Kochana Wisławo! Kornelu drogi!

Kochana Wisławo! Kornelu drogi!

fot. z archiwum Fundacji Wislawy Szymborskiej

Kiedy zaczyna się ta korespondencja, Szymborska jest już po czterdziestce, a Filipowicz po pięćdziesiątce. Oboje zaskoczyło niespodziewane uczucie Korespondencja dwojga świetnych pisarzy? Oczywiście tak. Zapomnijmy jednak na chwilę, że chodzi o przyszłą noblistkę i jednego z najznakomitszych prozaików polskich. Przede wszystkim bowiem jest to listowny dialog miłosny. Dialog dwojga dojrzałych ludzi – kiedy ta korespondencja się zaczyna, Wisława Szymborska przekroczyła już czterdziestkę, a Kornel Filipowicz pięćdziesiątkę – których zaskoczyło niespodziewane uczucie. Mocne i, jak się okaże, dozgonne. (…) Pamiętajmy też, że jest to rzeczywistość przedkomórkowa i przedinternetowa. Nawet rozmowa telefoniczna z Zakopanego do Krakowa stanowi nie lada przedsięwzięcie. Jedyną formą korespondencji pozostaje list albo telegram, a jedynym źródłem nieocenzurowanej informacii – zachodnie rozgłośnie, nieregularnie docierająca zachodnia prasa albo po prostu prywatna z kimś rozmowa. Paradoksalnie jednak, w tym właśnie szarym i nieprzyjaznym świecie oboje korespondenci znajdują wraz z przyjaciółmi niszę. To krąg ludzi samorządnych i niezależnych, postępujących wedle własnych reguł i przestrzegających rozmaitych rytuałów, oddających się z zapałem grom towarzyskim, neutralizujących humorem absurdy codzienności. (…) Nieczęsto bywa nam dane obcowanie z tak niezwykłymi i pięknymi ludźmi. Nieczęsto też możemy z tak bliskiej i nieoczywistej perspektywy spojrzeć na tamten bezpowrotnie miniony świat. Szymborska, jak sama wspominała, zwróciła uwagę na Kornela Filipowicza już pod koniec lat 40., ale pierwsze zachowane ślady ich listownych kontaktów to rok 1966. Dwa lata późnej ich korespondencja staje się coraz częstsza w pewnym momencie piszą do siebie codziennie: Filipowicz z dalekich wypraw na ryby (ale także z sąsiedztwa – z wizyt na targu, w galeriach sztuki, u lekarzy), a Szymborska z wyjazdów do Zakopanego (blisko półroczny pobyt w sanatorium!). Piszą tym i na tym, co mają pod ręką, często ozdabiając listy i kartki rysunkami i wycinkami z prasy. (…) Całość korespondencji Wisławy Szymborskiej i Kornela Filipowicza znajduje się obecnie, zgodnie z wolą noblistki, w Bibliotece Jagiellońskiej i jest depozytem Fundacji jej imienia. Zbiorem opiekuje się pani Urszula Klatka (…). Tomasz Fiałkowski, Sebastian Kudas Zakopane 18.9.76 Kochany Kornelu! Na odwrotnej stronie masz reklamę aparatów udoskonalających nosy. Mojemu nic nie brakuje, ale Twój pozostawia wiele do życzenia, więc chyba skorzystasz z oferty. Dziś (sobota wieczór) dzwoniłam, ale było zajęte i zajęte. Tymczasem już tęsknię za Tobą. Cały dzień tutaj lało – Pawełkowie nigdzie właściwie przez ten czas nie byli, a jutro muszą wracać. Po południu byłam w kawiarni, gdzie do kawy podawano sacharynę. Poza tym w kiosku (i to nie w każdym) sprzedają po jednym pudełku zapałek. Całuję! Pozdrowienia od Rycerzy! W. Zakopane 20.9.76 Kochany Kornelu! U nas ciągle deszcz, nic innego nam nie pozostaje, tylko praca, alkohol, telewizja, pani Brezowa, Quasimodo w dżinsach, brak grzybów na targu, brak grubych wełnianych skarpetek wszędzie, lektura monografii poświęconej Markizowi de Sade, rozmyślanie o tym, jakby to było dobrze, gdybyś tu mógł przyjechać i w ogóle pisanie do Ciebie. A teraz cytat z szefa: „Na dwóch nosidłach dźwigamy gospodarkę i równy krok naprzód na dwóch nogach w sferze społecznej i ekonomicznej zależy od sprawiedliwego ich rozłożenia na ramionach”… Dołączam znakomity spis nowych słów i określeń sfabrykowanych przez nasz niestrudzony handel. Nie zgub – bo potrzebne! Całuję – W. 21 IX 76 Kochana Wisławo, telefon zapłacony, list wysłany. W Twoim mieszkaniu widać ślady działalności p. Lodzi, ale cielęcina się nie pojawia. Korespondencję wyjmuję ze skrzynki i składam, ale nic (chyba?) ważnego wśród niej nie ma. Na ryby w najbliższych dniach się nie wybieram, bo bardzo pozimniało. Wyprawa na grzyby i ryby z Nowakami niezbyt udana: ryb żadnych (miałem tylko godzinę czasu), a grzybów mało. Do W-wy przyjechał podobno zaproszony na 2 dni Lolo, ale do Krakowa się nie wybiera. P. Hagelstange (znajomy Lola) był w Krakowie i żałował, że Ciebie nie zastał. Cóż jeszcze? Rodzina kocia trzyma się na razie kupy. Dzieci dorastają. „Mręgaty” bardzo zmądrzał. Poza tym życie moje jest szare i grubo czerpane jak ten papier, na którym piszę. (…) Do Twojego powrotu jeszcze 2 tygodnie. Całuję – Kornel (…) 21 IX 76 Kochana, zapomniałem w liście spytać, czy nie przysłać Ci jakiegoś cieplejszego „okrycia”

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2017, 2017

Kategorie: Kultura