Weź pigułkę

Jak tabletka antykoncepcyjna zmieniła świat

Mężczyźni jej nie znają, kobiety sięgają po nią odruchowo, a przecież to ona tworzy ich miłość, małżeństwo, macierzyństwo. Traktujemy ją dość lekceważąco. Tymczasem schowana głęboko w damskiej torebce, upchnięta na półce w łazience jest jednym z największych wynalazków XX wieku. Dla kobiet – najważniejszym. To pigułka antykoncepcyjna.
Mówiąc o niej, seksuolog, prof. Zbigniew Lew-Starowicz, powtarza słowo „rewolucja”. – Przedtem kobiety żyły w cyklu miesięcznego lęku; będzie ciąża, czy nie będzie. Seks nie był źródłem przyjemności, a raczej lęku i zagrożenia. I nagle dostały magiczną pigułkę, która uwolniła je od strachu. To całkowicie zmieniło ich życie seksualne, a potem życie w ogóle.
– Jej pojawienie zmieniło podejście do seksu, i ja, i moje pacjentki mogliśmy inaczej planować leczenie, macierzyństwo, przyszłość – wspomina prof. Wiesław Szymański, prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego. Seks oddzielony od prokreacji – coś, co wydawało się niewyobrażalne. A jednak stało się faktem.
– Każda tabletka daje mi przewagę nad facetem – twierdzą kobiety. – Uważam, że jest to największy wynalazek XX wieku, wygrywa z telewizorem, telefonem, komputerem, bombą atomową, no nie wiem, z samochodem też – wylicza Ewa Dąbrowska, feministka, założycielka stowarzyszenia „Pro Femina”. – Świadoma płodność to największa zdobycz kobiet. Możesz się kochać, a dziecko urodzisz, kiedy ty zechcesz.
– Kontrola płodności? – zastanawia się Wanda Nowicka, szefowa Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. – Przecież to kontrola własnego życia. Oczywiście jest to nie tylko osiągnięcie medyczne, ale i społeczne. Wpłynęło na rozwój świata. Przecież byłby on wolniejszy, gdyby nie wykształcone i samodzielne kobiety.
– Na pewno przy słowie „tabletka” można postawić słowo „szczęście” – dodaje dr Zbigniew Izdebski, autor raportu o zachowaniach seksualnych Polaków. – Kolejne słowo, które mi się z nią kojarzy, to „bezpieczeństwo”. I rzeczywiście, dziś, zapewne także pod jej wpływem, Polacy wysoko oceniają satysfakcję seksualną. Oczywiście, nikt nie mówi, że to dzięki pigułce. Ona jest bohaterką radości życia, ale drugoplanową.
Pigułka przyczyniła się też do spowszednienia zdrady. W USA przyznaje się do niej połowa żonatych mężczyzn i jedna trzecia mężatek. W Polsce wyniki zaczynają być podobne. Gwałtownie rośnie liczba zdradzających kobiet. Wyzwolonych. To dla nich powstają gęste od seksu pisma. Bierzesz pigułkę, możesz uczyć się radości w łóżku. I to coraz wcześniej:
Amerykanka w wieku 16 lat, Polka – 18. Co jeszcze? To orgazm jest celem. W jego osiągnięciu już niekoniecznie pomaga mężczyzna, raczej gimnastyka i tabletka, która spowoduje, że nie rozpraszasz myśli. Publikowane są najróżniejsze statystyki, m.in., że statystyczna Polka chciałaby mieć 200-250 zbliżeń rocznie. Niestety, musi zadowolić się 94 (w tym tylko połowa z orgazmem).

