Narty, słońce i luz

Białe szaleństwa w Val di Fiemme

Za chwilę koniec jazdy w górę. Pora podnieść plastikową osłonę kanapy i wysiąść na górnej stacji wyciągu w masywie Alpe Lusia (2380 m n.p.m., czyli 400 m wyżej niż stacja kolejki na Kasprowym). Kolorowe sylwetki narciarzy szybko nikną na szerokich rozjazdach nartostrad, olśniewająco białych i równych jak stół. Niektórzy zostają przez kilka chwil, by podziwiać fascynujące żółte ściany Marmolady (3343 m n.p.m.), najwyższego masywu Dolomitów, inni stawiają narty czy deski na stojakach i wpadają do baru na grzane wino lub lazanię. Parę stopni mrozu, świeci piękne słońce, na stokach śnieg, o jakim można tylko marzyć. Właśnie po słońce, którego tak brakuje na północy Alp, i dla wielokilometrowych zjazdów nartostradami znacznie lepiej utrzymanymi niż austriackie i szwajcarskie, przyjeżdżają do Val di Fiemme turyści z całej Europy.
Przygodę narciarską w Val di Fiemme warto rozpocząć od Obereggen (1550 m n.p.m.), gdzie zaczyna się cała sieć skomunikowanych ze sobą kolejek gondolowych i wyciągów krzesełkowych. Wyruszymy stamtąd w fascynującą, całodzienną podróż narciarską przez kilka sąsiadujących ze sobą szczytów i przełęczy (w całym regionie Val di Fiemme obowiązuje wspólny skipass). Możemy wjeżdżać i zjeżdżać, by wreszcie dotrzeć do leżącej już po drugiej stronie pasma górskiego wioski Pampeago (1757 m n.p.m.). A po drodze pokonamy wierzchołki sięgające 2500 m n.p.m.
W Val di Fiemme można jeździć na nartach czy deskach niemal na okrągło. Łącznie jest tam 140 km doskonale przygotowanych, naśnieżanych i nasłonecznionych tras. Gondolki i wyciągi krzesełkowe z cztero- i sześcioosobowymi kanapami, chronionymi od śniegu i wiatru, działają do zmierzchu (przy każdej stacji podane są godziny funkcjonowania), a na oświetlonej nartostradzie powyżej Obereggen jeździ się także nocą. Zwolennicy mocniejszych wrażeń chętnie wybierają nocne wyścigi na sankach, torem, który częściowo prowadzi pod ziemią.
Wśród polskich operatorów turystycznych organizujących wyjazdy w Dolomity swoim narciarskim charakterem wyróżnia się oferta biura podróży Invitatio (jego szefowa jest zapaloną narciarką). To raczej rodzinny klub sportowy, a nie sztampowe, zimowe wczasy. Każdego dnia rano autokar zawozi turystów do którejś z miejscowości w Val di Fiemme, skąd kolejkami linowymi i wyciągami ruszają w góry. Powrót na obiadokolację następuje dopiero pod wieczór. Narciarzom, podzielonym na kilkuosobowe grupy, zależnie od stopnia zaawansowania, towarzyszą instruktorzy z Polski, którzy korygują błędy i dbają o rozwój ich umiejętności. Zdarza się więc, że każdy członek rodziny jest w innej grupie ze względu na różnice w poziomie jazdy, a po kilku dniach pod fachową opieką instruktorów ktoś, kto jeździ w grupie początkującej, awansuje do średnio zaawansowanej lub nawet wyżej. Wyjazd z Invitatio jest zatem odpowiedni i dla tych, którzy dopiero zaczynają, w tym dla kilkuletnich dzieci, i dla narciarzy bardzo już sprawnych.
Chętnych, którym nie wystarczają zjazdy dzienne, autokar przywozi na nocne szusowanie (lub sanki) do Obereggen. Podsumowaniem pobytu i zdobytych umiejętności są zawody w slalomie (z nagrodami od biura) na specjalnej trasie pomiarowej.
Jak w każdym dobrym klubie o jego członków dba się nie tylko podczas zawodów czy treningów, lecz i w czasie wolnym. Dlatego wieczorem dla dorosłych i dzieci organizowane są rozmaite zajęcia, konkursy, dyskoteki, a nawet wykłady z historii narciarstwa. Turyści zawiązują przyjaźnie ze sobą, z organizatorami i instruktorami i chcą tam być ponownie (zwłaszcza że ceny są umiarkowane). Niektórzy już czwarty czy piąty rok jeżdżą w Dolomity z Invitatio. Biuro to organizuje 10-dniowe wycieczki, podróż autokarem z Warszawy do Val di Fiemme trwa 17 godzin. Cena (obejmująca też ubezpieczenie SKI z OC) wynosi od 1710 do 1765 zł, zależnie od terminu (stali klienci mają zniżki), plus opłacany na miejscu skipass (dzieci – gratis, młodzież – od 136 do 155 euro, seniorzy – 175-199 euro, dorośli – 195-222 euro).
Atrakcję samą w sobie stanowi miejsce zakwaterowania uczestników. Biuro Invitatio wynajmuje bowiem na wyłączność pensjonat wysoko w górach (1520 m n.p.m.), tuż obok opactwa Pietralba (Weissenstein), najświętszego miejsca Południowego Tyrolu. Odwiedzali je papieże, oczywiście i Jan Paweł II (w 1988 r.). Tam w 1553 r. Matka Boska pomogła wrócić do domu pasterzowi zagubionemu w górach, który z wdzięczności za uratowanie życia zbudował jej kaplicę.
Od tego czasu kaplica zmieniła się w klasztor zamieszkany przez ojców serwitów, z pięknym barokowym kościołem i cudownym obrazem, przed którym ludzie dziękują za ocalenie życia z dramatycznych sytuacji. Ściany klasztornych pomieszczeń ozdobione są obrazami pokazującymi groźne, ale szczęśliwie zakończone zdarzenia. Widzimy tam więc samochody wpadające w przepaść lub pod koła pociągów czy sceny z frontu wschodniego, z którego udało się wrócić darczyńcom – austriackim żołnierzom Hitlera. Jest też dużo popękanych kasków motocyklowych i kolarskich, które ochroniły głowy właścicieli. Połamanych nart i obrazów pokazujących wypadki narciarskie natomiast nie ma, co dowodzi, że narciarstwo zjazdowe stanowi całkiem bezpieczny rodzaj aktywności fizycznej.

AL


Biuro podróży Invitatio ufundowało 10-dniowy wyjazd dla osoby, która pierwsza przyśle do naszej redakcji wycinek tego artykułu i poda łączną długość tras zjazdowych w opisanym regionie.

Wydanie: 07/2014, 2014

Kategorie: Promocja

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy