Kraj kar

Ponad dwadzieścia rozmaitych instytucji i urzędów może w majestacie prawa bić nas po kieszeni Bodaj najbardziej niezwykły mandat ostatnich lat zapłaciła pełna fantazji para młodych Czechów, którzy zamierzali porwać z Kołobrzegu mały statek wycieczkowy, by wyruszyć nim w podróż dookoła świata. Niestety, mandaty karne nader rzadko są wymierzane w tak romantycznych okolicznościach. Znacznie częściej towarzyszą topornej prozie życia: zakłócaniu porządku publicznego czy nieobyczajnemu zachowaniu (“Powiedzmy po prostu – chodzi o pijackie rozróby i publiczne załatwianie się” – mówi policjant jednego ze stołecznych patroli). Namacalny kontakt Polaków z prawem odbywa się z reguły właśnie przy okazji płacenia mandatów. W roku ubiegłym rozmaite służby wymierzyły ich około 5 mln. Dokładnej liczby nikt nie zna. Lista instytucji centralnych oraz terenowych, które mają prawo szafować mandatami, jest bowiem długa. Oprócz, co oczywiste, policji, wymienić można choćby Inspekcję Sanitarną, Główny Inspektorat Gospodarki Energetycznej, Inspektorów Żeglugi Śródlądowej, Inspekcję Skupu i Przetwórstwa Płodów Rolnych, Główny Urząd Miar, Główny Urząd Nadzoru Budowlanego… – w sumie, ponad dwadzieścia urzędów. Katalog czynów, za które możemy zostać ukarani mandatem, jest bardzo rozległy. Kodeks wykroczeń zaczyna

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2000, 25/2000

Kategorie: Społeczeństwo