Nie wiem, czy w ramach wzmożenia patriotycznego, czy to szkolna rutyna – Antoś ma się nauczyć tekstu „Roty”. Napisała ją, jak wiadomo, poczciwa Maria Konopnicka, słynna nudziara literacka. Stworzyła tę patriotyczną pieśń w 1908 r., kiedy w zaborze pruskim gnębiono polskość. Tekst był pewnie archaiczny już w momencie powstania, a teraz brzmi humorystycznie, powiatowo i bogoojczyźnianie. Twierdzą nam będzie każdy próg! Tak nam dopomóż Bóg! Tak nam dopomóż Bóg! Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz Ni dzieci nam germanił Cała „Rota” jest w tej stylistyce. Rozumiem, że ten utwór ma znaczenie historyczne, ale kazać współczesnym dzieciom wkuwać go na pamięć to głupota. Mamy taką wspaniałą poezję dawną i współczesną, Polska jest mocarstwem w poezji, a każe się dzieciom wsuwać taki kleik. Wiadomość z ostatniej chwili: mój Antoś dostał z „Roty” szóstkę, nauczycielka wymagała, by ją zaśpiewać, zaśpiewał biedak na dwa głosy z kolegą. Kabaret. Pytam go, dlaczego „nie będzie Niemiec pluł nam w twarz ni dzieci nam germanił”. Nie ma pojęcia. Na szczęście wie, że nie należy tego traktować zbyt poważnie. Inna sprawa, że nasz hymn narodowy to też archaizm – to odbieranie szablą, co nam obca przemoc wzięła, Bonaparte, który dał przykład, a w finale zupełnie kiczowata zapłakana