Krajobraz po Ziobrze

Krajobraz po Ziobrze

Nadzieja, że jak się jednego ukarze, to inni się wystraszą, jest odwiecznym marzeniem ludzkości. Wystraszą się, ale nie ci, co trzeba Prof. Marian Filar jest kierownikiem Katedry Prawa Karnego i Polityki Kryminalnej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, autorem ponad 180 prac naukowych. Został posłem na Sejm z listy LiD. – Jaki krajobraz, jeśli idzie o prawo i sprawiedliwość, zostawił po sobie Zbigniew Ziobro? – Oczywiście krajobraz po bitwie – czyli dym, zgliszcza, ruiny… – Po bitwie z kim? – No właśnie, trudno zidentyfikować przeciwnika. Była to głównie bitwa z wirtualnym, wykreowanym wrogiem, która przyniosła jednak rzeczywiste straty. W założeniu miał to być bój z groźną przestępczością. Przeciwnik był jednak trochę mizerny, bo od kilku lat przestępczość w Polsce, zwłaszcza ta najcięższa, generalnie spada. – Minister jednak nie radził sobie z nią. W pierwszym półroczu tego roku po raz pierwszy od dawna wzrosła liczba zabójstw i uszkodzeń ciała. – Nie oceniajmy danych z jednego półrocza, lecz długofalowe, kilkuletnie trendy. Po wzroście z początków lat 90. tendencja spadkowa przestępczości jest ewidentna. Podejrzewam, że, tak jak na turniejach rycerskich, uczestnikowi – Zbigniewowi Ziobrze – nie chodziło o dobicie słabnącego przeciwnika, lecz o poklask dam. Co gorsza, to się trochę udało, bo część publiczności była zachwycona. Ludzie chcą żyć w spokoju i każdy, kto im obieca spokój za pomocą metod, które do nich przemawiają, zyska popularność. – A rzeczywiste straty, o których pan wspomniał? – Najbardziej ucierpiał, w kategoriach nieco spirytualistycznych, duch prawa. Wysoki urzędnik państwowy, minister sprawiedliwości, mówiący publicznie o człowieku, którego dopiero zatrzymano, „Ten pan już nikogo nie zabije”?! To znaczy, że ten pan już kogoś zabił, minister o tym zdecydował, furda sądy i domniemanie niewinności! Tego robić nie wolno. Rozszerzono wykorzystanie technik operacyjnych, takich jak inwigilacja i prowokacja, do spraw, do których nie powinny być stosowane. Żadna policja świata nie jest od tego, żeby przestępstwa produkować, lecz od tego, by je zwalczać. Od czasów Biblii wiadomo, że ludzie są słabi i ulegają pokusom, ale nie o to chodzi, by najpierw kogoś podpuścić, a potem złapać go za frak. Ziobro – człowiek z bajki – Czy pana zdaniem min. Ziobro wierzył w to wszystko, co robił? – To dla mnie zagadka. Nieźle go znam, ale nie potrafię odpowiedzieć, czy on od początku do końca był cynicznym graczem politycznym, który rozumiał, że na tym można zbić kapitał polityczny, czy naprawdę wierzył? Gdyby działał z pobudek czysto ideologicznych, kto wie, czy nie byłoby gorzej, bo z ideowcami jest najtrudniej. Student Strielnikow z „Doktora Żywago” na początku jest idealistą przepojonym rewolucyjnymi ideami, a kończy jako dowódca pociągu pancernego, który jeździ po wioskach i rozstrzeliwuje, kogo się da. – Zbigniew Ziobro ma mentorów, braci Kaczyńskich, którzy z pewnością dostarczali mu cennych inspiracji. – Jest człowiekiem z ich bajki, zapewne otrzymywał od nich sugestie. Bracia Kaczyńscy stwarzają określoną atmosferę, a on doskonale się w niej znajduje. Byli autorami bajki, do której świetnie pasował. Wiele działań ministra na kilometr pachniało polityką, choćby jego sztandarowy pomysł, sądy 24-godzinne. Jeśli chce się zachować minimum staranności procesowej, przeprowadzić postępowanie dowodowe, to w tym czasie nie da się tego zrobić. Zamiast szybciej, będzie wolniej, bo pośpiesznie przygotowane oskarżenie padnie w pierwszej instancji lub dojdzie do rewizji. Sądy 24-godzine miały być wymierzone przeciw chuliganom, szalikowcom, a skończyło się na rolnikach, którzy po paru piwach wracają do domu na rowerach. W płaszczyźnie estetycznej zaś szczególnie raził mnie żałosny kukiełkowy teatr, z pokazywaniem na konferencjach niszczarek czy brył lodu. Przestępczość to za poważna sprawa na takie popisy. – Czym właściwie jest duch prawa? – To kilka zasad: prawo nie działa wstecz, odpowiedzialność jest indywidualna, środek karny ma być proporcjonalny do czynu. I zasada najważniejsza – prawo karne jest dobre, jeśli jest skuteczne. U nas zaś opinii publicznej narzucono przekonanie, że dobre prawo to surowe prawo. Jak ma być lepsze, powinno być jeszcze surowsze. Angielskie common law do niedawna mówiło, że mąż ma prawo karcić żonę kijem nie grubszym niż kciuk – bo taki kij jest bardziej elastyczny, wcale nie boli mniej, łatwo zmierzyć, czy nie jest za gruby. A tęgim kijem można

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 47/2007

Kategorie: Wywiady