Lokomotywa hippisów
W latach 60. przełom docenili wszyscy, a każdy opisywał go po swojemu. Zachód wdał się w dywagacje obyczajowe, „Trybuna Ludu” z 1966 r. zachwyca się „zabezpieczeniem przed gwałtownym przyrostem ludności i wyzwoleniem z jarzma niechcianego macierzyństwa”. Jeszcze nic nie zapowiada rewolucji seksualnej w domach z betonu.
W 40. rocznicę wprowadzenia na rynek pierwszej tabletki antykoncepcyjnej w Berlinie odbył się uroczysty kongres, na którym wspominano, jak pigułka zmieniła świat, jak rozruszała ruch hippisowski z jego hasłem wolnej miłości. Ginekolog Grzegorz Południewski z Białegostoku, który był gościem kongresu, twierdzi, że zebrani byli zgodni. Tabletka umożliwiła wolną miłość. I rozkręciła ruch feministyczny. – Oderwane od macierzyństwa kobiety wreszcie mogły realizować się tak, jak chciały. W 1968 r. Europejki wołały: „Nasze brzuchy są nasze”. Tę oczywistość osiągnęły dzięki pastylce.
Tabletka antykoncepcyjna jest także cichym motorem rozwoju różnych państwowych, sprzyjających kobietom, instytucji – wszelkich pełnomocników ds. kobiet, dyskryminacji, równouprawnienia. Kobiety żyjące od porodu do porodu nie potrzebowałyby własnych ministerstw. Tabletka pozwoliła kobietom pracować. W latach 70. pracowało 38% kobiet z krajów uprzemysłowionych, w latach 90. – 52%.
Polscy lekarze nie mają wątpliwości. Wszystko jest inaczej. – Pigułka na pewno zmieniła życie mojej żony – śmieje się doc. Romuald Dębski, szef kliniki ginekologii warszawskiego szpitala im. prof. Orłowskiego. – Oczywiście, nie można powiedzieć, że zmienił się świat wszystkich kobiet, ale tych wykształconych na pewno.
– Skończyło się uzależnienie od mężczyzn – dodaje prof. Lew-Starowicz. – Przekonanie, że jak będę tylko z jednym, to w razie czego ciąży się nie wyprze. Teraz kobieta może współżyć, z kim chce, wie, że jest wolna.
Wierność jest wyborem, a nie przymusem, „żeby miał kto dać dziecku nazwisko”. Tabletka zmieniła też obraz małżeństwa – coraz więcej jest późnych dzieci, rozwodów i jedynaków.
Z upływem czasu tabletka „normalniała”, zaczęły po nią sięgać kobiety, które na pewno nie nazwałyby się feministkami: – Miałam już dwoje dzieci i ucieszyłam się, że w naszym związku teraz tylko ja będę odpowiadać za antykoncepcję; – Tabletki biorę od zawsze, nie zastanawiam się, jak potoczyłoby się moje życie bez nich; – Dzieci urodziłam w przerwach między tabletkami; – Moja córka, licealistka, ma swoje tabletki, ja mam swoje; – Myślałam, że rzucę swojego narzeczonego, bo w łóżku odezwał się tylko raz. Zapytał, czy wzięłam… – to refleksje warszawianek.
Ku chwale socjalizmu

Dzisiejsza pigułka ma dawkę hormonów sto razy mniejszą niż ta pierwsza, o której specjaliści mówią, że była „jak dla konia”. Tabletka zmieniła się w ciągu minionych dziesięcioleci właśnie dzięki kobietom. Koncerny pracowały nad coraz lepszym produktem, bo one się go domagały. A nie ma lepszych klientów niż kobiety. Producenci dbają, by pigułka miała coraz mniej hormonów, w USA pracuje się nad taką, która nie tylko chroni przed ciążą, ale i odchudza.
W Polsce badania nad tabletką prowadzono od 1968 r. Z triumfem zauważano, że polski system kontroli podobno budził zachwyt na Zachodzie. „Tylko dzięki wyśrubowanej jakości naszych leków możemy sobie pozwolić przy braku reklamy i dobrych opakowań na eksport”, pisała „Trybuna Ludu”. I tak produkcja została wciągnięta do socjalistycznego wyścigu przodowników pracy. Dziennikarz odwiedził Polfę. „120 kg wyprodukowanych właśnie hormonów wystarczy zaledwie dla 50 tys. kobiet”, martwi się, ale dodaje, że „produkcja ma się zwiększyć nawet dziesięciokrotnie”.
Dawniej zachodnie tabletki zamawiane i sprowadzane były centralnie. Wszystkim rządził Cefarm. W latach 90. koncerny farmaceutyczne zabiegać już muszą tylko o życzliwość lekarza, którego pogardliwie nazywają „przepisywaczem recept”. Kuszą wszystkim – od długopisów po Hawaje.

