Literat siedzi w szafie – rozmowa z Ewą Chudobą

Literat siedzi w szafie – rozmowa z Ewą Chudobą

Sami pisarze dokonywali autocenzury i kodowali swoją orientację Ewa Chudoba – badaczka genderowa, feministka, filozofka, estetyczka i ekolożka. W latach 2002-2007 studiowała filozofię i komparatystykę w ramach Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie obecnie pracuje. Wykłada również na Uniwersytecie Papieskim im. Jana Pawła II. Studiowała w Londynie (University College London), stypendystka Uniwersytetu w Buffalo (State University of New York). Autorka monografii „Literatura i homoseksualność”. Obecnie wraz z Anną Smywińską-Pohl zajmuje się filozofkami na UJ w ramach grantu Preludium 4. Czy my, Polacy, trzymamy literaturę w szafie? – Tak, ukrywamy konteksty i wątki homoseksualne, genderowe. Zresztą inne też. Czujemy ogromną niechęć do ich zauważania i wydobywania. A ja myślę, że trzeba to robić, bo literatura nam w tej szafie murszeje. To w ogóle jest ważne? – Moim zdaniem, to bardzo istotne. Seksualność jest wielką siłą. Pomijanie jej i tabuizowanie nie sprzyja kulturze. Warto o tym mówić, bo inaczej tracimy różnorodność życia i inspiracji. Obraz świata staje się uboższy i gorzej go rozumiemy. Brakuje różnorodności. Brakuje też prawdy. Trzeba otworzyć oczy. I może także drzwi szafy. Ile jest homoseksualności w literackiej klasyce? – Kanon literatury Zachodu jest nią podszyty. Jeżeli weźmiemy klasyków: Platona, Safonę, Szekspira, Wilde’a, Prousta, to w całej ich twórczości jest bardzo silny wątek homoseksualny. Niewypowiedzenie tego jest niefortunne. Pomija się nie tylko życie prywatne autorów, ale też elementy istotne dla interpretacji i odczytywania literatury. Orientacja klasyka to nie jest jedynie materiał na plotkę i jego lub jej prywatna sprawa? – Zawsze myślano, że to prywatna sprawa, i zostawiano to. Jednak to, co prywatne, jest też polityczne i publiczne. Ma moc oddziaływania na innych ludzi. Błędem jest oddzielanie tych sfer. Żeby działać w społeczeństwie, potrzebujemy energii z życia prywatnego. Co ma do tego seksualność? To motor sprawczy naszego bycia i naszej aktywności, który nas porusza ku światu. W kulturze funkcjonują różne tabu. Nie mówimy o wielu sprawach, a kiedy się je przemilcza, pojawiają się znikąd w zdemonizowanej formie. Tę zmowę milczenia można przełamywać. Mnie chodzi o to, żeby sprawdzić, co się stanie, kiedy popatrzymy na literaturę przez pryzmat seksualności. Ganimedes to piękny chłopiec A w jaki sposób chowa się literata do szafy? – Przede wszystkim się go wybiela. Brązuje? – Brązuje. Jednak to nie jest takie proste. Sami pisarze dokonywali autocenzury i kodowali swoją orientację. Bali się reakcji na jasne przedstawienie homoseksualności. W niektórych okresach sama myśl o tym budziła przerażenie. W jaki sposób odbywało się kodowanie? – Zmieniano np. płeć bohatera. Tak zrobił Jarosław Iwaszkiewicz w „Pannach z Wilka”. Napisał o kobietach, choć inspirowali go chłopcy. U Walta Whitmana płeć obiektu westchnień potrafiła się zmieniać pomiędzy rękopisem, gdzie był to chłopak, a wersją „do druku”, gdzie chłopak stawał się kobietą. Przez wieki stosowano takie sposoby przedstawiania treści, które umożliwiały przemycenie homoseksualnych pożądań do głównego nurtu. Dla swojego środowiska ci autorzy byli czytelnie homoseksualni. Mainstream mógł tego nie zauważać, jeżeli nie chciał. Najważniejsze elementy kodu są dwa: dla gejów to braterstwo, dla lesbijek siostrzeństwo. Kontekst ten jest tak pojemny, że może pomieścić miłość homoseksualną. To nie jest jednak takie czytelne. Nie każdy zaakceptuje tezę, że braterstwo może być literackim kodem miłości homoseksualnej. Niejeden zresztą głęboko się oburzy. – Ale właśnie chodzi o to, by nie było zbyt czytelne. To rzeczywiście da się czytać na dwa sposoby. Kody są zresztą budowane na bardzo różnych poziomach. Byli też tacy, którzy wracali do platońskich wyobrażeń, samorozwoju, relacji starszego mężczyzny z młodszym. Tak robił Klaus Mann, który nie był w pełni wyemancypowanym twórcą. Pisarze homoseksualni toczyli grę – z samymi sobą, z podziemiem homoseksualnym i z głównym nurtem. Wykorzystywanym symbolem był np. Ganimedes. Piękny chłopiec. Tak się działo szczególnie w okresie renesansu. Siostrzeństwo pojawia się u Szekspira w „Jak wam się podoba”, gdzie mamy Celię i Rozalindę, które żyły ze sobą jak siostry. Jedna mówi: „Sypiałyśmy razem, / Ucząc się, wstając, bawiąc, jedząc razem, / I jak Junony łabędzie złączone,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 36/2013

Kategorie: Kultura