W kolonii pingwinów cesarskich na Antarktydzie

W kolonii pingwinów cesarskich na Antarktydzie

W kolonii pingwinów cesarskich na Antarktydzie Gdy zaczął się czerwiec, mieliśmy już za sobą ponad dwa tygodnie bez słońca. Zaskoczyło mnie, że nawet pod jego nieobecność w środku dnia bywa – zwłaszcza przy bezchmurnym niebie – widno jak w porze zmierzchu. Przez większość dnia panował jednak mrok, a do tego zrobiło się wprost niewyobrażalnie zimno. Na ogół też bardzo mocno wiało. Brutalna antarktyczna zima na dobre dała o sobie znać. Wystarczyło wyjść na zewnątrz, a górne rzęsy zaczynały przymarzać do dolnych, przez co trudno się w ogóle patrzyło na świat. Pingwiny miały oczywiście jeszcze gorzej, bo one wieczorem nie mogły schronić się w ciepłej stacji. (…) Samce pingwinów cesarskich wysiadują po jednym dużym jaju przez ok. 64 dni, czyli dłużej niż jakikolwiek inny ptak na świecie. To naprawdę wielki wyczyn. Dniami i nocami bez wytchnienia walczą o to, żeby się nie wychłodzić i utrzymać cenne jajo na nogach. Wszystkie robią, co mogą, bo to od nich zależy los następnego pokolenia. W okresie mroku zacząłem spędzać z pingwinami więcej czasu. W życiu nie pracowałem w trudniejszych warunkach, ale to były dla mnie niezwykłe chwile. Poczytywałem sobie za zaszczyt, że mogę towarzyszyć ptakom w jednym z najtrudniejszych okresów roku. Miałem poczucie, że jedziemy na jednym

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 15/2021, 2021

Kategorie: Ekologia