Wychwalona i przeklęta
O pigułce nie mówi się obojętnie. Albo źle, albo dobrze. Co jakiś czas pojawiają się ponure sensacje. – Nie ma dramatycznych wyników badań – zapewnia doc. Dębski. – Są dramatycznie niekompetentne publikacje.
Do najzagorzalszych polskich przeciwników, poza obrońcami życia poczętego, należy Michalina Wisłocka, autorka słynnej „Sztuki kochania”. Jest tam cały negatywny rozdział. To z jego powodu książki nie chcieli wydać Węgrzy, socjalistyczni potentaci w produkcji hormonów. Dziś Michalina Wisłocka określa tabletki krótko: – Świństwo, które do góry nogami przewraca układ hormonalny. Sławna autorka wie, że jest w swoich poglądach osamotniona, ale podtrzymuje tezę o patologii i poronieniach. Jej zdaniem, pastylka jest niezniszczalna, bo dla wielu oznacza złoty interes.
Ginekolog Barbara Kamińska (30 lat praktyki w warszawskich szpitalach) przyznaje, że starsze pokolenia lekarzy są nieufne, mówią, że to preparat niefizjologiczny, ale są wyjątkami, bo kobiety rozglądają się wokół i widzą, że wszystko jest mało zgodne z naturą. Szczególnie palenie papierosów.
Poza tym młode kobiety, odwiedzające gabinet ginekologa, wiedzą, czego chcą. Nie dostaną, pójdą gdzie indziej.
– Nie ma dowodów, że tabletka jest rakotwórcza – zapewnia prof. Zbigniew Wronkowski z Centrum Onkologii.
Największe zamieszanie, także w Polsce, wywołały brytyjskie badania sprzed pięciu lat, twierdzące, że pigułki dwukrotnie zwiększają ryzyko zakrzepicy żył. Okazało się później, że są to tylko przecieki z wstępnych badań. Jednak prof. Longin Marianowski, szef Kliniki Położnictwa i Ginekologii AM, musiał wtedy uspokajać przerażone pacjentki. Przez kilka dni tylko tym się zajmował. – Statystycznie bardziej niebezpieczna od pigułek jest godzina lotu samolotem – oburzał się Jacek Kurzątkowski, przedstawiciel jednego z producentów.
Jednak Polki bały się i boją tabletek. Największym lękiem jest rak, ale są też i inne. Prof. John Guillebaud, sława w dziedzinie planowania rodziny, twierdzi, że w Polsce jest zaskakująco dużo dziwnych, antymedycznych zabobonów. Polki uważają, że tabletek nie można stosować przed pierwszą ciążą, że zwiększają ryzyko poronienia, że utrudniają zajście w ciążę po ich odstawieniu. – To niesprawdzone opinie – zapewnia profesor. Jednak jeden lęk jest uzasadniony. – Co czwarta kobieta utyje po pastylkach – przyznaje profesor Guillebaud.
Plusy i minusy precyzyjnie dzieli dr Grzegorz Południewski. Minusy – zdarzające się migreny i depresje. Plusy – kilkusetkrotnie zmniejsza ryzyko aborcji i ten argument powinien przekonać wszystkich. Mniej jest ciąż pozamacicznych, zgonów przy porodzie, o 80% zmniejsza się ryzyko raka jajnika, o 50% trzonu macicy. Nowotwory piersi i zakrzepy – sprawa nierozstrzygnięta, można uznać, że jest niewielki wzrost, ale może dzięki temu, że kobiety łykające tabletki dbają o zdrowie, robią mammografię i częściej wykrywa się u nich wczesne nowotwory.
Dziś pigułkę wychwala się za wszystko i wini za przekleństwa XXI wieku. To ona sprowadziła raka na kobiety, to ona powoduje, że Europa się starzeje. Tymczasem demografowie zapewniają, że pigułka jest tylko sposobem, by nie mieć dzieci. Główną przyczyną jest bieda lub przekonanie, że w dzisiejszych czasach ciężko jest pogodzić pracę z wielokrotnym macierzyństwem.
Kolejny zarzut – rozbija małżeństwa. Tak jakby bez niej para z licznym potomstwem była bardziej przywiązana do siebie więzami miłości, nie obowiązku. Tabletkę obwinia się także o wzrost epidemii AIDS. Jej przeciwnicy wytaczają najcięższe działa.
Mężczyźni, niezadowoleni z samodzielności kobiet, twierdzą, że z powodu tej niezależności popadają w impotencję. W tle jest znowu „winna” tabletka. – Szczególnie młodzi mężczyźni padają ofiarami lęku przed wymaganiami i oczekiwaniami seksualnymi kobiet – ocenia prof. Lew-Starowicz. – Są zagubieni i niepewni.

To problem kultury,
nie ewangelii

Postawa Kościoła katolickiego jest nieprzejednana – żadnej sztucznej antykoncepcji. Papież zakaz ujmuje elegancko, jednak im niżej, tym gorzej. Podręczniki „do życia w rodzinie” straszą, że hormony to bomba z opóźnionym zapłonem, księża odmawiają rozgrzeszenia, gdy dowiadują się, że kobieta bierze tabletki. Przez wielu spowiedników antykoncepcja stawiana jest na równi z aborcją. W jednej z żeńskich, warszawskich szkół zorganizowano cykl wykładów o śmierci w pigułce. To ci wykładowcy wspomagani są rządowymi funduszami, przeznaczonymi na ich szkolenia. Przed paroma laty desant w stołecznych szkołach urządził ginekolog, Ryszard Rutkowski. Jeździł po szkołach z wykładami o bezpiecznych hormonach, także dla młodych dziewcząt. Dziś nie jest to możliwe.
– Zostało naruszone prawo młodzieży do rzetelnej, neutralnej informacji – ocenia Izabela Jaruga-Nowacka, przewodnicząca Ligi Kobiet Polskich. – MEN stał się cenzorem i przyczynia się do wzrostu liczby ciąż młodych dziewcząt i związanych z tym dramatów.
Religia kieruje również niektórymi lekarzami. – Nie jest pani mężatką, nie ma mowy o recepcie – słyszą niektóre pacjentki. Bywa też, że urzędnicy oszczędzają na tej „niepotrzebnej antykoncepcji”. Podkarpacka Kasa Chorych odmówiła refundowania wizyt związanych z poradami antykoncepcyjnymi.
Za to w oficjalnym stanowisku Chrześcijańskiej Społeczności należącej do Kościoła protestanckiego, znajdują się słowa: „Małżonkowie mają prawo do odpowiedniego planowania rodziny, zgodnie z ich chrześcijańskim sumieniem oraz prawo wyboru środków antykoncepcyjnych”. – Ten problem to nie jest kategoria ewangelii, lecz kultury – komentuje pastor Andrzej Bajeński. – Oczywiście, w Biblii są słowa o tym, że dzieci pochodzą od Pana, ale nie ma ani słowa, ile powinno ich być. Nie ma słowa o antykoncepcji, bo Bóg dał nam rozum, a to powinno wystarczyć.

