Człowiek współczesny mógł traktować swego włochatego krewniaka jako smakowity posiłek Czy w epoce kamiennej rozegrała się wojna na śmierć i życie między dwiema populacjami hominidów? Neandertalczycy zniknęli z powierzchni naszego globu zaledwie 10 tys. lat po tym, jak człowiek współczesny przedostał się z Afryki do Euroazji. Przedtem prosperowali na naszym kontynencie przez 120 tys. lat. Krzepcy i obdarzeni przez naturę nieco większym od naszego mózgiem radzili sobie z gwałtownymi zmianami klimatu, żwawo polowali na mamuty, nosorożce i inne groźne bestie, na łowy zapuszczali się pod sam lodowiec. A jednak nie dali sobie rady ze zwinniejszymi, bardziej przebiegłymi kromaniończykami, czyli ludźmi podwójnie rozumnymi (homo sapiens sapiens, nazwa kromaniończyk pochodzi od naturalnego skalnego schroniska Cro-Magnon w południowej Francji, gdzie w 1868 r. odnaleziono kilka kopalnych szkieletów, nieróżniących się od współczesnych). Paleontolodzy, antropolodzy i naukowcy innych specjalności zastanawiali się, jak przebiegały spotkania między dwoma gatunkami rodzaju homo. Kromaniończycy i neandertalczycy byli identyczni pod względem genetycznym w 99%, ale wyraźnie różnili się wyglądem. Ludzie z Neandertalu (dolina pod Düsseldorfem, gdzie w 1856 r. znaleziono pierwsze szczątki), grubokościści, potężnie owłosieni, o wydatnych nosach i beczkowatych klatkach piersiowych, mogli wydawać się kromaniończykom zwierzyną łowną. Niektórzy publicyści przypuszczają, że gdyby ci nasi krewniacy przetrwali do dnia dzisiejszego, byliby trzymani w klatkach ogrodów zoologicznych jak obecnie szympansy. A może zostaliby wytępieni już w średniowieczu jako plemię szatana? James Shreeve, autor książki „Zagadka neandertalczyka”, przytacza popularne wśród antropologów powiedzenie, że gdyby tego jaskiniowego osiłka ogolić i ubrać, mógłby jeździć metrem w godzinach szczytu, nie zwracając na siebie uwagi. Shreeve jednak nie zgadza się z tym zdaniem – gdyby rzeczywiście tak się stało, to wyłącznie dlatego, że pasażerowie komunikacji miejskiej bardzo się starają nie zauważyć nikogo wokół siebie. W przypadku kromaniończyka nie ma natomiast żadnych wątpliwości – gdyby tylko zdjął skóry zwierząt i założył garnitur, nie wywołałby w metrze żadnych komentarzy. Badacze od dziesięcioleci zastanawiają się, co przyczyniło się do szybkiego w skali ewolucyjnej wymarcia ludzi z Neandertalu. Wysuwano najbardziej wyrafinowane hipotezy, np. neandertalczyków zabiło nagłe ochłodzenie i inwazja lodowca lub uboga, wyłącznie mięsna dieta. Według innej teorii zarazili się od kromaniończyków afrykańskimi wirusami, na które nie mieli odporności. Możliwe też, że neandertalskie kobiety rodziły nieco mniej dzieci, co z czasem zadecydowało o ewolucyjnej klęsce. Niektórzy doszli do wniosku, że neandertalczycy nie wymarli, lecz po prostu poprzez kontakty seksualne stopili się w jeden gatunek z kromaniończykami i genetycznie istnieją do dziś. Tej teorii nie potwierdziły zakończone na początku bieżącego roku analizy genomu neandertalczyka (przeprowadził je zespół prof. Svante Pääbo z niemieckiego Instytutu Antropologii Ewolucyjnej). Ale już wcześniej badacze przyjmowali makabryczny i krwawy rozwój wypadków. Kromaniończycy mogli po prostu wymordować neandertalskich kuzynów w bezlitosnej wojnie o tereny myśliwskie, zapewniające bezpieczne schronienie jaskinie czy złoża niezbędnego do wyrobu narzędzi krzemienia. Zdaniem niektórych ekspertów, zagłada neandertalczyków była pierwszym ludobójstwem w dziejach. Teoria paleolitycznych „pól śmierci” i brutalnego zderzenia dwóch ludzkich populacji trafiła do literatury. Brytyjski noblista William Golding napisał powieść „Spadkobiercy”, której bohater, neandertalczyk Lok, usiłuje zrozumieć, co się dzieje, gdy jego pobratymcy są bezlitośnie masakrowani przez najeźdźców. Zabójcza moc obcych tak fascynuje Loka, że trudno mu nawet zdobyć się na żal po utraconych towarzyszach. Ostatnio pojawiły się dowody, że kromaniończycy nie tylko mordowali krewniaków, lecz także ich zjadali, wykorzystując ciała jako źródło cennych protein. Innymi słowy, neandertalczyk skończył jako pieczeń. Hipotezę paleolitycznego kanibalizmu wysunął Fernando Rozzi, antropolog z paryskiego Centre National de la Recherche Scientifique. Rozzi ponownie poddał analizie ludzkie kości sprzed 28-30 tys. lat, znalezione w grocie Les Rois w pobliżu Mouthiers-sur-Boëme w południowo-zachodniej Francji. Do tej pory uważano je za szczątki homo sapiens sapiens, czyli kromaniończyka. Dr Rozzi doszedł natomiast do wniosku, że dolna szczęka, należąca do dziecka, to prawdopodobnie część czaszki neandertalczyka – świadczy o tym forma żuchwy i cechy zębów. Co więcej, na żuchwie znajdują się nacięcia dokonane narzędziem krzemiennym. Takie same nacięcia znajdowano na czaszkach jeleni, z których paleolityczni łowcy pozyskiwali mięso i języki. Z zębów dziecka
Tagi:
Krzysztof Kęciek









