Króciutką pamięć ma abp Tadeusz Gocłowski, metropolita gdański. Oj, bardzo króciutką. I jeszcze na dodatek bardzo wybiórczą. W propisowskim „Dzienniku” pokazał się ostatnio jako zdeklarowany zwolennik PO i równie zdeklarowany przeciwnik lewicy i wchodzenia z nią w jakiekolwiek układy. Ekscelencja widać zapomniał już, jak nie tak dawno komornik zabrał mu ulubione autko za długi kurii w aferze Stella Maris. Jakimś (wiemy jakim) cudem nie ciągają arcybiskupa po sądach, a kontrahentów kurii w przestępczej działalności ciągają. I słusznie, że ciągają. Jak b. baron SLD robił z kurią przekręty, to duszpasterz ludzi pracy (!) nie protestował. A wręcz przeciwnie wchodził z nim w układy. Morał dla Kościoła z tego, co dziś mówi Gocłowski, jest taki: miejsce ekscelencji jest na ławie oskarżonych. A dla lewicy, żeby nie tylko nie robić przekrętów, ale broń Boże nic nie robić z takimi ludźmi jak Gocłowski. Share this: Click to share on Facebook (Opens in new window) Facebook Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on Telegram (Opens in new window) Telegram Click to share on WhatsApp (Opens in new window) WhatsApp Click to email a link to a friend (Opens in new window) Email Click to print (Opens in new window) Print