Bajka dla niegrzecznych
dziewczynek
Pacjentki doc. Dębskiego, choć to przecież nie najgorzej sytuowane warszawianki, skarżą się, że opakowania są za drogie. Większość nowoczesnych tabletek przed dwoma laty została skreślona z listy leków refundowanych. Decyzja opatrzona jest zdumiewającym komentarzem, że trzeba ratować chorych na raka, a nie zajmować się kaprysami kobiet.
Opakowanie, które wystarczy na 21 dni (potem jest 7 dni przerwy) kosztuje około 25 zł. Dotychczas lekarz mógł wypisać jedną receptę na jedno opakowanie. Od początku czerwca może przepisać dawkę na trzy miesiące. – To dla mnie wielka różnica – mówi jedna z pacjentek prywatnego gabinetu – każda wizyta po receptę kosztuje 70 zł., teraz ten wydatek będę ponosić rzadziej.
Bo reguła w Polsce jest taka – bierzesz pigułki, masz „własnego”, prywatnego ginekologa. Niewiele kobiet decyduje się na zdobywanie numerka w przychodni.
I tak było zawsze. – Po raz pierwszy poszłam po tabletki na początku lat 70. – to wspomnienie urzędniczki Ministerstwa Kultury. – Popularne wtedy były enerdowskie pigułki. Pamiętam, że lekarz nie zbadał mnie, tylko zapytał, czy mam zdrową wątrobę. Polskich leków nie polecano, szepcząc, że są tańsze i gorsze.
We wspomnieniach Polek pozostało jeszcze proszenie każdego, kto wyjeżdżał za granicę, żeby przywiózł tabletki.
Robert Jarecki, ekspert z Scheringa, ocenia, że polski rynek wolno, ale się rozwija. Z badań dr. Izdebskiego wynika, że z pigułek korzysta wiele niezamężnych kobiet. Wybierają metodę najnowocześniejszą, bo boją się ciąży.
Pigułka, jak każdy towar, kusi klientki. Pastelowe opakowania, dni tygodnia, zamiast dawnych numerków pod pastylkami. Zrezygnowano ze skomplikowanych nazw, rzetelnie oddających skład, bo jedną z nich przekręcano i wymawiano jako „trikiler”. – Dzisiejsze nazwy nawiązują do kobiecych imion. Poza tym proponujemy kolorowe pudełka, żeby opakowanie nie kojarzyło się z lekiem – tłumaczy Robert Jarecki. – Ostatnim hitem jest elektroniczna „niezapominajka”, która po 24 godzinach zaczyna rozpaczliwie piszczeć. Czas na następną dawkę. To świetny wynalazek. Zabiegane kobiety, które zapominają o zażyciu tabletki, przez miesiąc żyją w lęku. – Najważniejsze są pierwsze pastylki, dokładnie te zażywane przez siedem dni – przypomina ginekolog Barbara Kamińska. – Nie należy też przedłużać tygodniowego okresu bez pigułki. Ale zawsze, gdy się zapomniało o zażyciu, konieczne jest dodatkowe zabezpieczenie.
W Scheringu ułożono nawet kuszącą bajkę o antykoncepcji. Zaczyna się od słów o tajemniczej pigułce, która doda urody i uchroni przed ciążą. Jednak przedstawiciele firm farmaceutycznych przyznają, że inne formy promocji są utrudnione. Kuratorzy strzegą szkół, gazety niechętnie zamieszczają kupony: „Jeśli chcesz się dowiedzieć czegoś więcej o doustnej antykoncepcji, napisz…”. Przed paroma laty w telewizji tylko mignęły hasła: „Nie ma pigułek, które dają szczęście, na szczęście są pigułki, które dają pewność”.
– Może to wina socjalizmu? – zastanawia się Robert Jarecki z Scheringa. – Kiedy w latach 60. świat zachłysnął się wolną miłością, u nas rządził pruderyjny Gomułka. I tak nam zostało aż do dzisiaj.
W wykazie załączonym do ustawy o planowaniu rodziny (1999 r.) lista środków antykoncepcyjnych zaczyna się od stwierdzenia, że są one rakotwórcze. Wywołało to polityczną burzę. Posłanka SLD, Joanna Sosnowska, zamówiła ekspertyzę w Instytucie Leków. Korzystną dla oskarżonej pigułki. Nie zabija.
Wanda Nowicka z Federacji na rzecz Kobiet przypomina sobie wiele przypadków odmowy wypisania recepty. Jako ekspert WHO dziwi się, bo przecież Polska podpisała wszystkie stosowne dokumenty, zapewniające kobietom dostęp do metod kontroli urodzin. Podpisała i je łamie.
Z zachodnich doświadczeń wynika, że dostępność antykoncepcji nie prowadzi automatycznie do jej stosowania. Musi ją zaproponować lekarz. Tymczasem 45% respondentek Federacji na rzecz Kobiet twierdzi, że lekarz nie proponował im żadnego środka. Bo w Polsce tabletka zeszła do podziemia. Na Zachodzie polskie upolitycznienie pigułki traktuje się jako egzotykę. Po prostu nawet niezbyt bystry polityk, gdy chce zmniejszyć ilość aborcji, daje w zamian tanią antykoncepcję. – Zakazać jednego i drugiego? – dziwi się przedstawiciel WHO. – To znaczy dać zielone światło podziemiu. Czy wasi politycy, nie tylko ginekolodzy, mają w tym swój udział?
Rok 1989, manifestacja pod pomnikiem Kopernika. Gdyby ktoś Ewie Dąbrowskiej z „Pro Feminy” pokazał, co będzie za 12 lat, na pewno by nie uwierzyła. – Przez następne lata skandowałyśmy w sprawie legalnej aborcji, antykoncepcja wydawała się czymś oczywistym – tłumaczy. – Wydawało nam się, że szybko nadrobimy 20-letnie opóźnienie w stosunku do zachodnich koleżanek. Tymczasem transformacja uderzyła w kobiety.
Takie są polskie nastroje. Ale i w świecie specjaliści sądzą, że tabletka dała wolność i kobiety wycisnęły z niej wszystko w ekspresowym tempie 40 lat. Mają dostęp do pracy, do wiedzy, do władzy. Decydują o macierzyństwie. Teraz nie będzie już tak szybkich zmian. Filozof francuski, Gilles Lipovetsky, twierdzi, że nadszedł czas trzeciej kobiety, która będzie chciała pogodzić pracę z domem. Pigułkę z pieluchami.


