Przestępczość wśród nieletnich na Starym Kontynencie rośnie w zastraszającym tempie Do niedawna jednym z największych zmartwień policjantów patrolujących ulice Oslo, Trondheim czy jakiegokolwiek innego większego miasta w Norwegii było usunięcie z nich grupek dilerów narkotykowych. Pochodzący przeważnie z Pakistanu, Afganistanu i krajów Afryki Północnej dość niezdarnie i bardzo namolnie usiłują wcisnąć swój asortyment (wyprodukowany zwykle na bazie haszyszu) głównie turystom i studentom. Od kilkunastu miesięcy jednak służby mundurowe w Norwegii, ale również w Szwecji, Holandii i innych krajach zmagają się z dużo poważniejszym problemem. Niemal w całej Europie odnotowuje się skokowy wręcz wzrost przestępczości, zwłaszcza zorganizowanej, wśród nastolatków. To tendencja o tyle niepokojąca, że w wielu rejonach była ona do tej pory albo nieobecna, albo marginalna. 14-latek z kałasznikowem Przykład Norwegii nie jest wybrany przypadkowo. W lipcu zeszłego roku w Oslo doszło do nietypowego jak na stolicę tego kraju brutalnego aktu przemocy. W zielonym kompleksie Huk, który tworzą parki, miejska plaża i główne stołeczne tereny rekreacyjne, 15-letni chłopiec został otoczony przez grupę ok. 20 oprawców i pobity do nieprzytomności. Oficjalnie norweska policja zinterpretowała zdarzenie jako napaść na tle rasowym, której pretekstem był ciemniejszy kolor skóry ofiary. Taka ocena wywołała jednak sporo kontrowersji i dalszych pytań. Pojawiły się one zwłaszcza w kontekście tego, że w grupie napastników znajdowało się kilku sprawców o wiele bardziej odbiegających wyglądem od stereotypu etnicznego Norwega. Choć uznano je potem za niedecydujące, w śledztwie badano również wątki związane z handlem narkotykami i zaogniającą się walką między młodocianymi gangami. Coraz częściej jednak niemożliwe okazuje się oddzielenie ich od napaści na tle rasowym. Europejska młodzież jednocześnie oddala się od prawa i radykalizuje ideologicznie, a grupy dilerów czy gangi kryminalne takie samo zadowolenie czerpią ze sprzedania kolejnej dużej działki narkotyków i z udowodnienia swojej supremacji rasowej i etnicznej. W sąsiedniej Szwecji widać to jeszcze lepiej niż w Norwegii. Przykładem jest choćby Malmö, miasto liczące prawie 340 tys. mieszkańców, z których aż jedna piąta nie ukończyła jeszcze 18. roku życia. Wielu tych nastolatków mieszka w biednych dzielnicach, z wyższym bezrobociem i niższym standardem życia. Dotyczy to zarówno Szwedów, jak i dzieci imigrantów z Bałkanów, przybyłych do kraju w latach 90. po rozpadzie Jugosławii, a także młodzieży pochodzącej z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, osiadłej w Szwecji w ostatnich latach. Według danych policji w Malmö przeciętny członek gangu ma zaledwie 22 lata, przeszło jedna trzecia to nieletni. Prawie 60% grup przestępczych zajmuje się jakąś formą handlu narkotykami – dla niektórych to główne źródło przychodów, dla innych zastępczy sposób na zarabianie. W dodatku coraz więcej młodocianych przestępców posiada broń palną – w zeszłym roku policja w Malmö skonfiskowała kałasznikowa należącego do…14-latka. Mieszkający w Malmö Zoran Markovic, który sam przyjechał do Szwecji jako dziecko, uciekając przed wojną w byłej Jugosławii, powiedział brytyjskiemu dziennikowi „The Times”, że zbrodnie na tle rasowym i handel narkotykami są już tak mocno ze sobą połączone, że jedno jest często pretekstem do drugiego. Wystarczy, by ktoś zalegał z zapłatą za towar i jednocześnie miał ciemniejszą karnację, a już jest powód do zdewastowania tymczasowych domów socjalnych, w których mieszka on, cała jego rodzina i dziesiątki innych imigrantów. I odwrotnie – odmienne pochodzenie jest często wystarczającym powodem do starć między gangami. Markovic, który w przeszłości kierował strażą obywatelską w Rosengard, jednej z niebezpieczniejszych dzielnic Malmö, dodaje, że z ulic napięcia szybko przenoszą się do sal lekcyjnych. W miejscach takich jak Rosengard, gdzie w jednej szkole uczą się dzieci reprezentujące ponad 200 narodowości i grup etnicznych, o konflikt nietrudno. Takie szkoły to prawdziwe beczki prochu, a iskrą może się okazać krzywe spojrzenie czy dług wobec gangu – i już nie da się zapanować nad przemocą. Niejako na potwierdzenie tych słów władze Malmö zdecydowały się w zeszłym roku zamknąć szkołę w Rosengard i podzielić ją na mniejsze placówki. Nieletni gwałciciele Malmö to wprawdzie tylko jedno miasto, ale jak w soczewce skupiają się w nim problemy Szwedów z nastoletnią przestępczością. Jak pokazują dane Szwedzkiej Rady Zapobiegania Przestępczości, w ciągu ostatnich










