Oni mówią: Stop Wojnie

Oni mówią: Stop Wojnie

Na początku media udawały, że ruch antywojenny nie istnieje. Swoim działaniem udowodniliśmy, że nie można nas ignorować

Gdy 20 marca 2003 r. w godzinach rannych armia amerykańska dokonała inwazji na Irak, już o 17.00 pod ambasadą Stanów Zjednoczonych w Warszawie zgromadziło się kilkaset osób, aby zaprotestować przeciwko tej wojnie. Nikt nie przywiózł ich autokarami z innych części kraju, nikt nie zapłacił im diet, nikt nie klepał po ramieniu, nazywając „bojownikami o demokrację”. Pomimo tego uczestnicy demonstracji w jasny sposób wyartykułowali głos społeczeństwa sprzeciwiającego się wojnie.
Od tego czasu Inicjatywa „Stop Wojnie”, czyli struktura koordynująca polski ruch antywojenny, stała się ważnym uczestnikiem polskiego życia publicznego. – Jest to jeden naszych największych sukcesów – mówi jeden z działaczy Inicjatywy, Maciej Wieczorkowski, lekarz i wieloletni uczestnik ruchów obrony praw człowieka. – Na początku sporu o wojnę w Iraku media często udawały, że ruch antywojenny nie istnieje. Obecnie taka sytuacja jest niemożliwa. Swoim działaniem udowodniliśmy, że nie można nas ignorować.
Inicjatywa „Stop Wojnie” powstała na długo przed amerykańskim atakiem na Irak – formalnie we wrześniu 2002 r. Pomysłodawcami powstania ISW były Pracownicza Demokracja i Stowarzyszenie Irakijczyków w Polsce, następnie jej szeregi zasiliła Federacja Młodych Unii Pracy i studenci arabistyki. Z biegiem czasu do ISW wstępowały także inne nowo powstające organizacje lewicowe: przede wszystkim Nowa Lewica, Zieloni 2004 i Młodzi Socjaliści. Jak podkreśla jednak Filip Ilkowski, adiunkt w Instytucie Nauk Politycznych UW, ruch antywojenny skupia przede wszystkim ludzi niezrzeszonych politycznie, dla których Inicjatywa jest pierwszą formą ekspresji swoich poglądów w przestrzeni publicznej. Jak się okazało, takich osób, pragnących na ulicy wyrazić swój sprzeciw wobec wojny w Iraku, są w Polsce tysiące.
Dlaczego protestują przeciwko wojnie w Iraku? – Atak na Irak podyktowany był przez amerykańskie lobby naftowe, okazało się, że ludzkie życie jest warte mniej od ropy – oburza się Ilkowski, dodając, że atak na Irak był kolejnym etapem amerykańskiej ekspansji geopolitycznej. – Nie podoba nam się świat, w którym hegemonem są Stany Zjednoczone. Waszyngton pod płaszczykiem krzewienia praw człowieka realizuje interesy swoich korporacji – dodaje Anna Burdzińska. Argumentacja geopolityczna przeplata się wśród uczestników ISW z argumentacją pacyfistyczną. Pacyfizm deklaruje Marta Kaszubska, od kilku lat pracująca w organizacjach pozarządowych. – Uważam, że przemoc jest najgorszą metodą rozwiązywania konfliktów między ludźmi. Wszystkie konflikty należy starać się rozwiązywać drogą pokojową, również te międzynarodowe – postuluje. W ISW silny jest również sprzeciw wobec dyskursu stygmatyzującego ludność muzułmańską. – Byłam w Iranie i mam szacunek dla tej kultury, oczywiście nie podoba mi się status kobiet w tym kraju, ale bomby są najgorszym środkiem, aby to zmienić – dodaje Marta Kaszubska. – Tak naprawdę najważniejsze jest to, że większość Irakijczyków sprzeciwia się okupacji – podsumowuje dyskusję Mateusz Piotrowski, student politologii na UW. Niezrozumiałe dla niego jest, dlaczego kraj, który przez wiele lat cierpiał pod jarzmem obcej okupacji, teraz sam okupuje Irak.