Pierwsza pigułka antykoncepcyjna pojawiła się w aptekach 1 czerwca 1961 r. Nazywała się anovlar. Producent – Schering. Jej odrobinę starszą siostrą była tabletka amerykańska, jednak została zarejestrowana nie jako środek antykoncepcyjny, a leczniczy. Tabletka od razu wzbudziła emocje medyczne, bo bano się następstw (kobiety musiały robić przerwę co dwa miesiące), a także obyczajowe i religijne, bo co to znaczy, żeby przeznaczeniem sterowało coś podobnego do aspiryny.
Nad lekiem od 1952 r. pracował biolog amerykański, dr Gregory Pinkus. Długo testował go na zwierzętach, potem na ochotniczkach.

Pastylki bierze około 7% Polek (z 9 mln Polek będących w wieku rozrodczym jest to kilkaset tysięcy), w Holandii ponad 50%, w religijnej Portugalii – 20%. W Polsce są białe plamy. Podhale i ściana wschodnia – tam firmy farmaceutyczne nie zarabiają. Najlepiej jest w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu i Trójmieście. W Polsce dostępnych jest ponad 20 rodzajów hormonalnych pigułek.
Światowa Organizacja Zdrowia uznała pigułkę za najskuteczniejszą metodę antykoncepcji, w ponad 98% chroni przed niechcianą ciążą. Jednak w 40. rocznicę jej urodzin głośno mówi się o pewnym rozczarowaniu. Miała być zbawieniem dla biedaków, dała wolność co najmniej średnio zamożnym.

