Magister pod siatką

Magister pod siatką

Kiedyś świat zawojowała polska podwójna krótka. Teraz znowu trzeba grać swoje To jedyna polska reprezentacja drużynowa, która zakwalifikowała się na Igrzyska Olimpijskie w Atenach. Jedyna dyscyplina, w której się liczymy zarówno w Europie, jak i na świecie. Jedyni zawodnicy, którzy potrafią przyciągnąć przed telewizory tysiące Polaków, nawet w słoneczny weekend. Jedyny sport, który uprawiają starzy i młodzi i w który sponsorzy nie boją się inwestować. W świecie mówi się już o polskim fenomenie. Nawet w dalekiej Japonii mówią, że w kraju nad Wisłą mają Chopina, niezłą wódkę i kiełbasę oraz niezłego hopla na punkcie siatkówki. Na zgrupowania przed meczami w lidze światowej siatkarze stawiają się w komplecie. Jest zasada, że na boisku o Atenach się nie mówi, co innego wieczorem, po treningu. Po dwóch godzinach wycisku, jaki zafundował im trener Gościniak, opowiadają bez oporów. – Awansowaliśmy na olimpiadę i to jest coś wspaniałego – mówi Arkadiusz Gołaś, jeden z młodszych zawodników w siatkarskiej reprezentacji. I dodaje: – Siatkówka jest z roku na rok coraz popularniejsza. Są z tego same plusy. Łącznie z takim, że coraz więcej firm chce wkładać pieniądze w siatkówkę. Zapowiada się, że będzie jeszcze lepiej. Sponsorzy czują pismo nosem i wiedzą, że co jak co, ale na polskiej siatkówce da się zarobić. Jeszcze niedawno jeden z głównych sponsorów Plus GSM wycofywał się z finansowania drużyny, bo nie mógł się dogadać z władzami związku. Teraz jednak wyraźnie postanowił zakopać topór wojenny i wrócił na swoje miejsce na koszulkach siatkarzy. – Są już całe miasta, na przykład Katowice czy Częstochowa, gdzie w dobrym tonie jest przyjść na mecz – przekonuje Sebastian Świderski, już od lat grający w reprezentacji. – Tworzy się coś na kształt sportowego trendu. Bo jak to wytłumaczyć, że na mecz z Japonią przychodzi 10 tys. ludzi. Nigdzie nie ma takich tłumów! Polski fenomen – Jeszcze w 1997 r. nie było takiego szumu wokół nas. Mecze nie były rozreklamowane, nie we wszystkich klubach były pełne widownie – wspomina siatkarz Damian Dacewicz. – Teraz zawsze jest komplet. Przychodzą całe rodziny z małymi dziećmi, z wałówką. A podczas ligi światowej najwspanialsza atmosfera jest w Katowicach. Patrzysz z boiska na te tłumy na trybunach, wszystko faluje! Kibice gratulują, ale po przegranym meczu czasem mówią: zawaliliśmy na całej linii, była szansa, ale sobie olaliście, ostatnia piłka była do odebrania. Taką pigułkę siatkarze też muszą przełknąć. Dawid Murek, podpora reprezentacji, o polskich fanach siatkówki nie da powiedzieć złego słowa. Ma już za sobą doświadczenia z greckimi kibicami. – Niebo a ziemia. W Grecji na mecz przychodzą głównie kibice piłki nożnej. To zupełnie inny kaliber. Bywa, że trzeba uważać na swoją głowę. Gdy na trybunach kibicom puszczają nerwy, rzucają w zawodników, czym popadnie: kubeczkami z kawą, resztkami kanapek. A jak się uda, to i krzesełkiem, na którym siedzą. W Polsce na boisko może upaść co najwyżej konfetti. Zdaniem trenera, moda na siatkówkę bierze się z wyników. Bo w zestawieniu z koszykówką czy piłką nożną jest czym się pochwalić. – Nie ma porównania z tym, co było w latach 70. Mniejsze zainteresowanie mediów, bo i nie było tylu mediów. Nie brakowało też innych sukcesów, chociażby w piłce nożnej – wspomina trener reprezentacji, Stanisław Gościniak. Jego zdaniem, jesteśmy teraz bardzo głodni wygranej. Polska siatkówka w latach 70. miała swój niepowtarzalny styl. Zamieszanie w światowej czołówce robiła tzw. podwójna krótka. Teraz trudno już czymkolwiek zaskoczyć. Dominują dwa style: siłowy, którym grają Rosjanie, i piękny, taktyczny, w którym wyspecjalizowali się Brazylijczycy. – Nie mamy własnego stylu. Dlatego każdy z nas chce się sprawdzić w lidze zagranicznej. Do polskiej zawsze można wrócić – przekonuje Arek Gołaś. Akademicka gra – Sportowiec musi mieć swój rozum. A jeśli nie będzie myślał, daleko nie zajedzie. Zawsze powtarzałem chłopakom, żeby kończyli studia. Na przykład o Piotrku Gabrychu różnie się mówiło. Że skory do bicia, nerwowy. A chłopak skończył AWF, studiuje zarządzanie. Jest bardzo pracowity – mówi Stanisław Gościniak. Ze zgrupowania przed meczem z Francją Piotrek dostał od trenera wolne. Właśnie zdaje ważny egzamin. Siatkówka to krótki epizod w życiu. Na emeryturę przechodzi się, jak zdrowie dopisze,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 27/2004

Kategorie: Kraj