Tak jak on myśli większość działaczy ISW. Dlatego też Inicjatywa od samego niemal początku swego istnienia jednoznacznie opowiada się za zakończeniem okupacji Iraku. Podczas spotkania Ilkowskiego ze studentami pada pytanie, czy po wycofaniu obcych wojsk sytuacja nad Eufratem się nie pogorszy? – A czy może być jeszcze gorzej? – argumentuje jeden z liderów polskiego ruchu antywojennego. Ilkowski przytacza tym samym słowa Cindy Sheehan, matki żołnierza, który zginął w Iraku. Zdaniem Sheehan, stworzenie większego chaosu niż ten, który panuje obecnie w Iraku, jest niemożliwe. – Amerykanie sami podsycają nienawiść między społecznościami Iraku. To ona prowadzi do wielu tragedii – dodaje Marta Kaszubska.
Dla Filipa Ilkowskiego jednym z największych sukcesów ruchu antywojennego jest to, że mimo niesprzyjającej atmosfery medialnej ISW udało się wyprowadzić tysiące Polaków na ulicę. 15 lutego i 29 marca 2003 r. w Warszawie w demonstracjach zorganizowanych przez ISW wzięło udział po 10 tys. osób. Tym samym – jak podkreśla Ilkowski – polskie społeczeństwo stało się częścią globalnego ruchu antywojennego. – 15 lutego na całym świecie przeciwko wojnie demonstrowało 30 mln ludzi, demonstracje odbyły się nawet na Antarktydzie, gdzie protestowali naukowcy z dwóch stacji polarnych. To bardzo ważne, że Polska nie była białą plamą – dodaje Ilkowski.
Rzeczywiście kolorowy pochód przechodzący ulicami Warszawy w drugiej połowie marca każdego roku stał się jednym ze stałych elementów społecznego krajobrazu stolicy. Nie da się jednak ukryć, że polskie demonstracje antywojenne nie są tak liczne jak wielosettysięczne pochody organizowane w Paryżu, Madrycie czy Londynie. – Problemem jest ogólna bierność polskiego społeczeństwa – tłumaczy Maciej Wieczorkowski, wskazując, że jest to problem całego byłego bloku wschodniego. Jego obserwacje potwierdza Anna Burdzińska: – Bardzo częste są sytuacje, gdy podczas zbierania podpisów pod petycją antywojenną słyszymy: „W sumie się z wami zgadzam, ale to nic nie da. Oni już zdecydowali”.
W środowisku ISW podkreśla się również słabość polskich organizacji społeczno-politycznych, w tym związków zawodowych, które w Europie Zachodniej stanowią jeden z najważniejszych filarów ruchu antywojennego. Polscy działacze antywojenni, jako chlubny wyjątek wskazują dwa związki: Związek Nauczycielstwa Polskiego i Wolny Związek Zawodowy „Sierpień ’80”. ZNP wystosował list popierający demonstracje antywojenne, współorganizował także w zeszłym roku konferencję antywojenną, uznawaną za jeden z największych sukcesów polskiego ruchu antywojennego. – Szczególnie ważnym dla nas partnerem jest natomiast Sierpień ’80. Członkowie tego związku zawsze bardzo licznie uczestniczą w manifestacjach antywojennych – podkreśla Ilkowski. Przeciwko wojnie w Iraku wypowiedziało się także w liście otwartym OPZZ. W tegorocznej manifestacji antywojennej uczestniczył wiceprzewodniczący OPZZ, Andrzej Radzikowski.
Jednak ISW to nie tylko demonstracje. W czasie kilku lat swojej działalności ruch antywojenny zorganizował pięć koncertów z serii „Muzyka przeciwko wojnie”. Na każdym z nich bawiło się po kilkaset osób. – Atmosfera zawsze była wspaniała, zespoły grały dla nas za darmo i wszyscy świetnie się bawiliśmy – podkreśla Anna Burdzińska.