W 1998 r. władze Brazylii wypłaciły odszkodowania czterem kobietom, które zaszły w ciążę. W fabryce w Sao Paulo wyprodukowano 35 mln pigułek zawierających tylko mąkę pszenną, gdyż testowano maszynę paczkującą. Niestety, część znalazła się w aptekach.
Dzisiejsza pigułka ma dawkę hormonów sto razy mniejszą niż ta pierwsza, sprzed 40 lat. W USA pracuje się nad tabletką, która nie tylko chroni przed ciążą, ale i odchudza.

Wydanie: 2001, 24/2001

Kategorie: Społeczeństwo

Komentarze

  1. Ewa M
    Ewa M 11 października, 2016, 18:38

    Warto również wspomnieć o tym fakcie:

    Inną, niezwykle istotną a często niedopowiedzianą kwestią jest tzw. trzeci mechanizm działania środków hormonalnych: czyli hamowanie zagnieżdżenia poczętego zarodka w wyniku zmian zanikowych endometrium.

    Dr Magdalena Szymańska, ginekolog położnik oraz bioetyk pracujący na Akademii Medycznej w Białymstoku mówi wprost: „Kobietom nie mówi się prawdy o hormonalnej antykoncepcji […] Kobieta, z racji tego, że jest niedoinformowana bądź podaje się jej niepełne informacje lub celowo przemilcza się prawdę, nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest manipulowana. […]

    Według zapisu encyklopedycznego, antykoncepcja to wszelkie działania mające na celu zapobieganie niezaplanowanemu poczęciu dziecka w trakcie stosunku płciowego (anti conceptio – przeciw poczęciu), tym terminem określa się także środki, które uniemożliwiają zagnieżdżenie komórki jajowej w macicy już po poczęciu (wczesnoporonne). […]

    Tymczasem wszystkie hormonalne środki tzw. antykoncepcyjne posiadają w swojej istocie wszystkie mechanizmy działania jednocześnie: hamowanie owulacji (niecałkowite); zagęszczenie śluzu szyjkowego (niecałkowite); zwolnienie perystaltyki jajowodów; oraz właśnie działanie wczesnoporonne: hamowanie zagnieżdżenia poczętego zarodka (dziecka) w wyniku zmian zanikowych endometrium (niewydolność wydzielnicza i zwłóknienie błony śluzowej macicy). Zatem środki te działają aborcyjnie jako przedzagnieżdżeniowe lub pozagnieżdżeniowe.”

    Dr Szymańska w przeprowadzonym przez nią wywiadzie zaznacza: „Kobieta, która nie jest medykiem, najczęściej nie orientuje się w słownictwie, którym posługujemy się jako lekarze czy firmy farmaceutyczne w ulotkach pisanych bardzo małym drukiem, czasami po prostu nie do odczytania, np. „zapobieganie implantacji blastocysty w endometrium” albo sformułowanie „działanie antynidacyjne, antyimplantacyjne”. To jest wprowadzanie w błąd kobiet i marginalizowanie problemu.” Warto zaznaczyć, iż podobny mechanizm działa w przypadki wkładek wewnętrzmacicznych, czyli tzw. spiralek.

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. Rita
    Rita 15 października, 2016, 00:15

    Zupełnie nie rozumiem dlaczego nie ma żadnych wzmianek i setkach spraw sądowych w USA i Europie w związku z poważnymi powikłaniami, zatorami a nawet przypadkami śmierci. Ponadto Światowa Organizacja Zdrowia zalicza tabletki do pierwszej kategorii 'carcinogen’. Zachód właśnie odchodzi o wszelkiej hormonalnej i inwazyjnej anykoncepcji – wiem, bowiem sama mieszkam w jednym z krajów zachodnich – i tam jest bardzo mocny powrót do tzw. organic family planning, i np. nowoczesnych komuterów cyklu, które rozpoznają dni płodne i niepłodne z niezawodnością równą hormonalnej antykoncepcji, także dla cyklów nieregularnych i długich, itd. Polecam ten artykuł: Zdowie masz tylko jedno: http://www.owulacja.pl/artykuly/antykoncepcja/zdrowie-masz-tylko-jedno-co-warto-wiedziec-o-antykoncepcji/

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy