede wszystkim cywile. W nocy z 8 na 9 stycznia Rada Bezpieczeństwa ONZ wezwała do natychmiastowego rozejmu i wycofania wojsk izraelskich z Gazy. Stany Zjednoczone, niezawodny sojusznik Tel Awiwu, nie zgłosiły weta, lecz wstrzymały się od głosu. Następnego dnia znowu spadały bomby i umierali ludzie. Premier Autonomii Palestyńskiej, Salam Fajed, należący do zwaśnionej z islamskim Hamasem świeckiej organizacji Fatah, stwierdził w Ramallah na Zachodnim Brzegu, że Palestyńczycy przeżywają nową Nakbę, czyli narodową katastrofę humanitarną, porównywalnej do tej z czasów wojny w latach 1948-1949, po której powstało państwo żydowskie. Tylko niewielu reporterów i pracowników organizacji humanitarnych dotarło do terenu działań wojennych. Izraelscy generałowie skutecznie blokują dostęp. Informacje ze Strefy Gazy, aczkolwiek napływają skąpo, budzą przerażenie. Ratownicy Międzynarodowego Czerwonego Czerwonego Krzyża i Palestyńskiego Czerwonego Półksiężyca długo usiłowali dotrzeć do dzielnicy Zaitun w mieście Gaza, która znalazła się pod ostrzałem. W końcu 7 stycznia, podczas trzygodzinnego rozejmu na dostawy pomocy humanitarnej, Izraelscy wojskowi przepuścili cztery ambulanse. W jednym z mieszkań sanitariusze znaleźli czworo małych dzieci, całkowicie wyczerpanych, zbyt słabych, aby wstać. Malcy trwali przy zwłokach matki. W tym mieszkaniu 12 zabitych leżało na materacach. W innym budynku ratownicy natrafili na rannych, którym nikt nie udzielał pomocy. \”To szokujący przypadek\”, stwierdził Pierre Wettach, stojący na czele misji MCK w Izraelu i na terytoriach okupowanych. Przedstawiciele Międzynarodowego Czerwonego Krzyża zazwyczaj bardzo ostrożnie dobierają słowa, Wettach jednak oskarżył izraelskich wojskowych o to, że łamią prawo międzynarodowe, nie udzielając pomocy rannym. Urzędnik Ministerstwa Obrony państwa żydowskiego odpowiedział chłodno, że jest wojna i Izraelczycy muszą troszczyć się przede wszystkim o własnych żołnierzy. Norwescy lekarze, którzy dostali zezwolenie na wejście do Strefy, twierdzą, że byli już na wielu wojnach, nigdy nie widzieli czegoś podobnego. Lekarze bez przerwy amputują ręce i nogi, w szpitalach panuje niewyobrażalny chaos. \”Ranni, którzy tu trafili, to głównie cywile. Jest wśród nich wiele dzieci, które odniosły bardzo ciężkie rany\”, powiedział dr Erik Fosse. Ocenia on, że ok. 20% ofiar izraelskich nalotów to właśnie dzieci. ONZ stawia armii izraelskiej bardzo poważne zarzuty. Oto 4 stycznia wojskowi umieścili w budynku w dzielnicy Zaitun 110 Palestyńczyków, którym nakazano, aby pozostali w środku. 24 godziny później budynek zbombardowano. 30 ludzi zginęło, wielu odniosło rany. Według ocen ONZ, milion ludzi w Strefie Gazy pozostaje bez prądu, generatory nie pracują, ponieważ nie docierają dostawy paliwa, zresztą wiele linii elektrycznych zostało zniszczonych. 250 tys. ludzi nie ma dostępu do bieżącej wody. Głodni i spragnieni Palestyńczycy ukrywali się w mieszkaniach, często uszkodzonych, czekając na codzienne trzygodzinne rozejmy. Wtedy wychodzili na ulicę, aby szukać wody i jedzenia. 26-letni właściciel sklepu Abu Szaba żali się: \”Już siódmy dzień żyjemy bez kropli bieżącej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2009, 2009

Kategorie: Świat