Mieszkańcy Wodzisławia kupują fałszywe dokumenty, aby dostać pracę. Jest już 170 oskarżonych 24-letni Marian B. w powiecie wodzisławskim wiedział z całą pewnością, że wielu pozbawionych pracy górników będzie szukało sposobu na dalsze życie. I się nie mylił. W realizacji pomysłu nie przeszkadzał mu niedostatek wykształcenia. Miał świetnych doradców. Jego wspólnikami w procederze byli lekarze, oficer wojska i inżynierowie. Przychodził do nich i mówił wprost, że chce się dogadać, bo on gwarantuje klientów mówi oficer, który rozpracowywał sprawę wodzisławską. Gipsowanie zdrowej nogi Proceder trwał kilka lat, zaczął się w roku 1998. Wówczas Marian B. poznał Janusza B., kapitana z Wojskowej Komendy Uzupełnień w Rybniku. Marian B. zaproponował pośrednictwo między chętnymi do wymigania się od służby wojskowej. Szybko się dogadali i już w trakcie następnego spotkania Marian B. wręczył kapitanowi na dobry początek 500 zł, paczkę kiełbas i 0,7 litra wódki. Ustalili cennik. I tak, gdy poborowy miał po raz pierwszy stawić się przed komisją i uzyskać odroczenie, kosztowało go to 1,5 tys. zł. Zmiana kategorii wyceniona już była na 2,5 tys. zł. Interes zaczął się kręcić. Lwią część ustalonych kwot inkasował kapitan. Ale musiał się dzielić ze wspólnikami, w tym z przewodniczącym Wojskowej Komisji Lekarskiej, Aleksandrem S., a także dwoma chirurgami: Stefanem M. i Jackiem T., którzy jak była potrzeba nie zawahali się przed zagipsowaniem zdrowej nogi, by wzmocnić tym samym niezbędną dokumentację, uzasadniającą zmianę kategorii z A na D. To były szczególne przypadki, które kosztowały nawet 4 tys. zł. Kwoty łapówek nie zawsze szokowały swoją wysokością. Jeden z oskarżonych w tym wątku, i to nie byle kto, bo wspomniany już przewodniczący Wojskowej Komisji Lekarskiej, nie pogardził znacznie mniejszymi kwotami, po 50 zł. Sprawa jest rozwojowa. Na razie o przestępstwa związane z kategoriami wojskowymi podejrzanych jest 78 osób, z których 48 doczekało się aktu oskarżenia. I ty możesz być ochroniarzem Ta sama przestępcza grupa szukała ofiar wśród chętnych do pracy ochroniarza. W policyjnym dochodzeniu otrzymali oni kryptonim bramkarze. Wojciech F., współwłaściciel Biura Szkolenia Służb Ochrony E, ogłasza się w prasie, że oferuje kursy, których uwieńczeniem jest świadectwo ważne dla ubiegającego się o licencję pracownika ochrony I stopnia. Inserat niedwuznacznie też sugeruje, iż uczestnik szkolenia może liczyć na pracę. Kursanci szybko się zorientowali, że zamiast się męczyć przez 190 godzin na wykładach, mogą mieć świadectwo od ręki, trzeba tylko zapłacić 2,5 tys. zł. Wtajemniczonym Wojciech F. obiecuje też pozytywne zdanie egzaminu na licencję II stopnia. Do tego za osobną opłatę stosowne orzeczenie lekarskie. Ponieważ jednym z wymogów wobec pracowników ochrony jest legitymowanie się średnim wykształceniem, nie brakuje też klientów na lewe świadectwa ukończenia liceum za około 2,5 tys. zł. Najdroższe jest świadectwo maturalne 3 tys. zł. Jeden z pośredników Wojciecha F., Artur K., stosuje ratalną formę płatności. Klientów nie brakuje. Wśród nich jest Marek Ś., rocznik 1956, wykształcenie zawodowe elektromonter, aktualnie bezrobotny, bez prawa do zasiłku, utrzymujący się z prac dorywczych i dochodów żony, właściciel siedmioletniego opla omegi. Z aktu oskarżenia, obejmującego 35 osób: Jerzy F., ojciec 25-letniego Damiana, pracownika ochrony w pewnej firmie daje najpierw 3 tys. zł pośrednikowi Krzysztofowi J. za udany egzamin na licencję II stopnia, następnie 2 tys. zł innemu pośrednikowi Wojciecha F., Marianowi B., powołującemu się na wpływy w bielsko-bialskiej policji (co się okazało nieprawdą). Dorzuca jeszcze 200 zł wspólnikowi Wojciecha F., Jarosławowi Cz., za załatwienie lepszej pracy, zresztą w firmie, w której Damian F. był już zatrudniony. Pośrednik Krzysztof J. obiecuje również spełnić marzenia o profesji ochroniarza Adamowi K., pracownikowi recepcji jednego z supermarketów, z zawodu mechanikowi pojazdów samochodowych. K. płaci: za kurs pracownika ochrony I stopnia 500 zł, za świadectwo liceum ogólnokształcącego w trybie eksternistycznym 500 zł, a za załatwienie licencji ochroniarza II stopnia 2 tys. zł. Kolejny oskarżony, Lucjan G., były pracownik
Tagi:
Adam L. Sozański









