Listy od czytelników nr 2/2021

Listy od czytelników nr 2/2021

Język oj(czysty)?

Radio Gdańsk ogłosiło konkurs dla szkół „Uśmiech, uprzejmość, życzliwość”. Zaraz się do tego zapaliłam. Dzieci, mówię do moich 12-latków, kartka na stole, długopis w ręku, zamknijcie oczy i przypomnijcie sobie jakieś zdarzenie, w którym albo wy doświadczyliście tego, co w tytule konkursu, albo może sami komuś okazaliście życzliwość. Ileż radości było, kiedy klasa dostała zaproszenie do rozgłośni i jakąś nagrodę, ale przede wszystkim nagrano z dziećmi audycję, w której opowiedziały swoimi słowami to, co je spotkało miłego. I te ich dobre słowa poszły w świat z falami eteru. Było to dawno. Właśnie startowałam w zawodzie nauczycielskim, do którego trafiłam trochę przypadkowo. Propaganda szalała sobie, a Polskie Radio Gdańsk robiło swoje, jak radził Wojciech Młynarski, i zachęcało młodych do wydobycia tego, co dobre.

Nie chcę uprawiać taniej psychologii, ale dostrzegam pewną zależność między naszymi praprzodkami a nami, ludźmi XXI w. Agresja, okazanie siły i przewagi były niegdyś konieczne, aby zdobyć pożywienie i oznaczyć granice swojego terytorium. Też mamy to pewnie zakodowane w naszej psychice, jedni głęboko, drudzy niekoniecznie. Wystarczy jakiś detonator, jakaś podpałka i już agresja i towarzysząca jej nienawiść są pod ręką albo nawet we wzniesionym ramieniu, często z dłonią zaciśniętą w pięść. Niestety, tak to działa. Nasi praprzodkowie wrzeszczeli na siebie, pokazywali kły, aby komunikować się albo odstraszać wrogów. My, ludzie, mamy wspaniałe narzędzie, mowę, JĘZYK OJCZYSTY! Za pomocą słowa możemy wyrazić wszystko, co wiemy i czujemy, dobro i zło, piękno i brzydotę, chwałę, ale też hańbę, prawdę, ale i fałsz. I korzystamy z tego słownictwa do woli. I w dobrej sprawie, i w tej złej. No właśnie, czasem zamiast używać pazurów i maczugi możemy przyłożyć komuś słowem i triumfować nad pokonanym i poniżonym albo zmanipulowanym specjalnymi trikami i kłamstwem, bezbronnym i często naiwnym bliźnim. Słowo, złe słowo, może wszystko. I nie mam tu na myśli tzw. brzydkich słów. One są w każdym języku, mają nawet swoje oddzielne słowniki. Nie da się ich zastąpić żadnym synonimem ani eufemizmem, bo wówczas utraciłyby swoją energię i wydźwięk. Złe słowa, o których piszę, to te z pozoru przyzwoite, które jednak mają zaszkodzić drugiemu jak wirus.

Zastanawiam się, czemu służy ten coraz powszechniejszy mechanizm igrania z nienawistnym językiem. Czemu służy wydobywanie z naszej psychiki tego, co najgorsze? Czy tylko temu, żeby popatrzeć z góry na pokonanego? Nasycić się przewagą, pożywić możliwością bezkarnego poniżania innych? Czy tylko po to, żeby błogi uśmiech pobył chwilę na twarzy? Czy po to, żeby można było bezczynne ręce zacierać z satysfakcją, zupełnie jak handlarz na targu w Berdyczowie, któremu udało się dobrze sprzedać ślepego konia? Obawiam się, że jest to jedna z głównych przyczyn, choć z pozoru tak żałosna i nieprawdopodobna. Przypatruję się tej powszechnej już niestety bokserce na złe słowa i wspominam moich uczniów z pierwszych dni pracy w Szkole Podstawowej nr 72 w Gdańsku, którzy wiedzieli i czuli, co znaczy uśmiech, uprzejmość, życzliwość, bez zaglądania do słownika wyrazów obcych. Z wnętrza człowieka można jak z kopalni wydobyć na powierzchnię diamenty albo uwolnić wybuchowy metan.

Teresa Marciniak

Religijni od święta

Prof. Zbigniew Mikołejko mówi, że w mniejszych miejscowościach „Kościół jest jedyną formą życia społecznego, zbiorowego”. Obraz ten zupełnie nie pasuje do tego, co widzę na własne oczy. W „mojej” wsi Kościół jest jednym (i niekoniecznie najważniejszym) z co najmniej kilku istotnych komponentów życia społecznego, obok samorządu sołeckiego (dysponującego świetlicą wiejską oraz budżetem wynoszącym od 17 tys. do 53,6 tys. zł), klubu seniora, ochotniczej straży pożarnej, koła gospodyń wiejskich, koła Polskiego Związku Wędkarskiego, zespołu śpiewaczego, klubu sportowego, organizacji pozarządowych, gminnego ośrodka kultury, biblioteki, fanpage’u, wreszcie sklepu z ogródkiem piwnym. Jak wyjaśnić tę sprzeczność? Z pewnością kulturowym i cywilizacyjnym zróżnicowaniem Polski i tempem zachodzących w niej zmian, ale chyba też pewną inercją poznawczą naukowców.

Andrzej Korona

Słowa roku

Zapomnieliście o dwóch ważnych słowach, którymi na przemian obrzucają się wszystkie strony sporów, a są nimi: foliarz i szur. Tak się spopularyzowały, że bez nich wielu uczestnikom różnych forów zabrakłoby argumentów nie do odparcia.

Marta Morgen

Do władzy doszli ci, którzy przestali się uczyć

Edukacja powszechna ma przede wszystkim kształtować wśród uczniów postawy prokapitalistyczne. Do tego od lat (na długo przed dojściem PiS do władzy) jest podlewana sosem umiłowania ojczyzny, jedności narodowej, sojuszy międzypaństwowych, które mają utrwalać naszą zależność od przedstawicieli klas posiadających (kiedyś ziemiaństwo, obecnie kapitaliści). Nauka dryfuje w stronę funkcjonalności względem interesów klas burżuazyjnych. To prosta droga do otwarcia się środowisk naukowych na wszelkiego rodzaj populizm, czy to w otoczce nacjonalizmu, czy tzw. liberalizmu.

Paweł Kotras

Co musiałby zrobić Ziobro, aby Kaczyński go zwolnił?

Nie ma takiej możliwości, gdyż obaj panowie są zakładnikami setek lub tysięcy pijawek, które pasożytują na państwowych posadach, a rozpad koalicji oznacza dla nich bezrobocie i biedę.

Ferdynand K.

Jarosław Kaczyński musiałby mieć pewność, że za nic koalicji nie da się utrzymać i że przyśpieszone wybory są koniecznością.

Franek Vetulani

Niech mu Ziobro odda kwity, które na niego ma. Wówczas Kaczyński nie będzie się go bał i go zwolni.

Jolanta Maria Binkowska

Wydanie: 02/2021, 2021

Kategorie: Od czytelników

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy