Kobiety górą

Kobiety górą

Patriarchat powoli umiera, ale konserwatywni politycy wciąż sporo zyskują na jego pokazowej obronie „W kryzysie świata mężczyzn przyszedłem na świat”, śpiewa mój ulubiony wokalista młodego pokolenia, Krzysiek Zalewski. Wojciech Eichelberger w wywiadzie dla „Dużego Formatu” idzie jeszcze dalej. Twierdzi, że ów „kryzys” to eufemizm, mamy raczej do czynienia z „egzystencjalnym dramatem męskiej połowy ludzkości”, w którym mężczyźni czują się zagrożeni i detronizowani, przez co zwracają się w stronę konserwatyzmu jako szansy na ratowanie starego porządku. – Przeżywasz egzystencjalny dramat jako mężczyzna? – pytam swojego partnera, wyciągającego właśnie pranie z pralki. – Co? – Eichelberger mówi, że przeżywacie dramat. Egzystencjalny. Jako mężczyźni. Okraszona wybuchem śmiechu odpowiedź nie nadaje się do publikacji. Cóż, z perspektywy kogoś, kto nigdy nie był beneficjentem patriarchatu, kto od zawsze sam prasuje swoje koszule i nie pyta żony, gdzie znajdzie czyste skarpety, wywody o „męskim kryzysie” mogą się wydawać czczą gadaniną dla nudzącej się warszawki. Kłopot w tym, że Eichelberger ma rację, mężczyźni o konserwatywnym światopoglądzie mają powody, by się obawiać. Przede wszystkim: utraty dostępu do kobiet oraz zakończenia ery męskiej dominacji w sprawowaniu władzy. Kobieta – wykształcona, niezależna, szefowa Ze statystyk wiemy,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2021, 41/2021

Kategorie: Kraj