Najsłynniejsza wieś

Najsłynniejsza wieś

Od 40 lat co tydzień ponad 3 miliony ludzi słucha radiowej powieści “W Jezioranach”. Większe audytorium ma tylko niedzielna msza Radiowe Jeziorany znajdują się między Kazimierzem Dolnym a Puławami. Powstały 40 lat temu w wyobraźni scenarzysty Andrzeja Mularczyka. Pierwszy odcinek tej najdłuższej – po “Matysiakach” – powieści nadano 29 maja 1960 r. Nikt wówczas nie przypuszczał, że “Jeziorany” zyskają tak wielką popularność i rozrosną się w sagę liczącą ponad dwa tysiące odcinków. I że o jej bohaterach będą dyskutować miliony słuchaczy. Wiejską powieść radiową wymyślił Włodzimierz Sokorski, ówczesny prezes Radiokomitetu. Miała wychowywać, szerzyć wiedzę o wsi, chwalić działalność PGR-ów, nowe metody upraw i politykę rolną. No i trzymać się blisko życia. – O napisanie scenariusza do wiejskiego odpowiednika “Matysiaków” poprosiła mnie Zofia Posmysz, kierowniczka działu reportażu radiowego – opowiada Andrzej Mularczyk. – Było to w szczególnym dla mnie czasie. Właśnie dostałem klucze do mojego pierwszego mieszkania i potrzebowałem pieniędzy na kupno podstawowych sprzętów, nie miałem nawet biurka ani maszyny do pisania. Zgodziłem się, z zastrzeżeniem, że tylko na rok. Potem chciałem wrócić do pisania reportaży, książek. I ten rok ciągnie się już 40 lat. Pierwsze odcinki pisali dziennikarze: Andrzej Mularczyk, reporter i scenarzysta (m.in.: “Sami swoi”, “Nie ma mocnych”, “Kochaj albo rzuć”, seriale “Droga”, “Rodzina Połanieckich”, “Dom”), Zofia Posmysz, reporterka (autorka książki “Pasażerka”) i Władysław Milczarek, reporter. Po kilku latach Milczarka zastąpiła Teresa Lubkiewicz-Urbanowicz (autorka m.in. “Bożej podszewki”), a ją z kolei, w 1991 r. – Andrzej Bartosz, białostocki reporter, autor słuchowisk radiowych. Od roku wróciła do “Jezioran” Teresa Lubkiewicz-Urbanowicz, która zastąpiła Bartosza. U Jabłońskich Główni bohaterowie powieści pochodzą z rodziny Jabłońskich, następnie z Borków, Wilczewskich i Janiaków. Co tydzień spotykają się ze sobą i rozmawiają, tak jak w życiu: o codziennych kłopotach, o rodzinie, znajomych. Na początku lat 60. ich uwagę absorbowała także polityka rolna. Dyrektor PGR-u, naukowiec z Akademii Rolniczej, agronom, weterynarz i rolnicy dyskutowali o przemianach wsi pod kierownictwem partii. – Ale partia nigdy nie była na pierwszym planie – twierdzi Andrzej Mularczyk – zresztą w całej wsi tylko jeden sołtys był partyjny. Jeziorańczycy rozmawiali o awansie społecznym, o szansie, jaką dawały bezpłatne szkoły. W latach 70. dyskutowali o zwiększeniu wydajności z hektara. Wyjaśniali, na czym polega mechanizacja rolnictwa, jak pracują snopowiązałki i kombajny. Tłumaczyli, co znaczy słowo “racjonalizacja”, dlaczego warto brać kredyty i inwestować w gospodarkę. Przy okazji 30-lecia PRL w Jezioranach zrobili bilans: przez ten czas otworzyli szkołę, remizę, założyli klub rolnika, zbudowali wodociąg, zasadzili tysiąc drzew na tysiąclecie, zwiększyli plony. Człowiekiem, który wszystkim imponował “operatywnością” i “przedsiębiorczością”, był Bolek Jabłoński, dyrektor POM-u. Lata 80. wniosły nowe pojęcia do słownika jeziorańczyków: demokracja, postulaty, reformy, strajk. Na początku grudnia 1981 r. bohaterowie dyskutowali, czy nauczyciele powinni strajkować. Tydzień później przerwano emisję powieści. W stanie wojennym, z powodu bojkotu aktorów, nie nadawano powieści. Ponownie pojawiła się w eterze wiosną 1983 r. PRON-u nie było w Jezioranach. Głównym tematem połowy lat 80. były puste półki w GS-ie, brak butów dla dzieci, dresów na wf. Narzekano na kryzys. Lokalnym bohaterem był dr Półtorak z Akademii Rolniczej, który w pobliskim miasteczku założył Uniwersytet Ludowy i głośno krytykował władzę. Po roku 1989 jeziorańczycy się podzielili. Inteligenci Półtorakowie opowiedzieli się za Unią Wolności, gospodarz Żarczyński z ZSL przeszedł do PSL, były dyrektor PGR został z lewicą. Starsi jeziorańczycy ciągle kłócą się o przedwojenne idee: piłsudczyk Pawlacz spiera się z Polikarpem Lepieszko, zwolennikiem Witosa. Pojawili się też księża. No i biznesmen Sroka, niegdyś cinkciarz. Już nie mówi się o polityce rolnej i mechanizacji. Dzisiaj jeziorańczycy rozmawiają o problemach ze skupem produktów rolnych, o akcjach protestacyjnych, inflacji, bezrobociu, kłopotach z opieką lekarską. Półtorak, już profesor, uczy ich o wyższości nawozu naturalnego nad sztucznym. Kronika wsi Jak to jest, że właśnie Andrzej Mularczyk, który całe życie mieszka w Warszawie, jest autorem wiejskiej powieści-rzeki? On sam mówi, że nauczył się obserwować prowincję w dzieciństwie, kiedy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 22/2000

Kategorie: Media
Tagi: Ewa Likowska