Kto się boi polskiej masonerii

Kto się boi polskiej masonerii

Za granicą odwołanie prof. Cegielskiego uznano za kompromitację polskiej demokracji Prof. Tadeusz Cegielski jest historykiem, pracownikiem Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Jest także wolnomularzem i badaczem dziejów wolnomularstwa. Należy do Wielkiej Loży Narodowej Polski, czyli tzw. wolnomularstwa regularnego, anglosaskiego. Prof. Cegielski pełni wysokie funkcje masońskie, m.in. jest Wielkim Namiestnikiem WLNP. – Odkąd w zeszłym tygodniu radni Sejmiku Województwa Wielkopolskiego odwołali pana ze stanowiska szefa rady naukowej muzeum w Dobrzycy, stał się pan bohaterem mediów. To dobrze czy źle? – To bardzo dobrze. Na tę sprawę można spojrzeć z dwóch stron. Ot, jacyś tam radni zdjęli z honorowej funkcji jakiegoś tam profesora historii, w zasadzie nic się nie stało. Ale z drugiej strony patrząc – i tak to odebrały media oraz znaczna część opinii publicznej – jest to kolejny przypadek łamania prawa. Ten incydent odbił się echem w kilku krajach, ponieważ został uznany za spektakularny przykład łamania praw obywatelskich w Polsce, co w momencie wchodzenia do Unii staje się jeszcze bardziej widoczne i kompromitujące. Wszystkie partie polityczne przyzwoliły na to, aby złamać prawo w imię jakiejś niezbyt jasnej zasady bądź interesów, które są oczywiste. Chodzi o to, żeby pieczę nad wyremontowanym społecznym kosztem pałacem mieli ci, a nie inni ludzie. – Zatem oficjalny powód odwołania, odkrycie, że jest pan członkiem masonerii, był pretekstem? – Oczywiście. Cała ta grupa „odwoławcza” – radni, działacze Młodzieży Wszechpolskiej i LPR doskonale znali sprawę, bo to oni przed trzema laty rozpętali nagonkę na lożę poznańską, składali doniesienia o przestępstwie do prokuratury wojewódzkiej, a nawet do starosty warszawskiego. Usiłowali też złożyć interpelacje w Sejmie, ale były one oddalane jako bezprzedmiotowe – wtedy dowiedzieli się ze zdziwieniem, że obywatel polski ma prawo do zrzeszeń niejawnych, choć oczywiście nie ma prawa łamać porządku konstytucyjnego. Wielka Loża Narodowa Polski, do której należę, działa jako osoba prawna. To znaczy, że posiada ochronę prawną oraz przekreśla zarzut o działaniu niejawnym. – Jednak znaczną część społeczeństwa irytuje, że masoni na ogół ukrywają swoją przynależność do loży i że nie wiadomo, kto jest masonem, a kto nie. A to, że loża została zarejestrowana w sądzie, nie ma nic do rzeczy. – Większość ludzi w ogóle się nie orientuje, czym jest wolnomularstwo. Nie wie, że jest ono ruchem – a loże są stowarzyszeniami – o charakterze inicjacyjnym. Wiem, że to trudno zrozumieć, ale to nie są kluby towarzyskie, to nie są kluby dyskusyjne, to nie są kluby wolnomyślicieli, to w ogóle rzecz niepodobna do niczego na świecie. Ta wyjątkowość wynika właśnie z inicjacyjnego charakteru. – Co to znaczy: charakter inicjacyjny? – To znaczy, że materia, jaką się zajmuje wolnomularstwo, jest ezoteryczna. Jest ona wpisana w porządek tradycji, wyrażona językiem symboli i rytuałów. Przez trzy stulecia istnienia wolnomularstwa zawsze rytuały i symbole były otoczone tajemnicą, a przynależność do ruchu – sferą dyskrecji. I zawsze to niektórych denerwowało, budziło podejrzenia. Ale taki jest charakter tego ruchu. Jesteśmy w sferze ezoteryki, która w dawnych czasach była sferą sacrum. Oczywiście, współczesne wolnomularstwo nie znajduje się w sferze sacrum, jest to całkowicie świeckie stowarzyszenie, w warstwie społecznej realizujące bardzo przyziemne, konkretne cele: zasady wolności, równości, braterstwa i tolerancji. – Jak pogodzić zasadę tolerancji z tym, że WLNP nie przyjmuje kobiet? Czy to nie jest dyskryminacja? – Skądże, nie tylko nie dyskryminujemy kobiet, lecz walczymy o ich prawa. Po prostu masoneria jest rozdzielnopłciowa. Taki jest sens tej zabawy. – Zabawy? Sądziłam, że traktuje pan to bardzo serio. – Bo to jest zabawa bardzo serio. Proszę się przyjrzeć dzieciom, jak serio traktują swoją zabawę. Dorośli już nie, są mniej uczciwi w tym, co robią, i nie angażują się w całości. Mówiąc o wolnomularstwie jako zabawie, używam kategorii antropologicznej, a nie dosłownej. Zabawa stanowi element kultury, służy poznaniu świata, a także daje przyjemność. Loża to taki rodzaj utopii zrealizowanej tu i teraz. Dążymy do likwidacji napięć i konfliktów występujących w codziennym życiu. Ponieważ napięcia między płciami stanowią element naszej codzienności, chętnie przez dwie, trzy godziny nie oglądamy drugiej płci. To nie ma nic wspólnego z dyskryminacją. Człowiek wolny ma prawo działać w sferze dyskrecji, intymności, kiedy nikt mu nie zagląda pod kołdrę czy do garnka, i ma prawo działać

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 46/2004

Kategorie: Wywiady
Tagi: Ewa Likowska