Syndyk na zagrodzie

Syndyk na zagrodzie

Lubelski wymiar (nie)sprawiedliwości trzyma się mocno – Kradzież jest ścigana z urzędu, niezależnie od wartości skradzionej rzeczy – wyjaśniał dziennikarzom sędzia Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. Jego wypowiedź dotyczyła toczącego się przed sądem w Świdniku procesu o usiłowanie kradzieży ze sklepu sałatki warzywnej za 2,99 zł przez 75-letnią, chorą na alzheimera kobietę. Na początku kwietnia 2014 r. sąd umorzył postępowanie, uznając, że kobieta co prawda popełniła zarzucany jej czyn, ale z powodu choroby nie była świadoma tego, co robi. – Za koszty tego procesu można by kupić sałatki dla wszystkich potrzebujących ze Świdnika – komentował sprawę dr Adam Bodnar, wiceszef Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. – Kwestia odpowiedzialności karnej jest bezcenna i nie można jej przeliczać na pieniądze – odpierał zarzuty sędzia Ozimek. Dura lex, sed lex – twarde prawo, ale prawo – głosi łacińska sentencja. Starsza kobieta została jednak uznana za winną usiłowania kradzieży sałatki za 2,99 zł. Jej mąż żalił się w sądzie dziennikarzom: – Spać przez to wszystko nie mogę, jeść nie mogę. Najlepiej byłoby już umrzeć. Stojąca nieopodal kobieta skomentowała: – Ludzie prości, biedni i starzy zawsze są w sądzie połamani przez prawo. Skoro więc kwestia odpowiedzialności karnej jest bezcenna, a prawo równe dla wszystkich, przyjrzyjmy się, jak lubelski wymiar sprawiedliwości potraktował nie prostą kobietę, ale prawnika i ekonomistę z wykształcenia, syndyka Dariusza Pawińskiego, który prowadził upadłość lubelskiej firmy WALMAR. Historię tego przedsiębiorstwa i jego prezesa Waldemara Szyszki opisywaliśmy w „Przeglądzie” już dwukrotnie: w nr. 26. z 2011 r. i nr. 28. z 2012 r. Pani prokurator umarza po raz pierwszy Upadłość firmy została ogłoszona 30 września 2005 r. Od tego dnia jej zarząd nie mógł podejmować żadnych decyzji finansowych. Należało to wyłącznie do kompetencji syndyka Dariusza Pawińskiego, którego nadzorowała sędzia komisarz Beata Figaszewska z Wydziału Gospodarczego Sądu Rejonowego w Lublinie. Działka w Siedliskach, niedaleko Lubartowa, na której była baza WALMAR-u, należała do Danuty Szyszko, żony prezesa firmy, i początkowo dzierżawiona była przez syndyka. Na koniec listopada 2005 r. Danuta Szyszko wypowiedziała umowę dzierżawy. Ponieważ syndyk nadal bezpłatnie korzystał z działki w Siedliskach, 1 czerwca 2006 r. Danuta Szyszko wystawiła mu rachunek na 1 tys. zł. Odpowiedź syndyka była krótka: „Nie zamierzam regulować kwot wynikających z rachunku z 01.06.2006 r.”. Dopiero w listopadzie 2007 r. Sąd Rejonowy I Wydział Cywilny w Lublinie w postępowaniu upominawczym nakazał Pawińskiemu zapłacić Danucie Szyszko zaległą kwotę 1,5 tys. zł, ustawowe odsetki i koszty postępowania. Syndyk wciąż jednak panoszył się na prywatnej działce, dlatego Danuta Szyszko poprosiła pisemnie o zabranie z działki przedmiotów należących do masy upadłościowej WALMAR-u i jednocześnie o zwrot zawłaszczonych przez syndyka czterech belek o szerokości 20 cm i długości 7 m, które stanowiły konstrukcję dachową wiaty i były własnością państwa Szyszków. Okazało się jednak, że belki syndyk zdążył już sprzedać. Przy okazji sprzedał też wiertarkę, która podobnie jak belki nie była częścią masy upadłościowej. Rzeczy te nabył Arkadiusz M., rolnik z sąsiedniej miejscowości, płacąc Pawińskiemu do ręki. W związku z tym 21 maja 2007 r. Danuta i Waldemar Szyszko złożyli do Prokuratury Rejonowej w Lubartowie doniesienie na Dariusza Pawińskiego, który jako osoba fizyczna popełnił przestępstwo „polegające na przywłaszczeniu, a następnie sprzedaży naszej własności, jak również własności osoby trzeciej, nieuczestniczącej i niezwiązanej z procesem upadłości PW WALMAR”. Wartość rzeczy wycenili na kwotę 5,1 tys. zł. Prokurator Gizela Gruszczyńska z Prokuratury Rejonowej w Lubartowie, zupełnie wypaczając sens złożonego przez Szyszków zawiadomienia, zakwalifikowała przestępstwo przywłaszczenia popełnione przez Pawińskiego jako „trzykrotne nadużycie uprawnień przez syndyka masy upadłości PW WALMAR polegające na przywłaszczeniu, a następnie sprzedaży przedmiotów niestanowiących majątku masy upadłości, a więc jako czyn z art. 296 § 1 kk” i umorzyła śledztwo wobec braku znamion czynu zabronionego. W uzasadnieniu umorzenia śledztwa prokurator Gruszczyńska wyjaśniła: „Syndyk (…) nie tylko nie naruszył norm prawa upadłościowego, ale również innych norm prawnych. (…) Zgodnie z art. 115 § 5 kk mieniem znacznej wartości

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 20/2014, 2014

Kategorie: Kraj