Marzena robi paznokcie jak malinki
140 kilometrów na północny wschód od Warszawy Dzisiaj nie ma biedy, na wsi też, szczególnie po wejściu do Unii. Jest co najwyżej lenistwo Dziewczyny, mam klientki. Widzę, że jesteście przejazdem, ale nic nie poradzę. Wy same tak po wiochach jeździcie? Bez obstawy? Niezłe jesteście. A co chcecie robić? Dłonie czy stopy? O mamo, faktycznie masz płytkę spękaną. Jak coś takiego widzę, od razu wiem, że hybryda była zdjęta w domu, zgryziona. Robiłaś pierwszy raz w życiu? To wszystko jasne. Wczoraj też była u mnie jedna taka z paznokciami jak dziecko w podstawówce. Najczęściej przychodzą młode dziewczyny, choć zdarzają się panie starsze. Rolniczki raczej nie. Jak kto trzyma krowy, to wracając z obory wkłada ręce w chlor. Inaczej będzie się smród po domu ciągnął. Na wsi chyba tylko taka ma zapuszczone ręce. No dobra, to może zaczekajcie. Ja będę kończyć klientkę, ale pogadać możemy. Marzena mam na imię, a to pani Jola, właśnie hybrydkę robimy, usiądźcie z nami. • Marzena: Tak, rozmawiało się tu o czarnych protestach. W Ostrołęce też były. Nawet jedna licealistka wyszła i niektórzy brawo bili, że się odważyła. Zazwyczaj słyszałam, że to głupie, że nienormalne, że co one sobie w ogóle wyobrażają… Jola: Ja sama tak mówiłam. Marzena: A ja bym tak nie powiedziała. Każdy niech decyduje o sobie. Jola: Ja mam inne zdanie, jestem przeciwko aborcji. Nikt nie decyduje o sobie, bo nas Pan Bóg stworzył i nam nic do tego. Marzena: Ale, proszę pani, nie wszyscy są wierzący, trzeba to brać pod uwagę. Jola: To jest moje zdanie. Domaga się taka prawa do aborcji, ale ktoś musi za to zapłacić. I to ma być z naszych podatków? A za 5–10 lat przyjdzie po in vitro i też my mamy za to płacić? Najpierw jest aborcja, potem in vitro, później eutanazja… Marzena: Ciekawa jestem, jakby pani do tego podeszła, gdyby została pani zgwałcona. Myślę, że kobieta wtedy powinna mieć prawo zdecydowania, czy ona może z tym żyć i patrzeć później na to dziecko, czy lepiej to od razu usunąć. Przecież ona i tak jest pokrzywdzona. Jola: No, może wtedy to tak… Ale z drugiej strony, te gwałty też się nie biorą z niczego. Poprzedni rząd chciał, aby prezerwatywy i antykoncepcja były finansowane dla dziewcząt, które skończyły 15 lat. Od 15 lat! Wyobraża sobie pani? Marzena: Pani Jolu, my tu gadu-gadu, a dłonie już gotowe! Pazurki jak malinki. Do zobaczenia. • No dobra, możemy pogadać. A kiedy tę waszą książkę wydacie? Musicie to napisać z jajem, żeby pociągnęło młodych ludzi. I musicie też mieć dobry tytuł, bez tytułu nikt się nie zainteresuje. A jak będzie z humorem, to może nawet i u nas na wsi ktoś kupi. Herbaty wam zrobić, kawy? Mnie nie przeszkadza, że jesteście bez dzieci. Czemu o to w ogóle pytacie? Chyba myślicie, że dziewczyny ze wsi to są jakieś zacofane, nietolerancyjne. A to przecież są sprawy pokoleniowe, żadna różnica między wsią i miastem. Ja się na wsi wychowałam, mam 31 lat i inaczej na to patrzę niż starsze osoby. Dziewczyny, to co robimy? Paznokcie to jest dodatek, bo głównie grzebię we włosach. Jak z żelem robię hybrydkę, to biorę 50 zł, bez żelu 35 zł. Młode kobiety chcą głównie lakiery z brokatem. Kiedyś to był kicz, a teraz jest szał. Sezonowo idą wszelkie owocki, wzorek w arbuzy, w truskawki. Trochę sama wymyślam, coś podpatrzę z internetu. Widzicie, dziewczyny, taka mała mieścinka, a salon jak w stolicy. Chciałabym, żebyście nie przedstawiały wsi tak, że dziewczyny tu się pindrzą, żeby się komuś podobać, a najlepiej chłopakom. Bo my robimy to też dla siebie. Różnie tu o siebie dbamy. Niektóre klientki przychodzą miesiąc w miesiąc, choćby na podcięcie czy farbę. Ale są i takie, co bodaj raz do roku. To zależy kto z jakiego domu się wywodzi. Moja mama zawsze miała paznokieć umalowany, a o mojej siostrze w życiu byście nie powiedziały, że jest z gospodarstwa. Jak zdarzy jej się paznokci nie umalować, mówi: „Jezu, jak ja wyglądam, jestem znieładzona”. Ja się dziwię, że wy jesteście tak w tyle. Czemu nie robicie paznokci? Tylko nie mówcie, że was nie stać! Dzisiaj nie ma biedy, na wsi też, szczególnie po wejściu do Unii. Jest co najwyżej lenistwo. Niektórzy, co mają dużo dzieci, zrezygnowali z pracy, bo im się bardziej opłaca siedzieć, nic nie robić, 500+ wydać na przelew. Tak się u nas mówi – na przelew,









