Najazd barbarzyńców

Najazd barbarzyńców

12 grudnia na manifestację organizowaną przez KOD poszedłem z sąsiadami i ich mamą. Do tej pory nie byli zaangażowani politycznie. Mama sąsiada poruszona mówi: „Jestem po raz pierwszy w życiu na demonstracji”. Deszcz popadywał, jednak nikomu to nie przeszkadzało. Źle znoszę tłum, ale to był tłum swojski, inteligenckie twarze, czasami od wielu lat niewidziane i przez czas zmienione. Spotkałem ludzi z różnych epok naszej konspiracji. Żadnego szczękościsku, luz i poczucie humoru stonowane przeświadczeniem, że źle się dzieje. Minęło trochę czasu i dowiaduję się, jak różni ludzie poszli, wielu z nich po raz pierwszy było na ulicy w tej roli, choćby pani od zajęć z ceramiki moich dzieci czy pan Krzysztof, nasz szambiarz. Nadal jednak zagadką jest 50% Polaków, którzy nie brali udziału  w wyborach. Czy zaczynają się interesować polityką? I jacy będą, jeśli się uaktywnią? Sądzę, że przygniatająca większość tych ludzi była i jest bierna i uśpiona z braku wiedzy, a nie dlatego, że zniechęciła ją polityka. Jak teraz się nie obudzić? Wszystkie dzwony biją na alarm. Sprawa Trybunału jest zbyt skomplikowana na prosty rozum, ale co z tego, że często nie rozumiemy, jak działają w domu bezpieczniki, wiemy, że są potrzebne. Czego nie powiedziałem w programie telewizyjnym, a powinienem: to, co się dzieje, pozwala lepiej widzieć winy i zaniechania Platformy, upadek SLD i żałosny narcyzm Palikota. Ale mnie wkurza, że za dużo teraz o tym się mówi, analizuje, krytykuje. Na to będzie czas. Teraz jest pożar i dzwony biją, a wy łazicie na czworakach, by śledzić ścieżki, które do tego przywiodły. Przyjdzie na to czas. Teraz trzeba gasić. A w zasięgu wzroku nie ma hydrantów. Mój pięciolatek Franio pyta, oglądając „Fakty”: „A jak oni zniszczą nam Polskę?”. Z listu od Marty, jest taka młoda: „Boję się choćby wprowadzenia cenzury (a bo to wiadomo, co im przyjdzie do łbów?). I próbuję obśmiewać sytuację, by się nie bać. Mam szczęście, że nawet nie znam rzeczywistości, która byłaby niedemokratyczna, gdzie jawnie łamie się konstytucję, po prostu teraz wpadłam w osłupienie, robię oczy jak pięć złotych”. Taksówkarz mówi: „Do tego doszło, że kiedy wożę rodziny, kłócą się o politykę, i to jak”. Pani premier, prezydent pociągani za sznurki przez Jarosława Kaczyńskiego – teatr kukiełkowy. Premier po wystąpieniu sejmowym biegnie do prezesa, by ją pochwalił. Duda grzeczny, sztywny uczeń w garniturku. Ludzie pytają mnie na Facebooku, do czego oni są zdolni. Skąd mogę wiedzieć, skoro sam prezes nie wie? Te kłamstwa jak na początku stanu wojennego nie wróżą dobrze. Wtedy początek był straszny, a potem poluzowanie. Teraz będzie na odwrót. Jedno pewne: im bardziej będą przestraszeni, tym groźniejsi. Podoba mi się Nowoczesna i Ryszard Petru. Czuję podziw dla kilku pań z tej partii, mają klasę i zachowują się jak prawdziwa opozycja. Petru wyrabia się, to widać jak na dłoni. Cenię w nim nie tylko to, że jest wybitnym znawcą ekonomii, ale też, że ma pewien rodzaj mądrej ironii. To, że wygląda młodo i sympatycznie, też ma znaczenie. Oczywiście służby tajne i dwu- płciowe (Norwid) będą szukać na Petru jakichś haków. Nie argumenty, ale pluskwy – to metoda działania PiS. Mimo że się trzęsę w środku ze wściekłości, jestem w stanie uznać, że pomysł 500 zł na dziecko jest dobry. Ale co z tego? W komunizmie też było wiele pomysłów słusznych i moralnie sensownych. Na nieszczęście znam z różnych lat wielu ludzi nowej władzy i jej protegowanych. Dlatego nie mam złudzeń. Przepraszam, że będę się chwalił. 12 lat działałem w opozycji demokratycznej, niemal cały swój czas, czyli tamto swoje życie, poświęcałem na to. W sierpniu roku 1980 byłem w Stoczni Gdańskiej. W nocy 13 grudnia, ostrzeżony, tuż przed północą wyszedłem z domu i budziłem ludzi, przez rok ukrywałem się, potem byłem internowany. Za wiersze o stanie wojennym dostałem nagrodę kulturalną podziemnej Solidarności. Do 1989 r. kierowałem podziemnym pismem „Wezwanie”. A Jarosław Kaczyński 13 grudnia organizuje wiec w stylu wieców z 1968 r. i mówi, że jestem Polakiem gorszego sortu, w tym właśnie dniu, on, który 13 grudnia nawet nie był internowany. Co za żałość, co za spektakl! Jak nie czuć pogardy? Wszędzie widzę ludzi, którzy do PiS i Kaczyńskiego czuli niechęć, teraz czują nienawiść. Tak PiS i prezydent Duda łączą Polaków,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2015, 52/2015

Kategorie: Tomasz Jastrun