A kto wiedział, nie powiedział

A kto wiedział, nie powiedział

Czy członkowie Zarządu Agory przy sprzedaży swoich akcji wykorzystywali poufne informacje, mające wpływ na kurs akcji? Gdy członkowie zarządów wielkich firm sprzedają posiadane przez siebie akcje, zawsze budzi to zainteresowanie urzędów uprawnionych do kontrolowania legalności obrotu giełdowego. Sprawdzane jest zwłaszcza to, czy prezesi nie manipulowali kursami, windując je sztucznie ku górze w chwili sprzedaży akcji. Kontrole takie są zjawiskiem normalnym, przyjętym praktycznie we wszystkich państwach, w których funkcjonują giełdy papierów wartościowych. Chodzi bowiem o zapewnienie inwestorom maksymalnie równych szans. Natomiast członkowie zarządów są już z założenia uprzywilejowani. Wiedzą bowiem więcej od ogółu graczy i istnieje niebezpieczeństwo, że po to, by maksymalizować swe zyski, ukryją informacje mogące spowodować obniżkę kursów ich spółki. Ile można było stracić Zrozumiałe więc, że i sprzedaż akcji przez dwoje członków władz Agory spowodowała, rutynowy w tej sytuacji, zamiar Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, by sprawdzić, czy wszystko przebiegło zgodnie z prawem. Chodzi bowiem o ogromny koncern medialny, który przeszedł błyskotliwą drogę rozwoju od czasu, gdy przy Okrągłym Stole ustalono, iż środowisko ówczesnych działaczy opozycyjnych skupione wokół Adama Michnika wydawać będzie własną gazetę. W grę wchodzą też ogromne pieniądze, a transakcje o takich rozmiarach mogą mieć znaczenie dla kursu akcji Agory. Prezes Agory, Wanda Rapaczyńska, mająca ponad 1,4 mln akcji Agory o wartości ok. 64,3 mln zł, sprzedała 33,9 tys. akcji za ponad 1,8 mln zł. Wiceprezes Piotr Niemczycki, właściciel ponad 1,7 mln akcji Agory o wartości ponad 80,1 mln zł, sprzedał ok. 7 tys. akcji za 376 tys. zł. Te decyzje o sprzedaży zostały podjęte w chwili, gdy wyniki Agory za trzeci kwartał były pięciokrotnie niższe od uzyskanych rok wcześniej. Osoby dobrze znające położenie spółki z pewnością mogły być świadome, iż kurs jej akcji będzie stopniowo spadać. Nie były to pierwsze transakcje sprzedaży akcji dokonywane przez członków władz Agory. W tym wypadku jednak nastąpiły one już po nagraniu rozmowy Adama Michnika z Lwem Rywinem, ale przed jej opublikowaniem. Gdy „Gazeta Wyborcza” odtajniła zapis rozmowy, kurs akcji Agory wyraźnie spadł i pod koniec ubiegłego tygodnia wynosił ok. 45,5 zł. Jeśli zatem członkowie zarządu sprzedawaliby swe akcje obecnie, ich zysk byłby łącznie niższy o ponad 323 tys. zł. A więc skoro prezes i wiceprezes Agory wiedzieli o rozmowie Michnik-Rywin, oznacza to, iż dokonując sprzedaży posiadaniu informację poufną, nieznaną ogółowi inwestorów, która mogła w przyszłości, po jej ujawnieniu, wpłynąć na obniżenie kursu akcji. Wykorzystywanie takich informacji w obrocie giełdowym jest zagrożone karą nawet do pięciu lat więzienia i 5 mln zł grzywny. Uderzenia w próżnię Nic zatem dziwnego, że KPWiG zainteresowała się sprzedażą akcji przez członków Zarządu Agory. Podobnych działań – wynikających z procedur obowiązujących na naszym rynku giełdowym, w myśl których sprawdzane są transakcje członków zarządów spółek – komisja przeprowadza zresztą wiele; członkowie zarządów muszą informować KPWiG o transakcjach, których wartość przekracza 5 tys. euro w ciągu 12 miesięcy. Każdego roku do komisji wpływa kilkaset takich zgłoszeń i jak mówi rzecznik KPWiG, Michał Stępniewski, każde z nich jest weryfikowane. Zwykle jednak niewiele o nich wiemy, gdyż kontrolowani, uznając takie działania sprawdzające za coś normalnego, nie informują o tym mediów. Tym razem jednak prezes Rapaczyńska, na fali zainteresowania aferą Rywina, publicznie zadała pytanie, czy aby nie jest to kolejna próba oczernienia Agory i ukarania jej za ujawnienie afery Rywina. Inną sprawą jest skuteczność podobnych kontroli. KPWiG nie ma bowiem skutecznych mechanizmów, które pozwalałyby sprawdzić, czy członkowie władz spółki świadomie postanowili sprzedać swoje akcje, zanim ujawnione zostały informacje powodujące spadek cen akcji. Takim dowodem byłby np. zapis rozmowy telefonicznej, z której wynikałoby, że wszystko zostało z góry zaplanowane, czy zeznania świadków uczestniczących w ewentualnych naradach na temat sprzedaży akcji. KPWiG takich materiałów oczywiście nie posiada, nie może nawet podejmować prób ich zbierania, zresztą trudno sobie wyobrazić, kto miałby to robić przy takiej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 05/2003, 2003

Kategorie: Kraj