Na Krymie jest inaczej

Na Krymie jest inaczej

Wieki historii, mozaika narodowości, bajkowa roślinność – czarnomorski półwysep wciąż jest turystyczną atrakcją Magdalena Hen Korespondencja z Krymu Na Krymie jest inaczej. Np. Eupatoria. Miasto trzykrotnie zmieniało nazwę i wiele razy przynależność państwową. Założyli je Grecy i w VI-V w. p.n.e. nosiło nazwę Kerkenikida. Greccy osadnicy uprawiali pszenicę, zajmowali się rybołówstwem i wydobyciem soli – to były w owej epoce towary strategiczne. Wkrótce miasto straciło niezależność na rzecz Chersonezu, a ten z kolei podbili Scytowie. Nadszedł czas wojen pontyjskich. Potem w Eupatorii byli Goci, Hunowie, Chazarowie, Połowcy. W X-XII w. pojawili się wychodźcy z Rusi Kijowskiej. W XV w. miasto po raz pierwszy zmieniło nazwę: stało się tatarskim Gezlowem. To efekt podboju Krymu przez Złotą Ordę. Równolegle funkcjonowała inna nazwa, nieoficjalna: Kozłów. Tak nazywali miejscowość rosyjscy wojskowi, Zaporożcy, słowiańscy handlarze. Także Mickiewicz opiewał „Widok gór ze stepów Kozłowa”. W kwietniu 1783 r. Gezlow wraz z całym Krymem przyłączony został do Rosji. Dla Katarzyny II tatarska nazwa była nie do przyjęcia, nazwa ludowa zaś – Kozłów – mało wytworna. Tak więc w czasie podróży po Krymie caryca przemianowała Gezlow na Eupatorię, na cześć Mitrydata Eupatora, bohatera wojen pontyjskich. W lutym 1954 r. decyzją Chruszczowa cały Krym, w tym Eupatoria, wszedł w skład Ukraińskiej Republiki Socjalistycznej. Okazja była nie byle jaka – obchody 300-lecia ugody perejasławskiej, czyli przyłączenia przez Chmielnickiego większości polskiej części Ukrainy (wówczas z Kijowem) do Rosji. (Jeśli pomyśleć o konsekwencjach politycznych – nawet w 300 lat po fakcie – uwiedzenia żony Chmielnickiego przez Czaplińskiego, to porwanie Heleny trojańskiej do tego się nie umywa. Ale małość Czaplińskiego uniemożliwia umieszczenie go w epopei. U Sienkiewicza Skrzetuski tylko przelotnie spotyka Czaplińskiego i nie kryje niesmaku). Kogo tu na Krymie (nie tylko w Eupatorii) nie było: Kimerowie, Grecy, Goci, Scytowie, Hunowie, Bułgarzy, Chazarowie, Ruś Kijowska, Grecy z Bizancjum, Kipczacy (czyli Połowcy) i Mongołowie. Nie wspominając o twierdzach genueńskich i weneckich na wybrzeżu. Kto miał Krym, ten panował nad Morzem Czarnym, a ono zawsze – choć w każdej epoce z innych powodów, miało znaczenie strategiczne. Tym należy tłumaczyć zainteresowanie narodów żeglarzy. Ale inni? Mieli do wyboru prawie puste tereny Dzikich Pól, a jednak decydowali się na Krym. A przecież woda to towar na północno-zachodnim Krymie bardzo deficytowy, dopiero za Breżniewa zbudowano kanał, który nieco rozwiązał ten problem. Może dla towarzystwa? Na Krymie bowiem żaden lud nie był rdzenny. Żyli obok siebie, bardzo dosłownie. W dolinie Czufut Kale najpierw mija się skalny klasztor zbudowany w VIII w. przez bizantyjskich mnichów. Są tam m.in. cztery ikony św. Mikołaja, który był biskupem pobliskiej Teodozji. Na żadnej z ikon nie ma on siwej brody i czerwonego kubraka… Nieco tylko dalej jest skalny zamek zbudowany ok. V w. przez Gotów, zasiedlony później przez Tatarów. Kiedy jednak doszli oni do wniosku, że twierdza może jest nie do zdobycia, ale do życia też się za bardzo nie nadaje, i przenieśli się do pobliskiego Bachczysaraju, zamieszkali tam Karaimi. Koło miejscowości Stary Krym imponujący klasztor ormiański z VII w. A w Eupatorii w promieniu 200 m znajdziemy imponującą karaimską kenasę (coś w rodzaju synagogi), słynną na całej Ukrainie cerkiew, bardzo ważny dla muzułmanów meczet i spory protestancki dom modlitwy. Być może to tłumaczy, dlaczego średniowiecze to właśnie okres bujnego fermentu intelektualnego. Należało zgodnie z duchem czasu zdecydować się na wybór którejś z monoteistycznych religii, organizowano więc prawdziwe – jak powiedziałby minister Sikorski – castingi. Wybór religii był zarazem wyborem alfabetu. Stąd na Krymie spotyka się napisy arabskie, ormiańskie, gruzińskie, cyrylicą, alfabetem hebrajskim (Karaimi), najrzadziej zaś alfabetem łacińskim. Społeczność wychodźców z różnych stron nie pozwalała władcom na doktrynalne zapędy – jeśli takie mieli. Ta różnorodność odbija się na specyfice etnicznej dzisiejszych mieszkańców – mieszańców różnych ras. Nawet wśród Tatarów nie spotkałam typu przypominającego krakowskiego lajkonika lub choćby Korwina-Mikke. Bo kiedy Złota Orda w XIII w. zaczęła rządzić na Krymie, mieszkańcy wcale nie zniknęli, a nawet pojawiali się nowi. (Zresztą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 13/2010, 2010

Kategorie: Świat