To chodzi o kobiety, głupcze!

To chodzi o kobiety, głupcze!

Barack Obama, proponując ustawę o bezpłatnym dostępie do środków antykoncepcyjnych, walczy o damski elektorat

Dariusz Wiśniewski
Korespondencja z Chicago

Foster Friess, 71-letni multimilioner z Wyoming, zapytany przez stację telewizyjną MSNBC, co sądzi o nowej ustawie, umożliwiającej wszystkim ubezpieczonym Amerykankom bezpłatny dostęp do środków antykoncepcyjnych, odparł z uśmiechem: – Mój Boże! Za moich czasów panna wkładała aspirynę między kolana i tak trzymała. To było tanie i skuteczne. I chciał się roześmiać, lecz gdy zorientował się, że powiedział coś niestosownego, próbował zmienić temat. Ale było już za późno.

Daremny sprzeciw biskupów

W USA trwa ożywiona dyskusja na temat nowej ustawy administracji Baracka Obamy. Minister zdrowia, Kathleen Sebelius, stwierdziła, że doustne środki zapobiegania ciąży będą na mocy ustawy dostępne wszystkim kobietom bez dodatkowych opłat. Pracodawca, nawet wierzący, będzie zatem zmuszony zapewnić polisę ubezpieczeniową, która obejmie bezpłatne środki antykoncepcyjne. Ustawa ma wejść w życie w sierpniu tego roku. W kraju zawrzało. Zastrzeżenia wobec nowej ustawy mają charakter polityczny i moralny. Najostrzej zaprotestowała Konferencja Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych, która uznała, że propozycja jest zamachem na wolność religijną, gwarantowaną przez pierwszą poprawkę amerykańskiej konstytucji (First Amendment). Co z Kościołami, których jest w USA ponad 300 tys.? – pytają duchowni. Czy pracodawca, a więc Kościół, ma oferować pracownikom kościelnym środki zapobiegające ciąży? Co z katolickimi szpitalami i uczelniami? Amerykańscy biskupi zwracają uwagę, że ustawa, jeżeli wejdzie w życie, wywoła konflikt sumienia u wielu wierzących, powodując w konsekwencji poczucie braku wolności religijnej. Przewodniczący Doraźnego Komitetu ds. Wolności Religijnej przy konferencji amerykańskich biskupów, bp William Edward Lori, stwierdził, że prawne przymuszanie wierzących do udostępniania środków antykoncepcyjnych jest jak sprzedawanie wieprzowiny w koszernych delikatesach.
Barack Obama zaproponował więc kompromis. Złagodził nieco wersję ustawy, wyłączając Kościoły i misje oraz te instytucje, które działają z powołania religijnego, ale służą całemu społeczeństwu, jak szpitale czy uniwersytety. Konferencja biskupów (181 duchownych) pozostała jednak niewzruszona, stwierdzając jedynie, że jest to mały krok we właściwą stronę.
Batalia amerykańskich biskupów wydaje się raczej przegrana, a ich upór jest symboliczny i nie ma praktycznego znaczenia. Trudno domagać się przestrzegania nakazów religijnych, gdy już od dawna nikt ich nie wypełnia. Wysunięte przez Kościół tzw. poważne zastrzeżenia natury moralnej wobec nowej ustawy nie odbiły się w społeczeństwie głośnym echem. W wielu przypadkach prawo w USA już dawno przezwyciężyło zakazy religijne. W 28 stanach doustne środki zapobiegania ciąży dostępne są bezpłatnie, a w ośmiu z nich prawo to obejmuje również instytucje religijne. Obama chciał więc rozciągnąć istniejącą już praktykę na cały kraj. Największa katolicka uczelnia w kraju, DePaul University, zapewnia swoim pracowniczkom taką polisę. Poza tym, jak przypomina prasa, w państwie, gdzie wiara należy do sfery prywatnej, prawo świeckie jest nadrzędne wobec religijnego. Muzułmanie w USA nie mogą mieć więcej niż jedną żonę, chociaż ich religia na to zezwala.
W 1968 r. papież Paweł VI potępił środki antykoncepcyjne jako niezgodne z nauką Kościoła (encyklika Humanae vitae). Od tamtej pory Kościół katolicki w USA podjął zawziętą walkę przeciwko współczesnym metodom kontroli narodzin. I chociaż była ona od początku przegrana, na wiele lat spowolniła starania kobiet o bezwarunkowy dostęp do należnego im prawa do ochrony zdrowia. Środki antykoncepcyjne zostały zalegalizowane w USA w 1965 r., dostęp do nich nigdy nie był łatwy ani powszechny. Statystyczna aktywna seksualnie Amerykanka wydaje na nie ok. 600 dol. rocznie. Już więc z uwagi na cenę podstawowe prawo kobiety do ochrony zdrowia było reglamentowane. Jeszcze mniejsza jest dostępność next day pill – pigułki, którą kobieta przyjmuje „na wszelki wypadek” następnego dnia po stosunku bez zabezpieczenia. Kościół uważa ją za środek aborcyjny (a nie zapobiegawczy) i z tego powodu często odmawiano kobietom jej sprzedaży, tylko dlatego że sprzedawcą w aptece była osoba wierząca. Next day pill nie jest objęta nową ustawą i nadal trzeba będzie za nią płacić.