W zeszłym roku dzień po koncercie w warszawskim klubie Punkt, w siedzibie ZNP odbyła się konferencja antywojenna. Wzięli w niej udział m.in.: ówczesny szef Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, prof. Roman Kuźniar, arabista prof. Marek Dziekan, filozofka prof. Maria Szyszkowska, specjalizująca się w terapii uchodźców, prof. Maria Siwiak-Kobayashi, a także publicysta Jacek Żakowski. Do udziału w demonstracjach antywojennych zachęcał także, znany z serialu „M jak miłość”, aktor Marcin Bosak. – Wizja George’a W. Busha poniosła w Iraku klęskę – mówił wówczas Żakowski. Zgodził się z nim Marek Dziekan, dodając, że porażający był niski poziom wiedzy o świecie arabskim, jakim dysponowali Amerykanie w momencie opanowania Iraku.
Ruch antywojenny jest szczególnie silny w środowiskach studenckich. Dwa lata temu powołano do życia na Uniwersytecie Warszawskim koło naukowe „Studenci przeciwko wojnie”. – Organizujemy konferencje i dyskusje na temat wojen w Iraku i Afganistanie, każda z nich gromadzi kilkadziesiąt osób zainteresowanych naszą działalnością – tłumaczy Mateusz Piotrowski. Członkowie koła „Studenci przeciwko wojnie” w czasie wyjazdu do Oświęcimia spotkali się osobami, które przeżyły traumę II wojny światowej. Ich zdaniem świadectwo ofiar wojny sprzed ponad pół wieku powinno powstrzymywać możnych tego świata przed wszczynaniem nowych konfliktów zbrojnych. Nie powstrzymuje. Najlepszym dowodem na to jest jedna z najgłośniejszych akcji zorganizowanych przez nastawionych antywojennie studentów. Była to pikieta przeciwko wizycie znanego amerykańskiego neokonserwatysty Normana Podhoretza. – Ten człowiek otwarcie mówił, że Ameryka powinna zaatakować Iran. Nie mogliśmy siedzieć biernie, gdy brał udział w debacie na UW – podkreśla Mateusz Piotrowski. W czasie protestu skandowano antywojenne hasła i trzymano tabliczki z napisem „Podhoretz – terrorysta”. Gdy działacze Nowej Lewicy starali się podjąć dyskusję z amerykańskim gościem, wyniesiono ich z sali. Wówczas kolejny raz stało się głośno o ruchu antywojennym.
Jak podkreśla jednak Maciej Wieczorkowski, uczestnicy ISW nie ograniczają aktywności społecznej do protestów przeciw wojnom w Iraku czy Afganistanie. – Mamy poglądy na inne problemy – równie ważne dla polskiego społeczeństwa. – Nie sposób być ślepym na biedę i wykluczenie społeczne, które jest udziałem wielu polskich obywateli – wskazuje Wieczorkowski. Dodaje następnie, że ograniczenie wydatków na zbrojenia i przeznaczenie tych środków na walkę z wykluczeniem nie rozwiąże problemu. – Jest wśród nas wielu alterglobalistów, dlatego problemy społeczne postrzegamy z perspektywy globalnej i poszukujemy rozwiązań globalnych – dodaje Ilkowski.
Jak długa przyszłość przed polskim ruchem antywojennym? – Mam nadzieję, że niebawem nasza misja dobiegnie końca, z powodu zakończenia okupacji Iraku – optymistycznie deklaruje Mateusz Piotrowski. Mniejszym optymistą jest Ilkowski. – Tzw. wojna z terrorem nigdy nie będzie miała końca. Dzisiaj Irak i Afganistan, jutro Iran, a pojutrze… wróg zawsze się znajdzie – zaznacza lider ISW. Zaprasza jednocześnie do wyjścia na ulicę i wyrażenia swojego sprzeciwu wobec tej spirali przemocy. – Wszyscy przeciwnicy wojny i okupacji są mile widziani – deklaruje Marta Kaszubska. Razem z nią zachęcają Kazimiera Szczuka, Marek Dziekan, Sławomir Sierakowski i Przemysław Wielgosz, którzy podpisali list zachęcający do wzięcia udziału w demonstracjach antywojennych. W przeddzień ataku na Irak poparł nas również Jacek Kuroń – uzupełnia Wieczorkowski.
Najbliższa szansa, aby odpowiedzieć na apel i zademonstrować przeciwko wojnie, zapewne jesienią… chyba, że wcześniej Amerykanie zaatakują Iran.

 

Wydanie: 19/2007, 2007

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy