Mgła

Mgła

Fetor niewyobrażalny. Czasami była taka wilgoć, że dym z krematorium nie leciał w górę, ale opadał i tak wisiał między barakami Zofia Posmysz – więźniarka Auschwitz, Ravensbrück i Neuestadt-Glewe. Przeżyła eksperymenty medyczne i marsz śmierci. Po wojnie była dziennikarką Polskiego Radia, autorką słuchowiska „W Jezioranach”. Obozowe doświadczenia przedstawiała w książkach, jej „Pasażerkę” sfilmował Andrzej Munk. – Stosy, stosy splątanych ciał. Pierwsze, co zobaczyłam po wyjściu z rewiru, to te stosy nagich kobiet. Kości obleczone skórą. Dziesiątki trupów. To były ofiary tyfusu. Epidemia zdziesiątkowała obóz kobiecy. Z 28 tys. więźniarek Birkenau, które przybyły do obozu w roku 1942, przy życiu zostało jedynie 5367. Wśród nich pani. – Wtedy już wiedziałam, że będę żyła. Miałam przecież gwarancję, że nie umrę bez sakramentu. A tutaj nie było żadnej szansy, abym go otrzymała. Wyszłam z rewiru o własnych siłach. Przed blokiem leżała góra nagich ciał. Po nich harcowały szczury. Żarłoczne. Obgryzały, nie dały się przepłoszyć. Coś niewyobrażalnie strasznego. Zaczynały od łona. Boże! Gdy na rewirze leżałam nieprzytomna, szczur ugryzł mnie w palec u nogi. Poruszyłam nogą, smyrgnął na dół. Buszowały po łóżkach, a gdy już ktoś umarł, to go obsiadały. Bywało, że więźniarki, które zmarły w nocy, miały wygryziony

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 05/2017, 2017

Kategorie: Historia