My jesteśmy 98%

Okazało się, że katolicy i protestanci nie zareagowali tak gwałtownie jak hierarchowie kościelni. Według Instytutu Guttmachera 98% katoliczek stosuje jakąś formę kontroli urodzin, ignorując naukę Kościoła. Natomiast aż 58% kobiet używa tych środków nie w celu kontroli urodzin, ale ze względów zdrowotnych. Według sondażu CBC News/New York Times, większość katolików i protestantów (w tym mężczyzn) popiera nową ustawę. Świecka prasa zachęca wierzących do przerwania milczenia: You are 98 percent! Speak up! („Wy jesteście 98%! Odezwijcie się!”). Ale wierzący – chociaż w tym wypadku nie postępują zgodnie z moralnością religijną – nie wyrażają też swojego poparcia dla ustawy głośno i entuzjastycznie. Zakaz religijny, wprawdzie ignorowany, nadal zatem zachowuje symboliczną moc kontrolującą życie seksualne. W praktyce Amerykanki skłaniają się raczej ku planowaniu rodziny, a nie ku pozostawieniu procesu prokreacji łasce bożej. Dowcip Friessa nie wywołał więc u nich śmiechu.

Wyjście do kobiet

Biorąc pod uwagę fakt, że skrajnie prawicowe kobiety oraz dostojnicy kościelni i tak nie oddadzą głosów na Baracka Obamę, posunięcie prezydenta, zdobywające od razu głosy tysięcy kobiet niezależnych ideologicznie, było z punktu widzenia zbliżających się wyborów mistrzowskie. It is about women, stupid („Chodzi o kobiety, głupcze”) – obecny prezydent zdaje się parafrazować słynne powiedzenie Billa Clintona. Gdy w 2008 r. Barack Obama został prezydentem, głosowało na niego 10 mln więcej kobiet niż na Johna McCaina. Spośród wszystkich głosujących aż 54% stanowiły wtedy kobiety. Słaba płeć była więc ostatnio grupą wyborczą większą od grupy mężczyzn. Wprowadzenie nowej ustawy, dającej kobietom dodatkowe prawo, będzie miało duże znaczenie podczas wyborów. Tym bardziej że republikańscy kandydaci do prezydenckiej nominacji za każdym razem podkreślają swoją religijność i szacunek dla ochrony życia. Po ogłoszeniu nowej ustawy Newt Gingrich i Mitt Romney wprawdzie skrytykowali Obamę za ukryty sekularyzm, ale – dostrzegając popularność nowej regulacji – przezornie nie poruszają więcej tego tematu. Nawet w ich stanach, w Massachusetts (Mitt Romney) i w Georgii (Newt Gingrich), środki antykoncepcyjne są oferowane bezpłatnie.
Inaczej jest z ultrakonserwatywnym Rickiem Santorumem. Foster Friess jest jego przyjacielem i największym indywidualnym donatorem jego kampanii. Wszystko więc, co mówi albo z czego publicznie się śmieje, może mieć znaczenie podczas listopadowych wyborów. Dowcip Friessa z aspiryną wywołał falę oburzenia i krąży nadal w internecie, przybierając różne formy graficzne (np. pigułka jest na tyle duża, że kobiece nogi są w zachęcający sposób rozchylone). Żart nie został przecież wymyślony na poczekaniu i w odczuciu oburzonych kobiet miał nie tylko wywołać śmiech, lecz również ożywić zakamuflowany męski seksizm. Dwa dni po incydencie w izbie niższej Kongresu zorganizowano panel dyskusyjny na temat wolności religijnej i środków antykoncepcyjnych. Wśród członków komisji nie było żadnej kobiety. Fakt ten od razu został powiązany z dowcipem Friessa jako przykład na sposób myślenia, który zupełnie pomija kobietę. Dwaj demokratyczni członkowie panelu w proteście odeszli od stołu obrad.
Jeżeli Rick Santorum uzyska nominację swojej partii, dowcip Friessa powróci i stanie się powodem dziennikarskich dociekań. Już teraz republikański kandydat musi tłumaczyć dziennikarzom, że Friess po prostu lubi opowiadać różne historyjki i że nie wszystkie są zabawne. Ale sprawa wcale nie przycichła. Zaraz znaleziono wcześniejsze wypowiedzi Santoruma na temat środków antykoncepcyjnych. Już w październiku powiedział, że środki te są niebezpieczne dla zdrowia kobiet, a niedawno dodał, że są nawet zagrożeniem dla Stanów Zjednoczonych, jakby powszechny dostęp do antykoncepcji stanowił sprawę bezpieczeństwa narodowego. Poczucie humoru Friessa może poważnie zaszkodzić Santorumowi.
Wydaje się więc, że nowa ustawa pomoże Obamie w reelekcji, tym bardziej że bezrobocie obniżyło się, a spadek cen nieruchomości się zatrzymał. Ustawa może jednak zostać zaskarżona i trafić do Sądu Najwyższego. Dwie katolickie uczelnie zapowiedziały już takie pozwy. A skład sądu jest – na skutek działań George’a W. Busha – raczej konserwatywny. W jaki jednak sposób Sąd Najwyższy miałby uzasadnić unieważnienie tej ustawy – trudno powiedzieć, zwłaszcza że nowa regulacja nie odbiera wolności religijnej tym, którzy nie chcą stosować środków zapobiegawczych.
Dyskusja nad przyszłością ustawy odsłoniła też dodatkową kontrowersję – czy rząd nie interweniuje zbytnio w sferę wolności obywateli. Dzisiaj szczególnie działalność finansowa i ochrona zdrowia są tak biurokratycznie uregulowane, że zagrażają tradycyjnym wolnościom. Od przyszłego roku liczba skodyfikowanych stanów chorobowych i urazów wzrośnie z 18 tys. do 140 tys. Wszystko jest dokładnie wyszczególnione i opisane. Rany zadane przez papugę mają aż dziewięć odmian. Są nawet trzy rodzaje poparzeń spowodowanych przez płonące narty wodne. Starania Obamy, aby uczynić ochronę zdrowia uniwersalną, zasługują na szacunek, ale prezydent chyba nie spodziewał się, że jego próby uproszczenia procedur wywołają wręcz odwrotny skutek – gigantyczną kompleksowość. Nowa ustawa o bezpłatnym dostępie kobiet do środków antykoncepcyjnych jest również zagrożona biurokratyzacją, ale korzyść – w tym wypadku wolność kobiet do decydowania o swoim życiu seksualnym – jest dużo większa niż ewentualna strata.

Wydanie: 10/2012, 2012

Kategorie: Świat

Komentarze

  1. Andrzej Koczwara
    Andrzej Koczwara 11 marca, 2012, 21:28

    Oto jak wolnosc i demokracje widza biskupi kosciola katolickiego,kobieta jest dla nich niczym,najlepij wrocili by do zamierzchlych czasow,obluda jak himalaje,nie martwia sie zywymi,ale zarodkami.Zywi interesuja ich tylko wtedy gdy zboki w sutannach moga ich wykorzystac

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy