Stany Zjednoczone planują ataki na bazy piratów w Somalii Piraci somalijscy znów atakują. W ubiegłym tygodniu w ciągu 48 godzin zdobyli cztery statki i wzięli prawie 60 zakładników. Ostrzelali amerykański frachtowiec „Liberty Sun” rakietami przeciwpancernymi. Czy dojdzie do wojny Stanów Zjednoczonych z morskimi zbójami? Obecnie korsarze z Rogu Afryki przetrzymują w swych portach co najmniej 20 uprowadzonych statków i ok. 300 marynarzy. Liczą na sowite okupy od armatorów i rządów. W 2008 r. zarobili na tym procederze 150 mln dol., tak przynajmniej wynika z informacji, które zebrał rząd Kenii. Wiele wskazuje na to, że w tym roku obłowią się jeszcze bardziej. Wydawało się, że walka z morskimi grabieżcami przynosi sukcesy. Po wodach Zatoki Adeńskiej i wokół Rogu Afryki krąży 25 okrętów wojennych, wysłanych przez ponad 20 państw. Działania antypirackie prowadzą NATO oraz Unia Europejska (w ramach operacji Atalanta). Na początku bieżącego roku liczba napadów pirackich znacznie spadła, podobnie jak ich skuteczność. O ile w grudniu 2008 r. jeden na pięć ataków somalijskich kończył się sukcesem, to w marcu – tylko jeden na dziesięć. Politycy i admirałowie byli już gotowi ogłosić zwycięstwo. Prawdopodobnie jednak chwilowa poprawa sytuacji była wynikiem burzliwej pogody. Przez pierwsze trzy miesiące w roku wokół Półwyspu Somalijskiego wieją silne wiatry, żeglugę utrudniają wysokie fale. Piraci z Rogu Afryki na swych niewielkich łodziach i kutrach nie odważali się wypływać daleko. Mieszkający w mieście Garowe korsarz Abdi Timo-Jile opowiada, że koncentracja sił morskich państw zachodnich nie odstraszyła morskich zbójów: „Przez cały czas zgłaszają się nowi piraci. Nie boimy się. W naszym kraju śmierć i tak jest wszechobecna”. Przypomnijmy, że Somalia od 1991 r. nie ma funkcjonującego rządu. W Rogu Afryki trwa wojna domowa między klanami. Pewien porządek przywrócili islamiści. Zostali oni pokonani i wypędzeni z Mogadiszu przez armię Etiopii, która wkroczyła do Somalii w grudniu 2006 r. Na początku bieżącego roku oddziały etiopskie wycofały się. Działający w Mogadiszu rząd jest bezsilny. Władze autonomicznego, w praktyce niezależnego regionu Punt, po cichu udzielają poparcia i schronienia piratom w zamian za udział w zyskach z morskich grabieży. Somalia jest jednym z najniebezpieczniejszych i najbiedniejszych krajów świata. W tej anarchicznej krainie trudno o statystyki, jednak roczny dochód na mieszkańca z pewnością nie przekracza 650 dol. W tej sytuacji nie dziwi, że ludzie ryzykują życie na morzu, aby zdobyć frachtowiec, za który mogą dostać milion dolarów okupu. Paradoksalnie obecność okrętów wojennych tylko zwiększyła zagrożenie, wielu morskich zbójów bowiem, zamiast grasować w Zatoce Adeńskiej, atakuje daleko na południu, nawet na wysokości Mombasy. Niszczyciele i fregaty uczestniczące w operacji antypirackiej nie mogą patrolować tak ogromnej przestrzeni morza. Według raportu ONZ, w 2008 r. doszło do 111 ataków na statki żeglujące w korytarzu Zatoki Adeńskiej, będącym jednym z najważniejszych szlaków morskich. Był to 200-procentowy wzrost w stosunku do 2007 r. Z informacji, zebranych przez Międzynarodowe Biuro Morskie, wynika, że mimo złej pogody w pierwszych trzech miesiącach 2009 r. takich napadów było już 51. W kwietniu morze się uspokoiło i piraci wyruszyli na morze. Szybko doszło do przelewu krwi. 4 kwietnia morscy zbóje opanowali francuski jacht „Tanit”. Negocjacje na temat okupu skończyły się fiaskiem, ponieważ piraci chcieli najpierw znaleźć się w porcie. Z uwagi na bezpieczeństwo licznych przetrzymywanych na lądzie zakładników państwa zachodnie nie podejmują w portach operacji militarnych. Francuscy komandosi przeprowadzili więc akcję na morzu. Odbili jacht, zastrzelili dwóch piratów, a trzech wzięli do niewoli. Podczas wymiany ognia zginął jednak także kapitan „Tanit”, prawdopodobnie przez pomyłkę trafiony przez francuskiego strzelca. 8 kwietnia czterech nastoletnich piratów wdarło się na pokład amerykańskiego frachtowca „Maersk Alabama”. Zabrali na łódź ratunkową kapitana Richarda Phillipsa jako zakładnika i przetrzymywali go przez dwa dni. W końcu jeden z korsarzy został zwabiony na statek pod pretekstem negocjacji o okupie. Aresztowano go, natomiast amerykańscy snajperzy z okrętu wojennego zlikwidowali pozostałych trzech. Kapitan Phillips wyszedł z opresji bez szwanku. Operacja ta wywołała entuzjazm w USA i oburzenie wśród piratów. Twierdzą, że ich towarzysze chcieli zwolnić kapitana nawet bez okupu, lecz zostali zabici z zimną krwią. 13
Tagi:
Krzysztof Kęciek









