W kawiarni?
– …do której często chodzę. Poprosiłam o zdjęcia, ona mi te zdjęcia przesłała, ja je wysłałam Pawłowi. Zaprosił ją na casting i dostała rolę.
Dobra ręka! Nie szukała pani pośród studentów, absolwentów szkoły aktorskiej?
– Zawsze wolę wziąć naturszczyka niż bardzo młodego aktora. Śmieję się, że gdybym nie była reżyserem, zostałabym reżyserem castingu.
Skąd państwo się znają?
– Z festiwalu w Salonikach. W 2000 r. debiutowaliśmy tam równocześnie. On pokazywał debiutancki „Last resort”, a ja „Szczęśliwego człowieka”. Oboje dostaliśmy nagrody, Paweł główną, a ja specjalną.
A jak to było ostatnio na Berlinale? Co oznacza dla pani tak prestiżowa nagroda jak Srebrny Niedźwiedź?
– Na taką nagrodę czeka się całe życie. Niedźwiedź przypieczętowuje moją pozycję w kinie europejskim, na czym mi bardzo zależało. Przecież do tej pory niewielu Polaków dostało to top wyróżnienie. Nigdy kobieta. A ja wciąż jestem kobietą, w dodatku wciąż dość młodą. Więc ten Berlin stanowi przełomowy dla mnie moment. Na pewno będzie mi teraz łatwiej osiągać to, co chcę, łatwiej wymagać. Będę jeszcze bardziej zdecydowana w tym, co robię. Staję się coraz pewniejsza siebie. Uważam, że po to właśnie są nagrody.
Berlińska nagroda nie ma żadnego wymiaru finansowego?
– A skąd! Za prestiżowe nagrody w Cannes czy Berlinie nie ma złotówki. Przeliczają się wyłącznie na prestiż i markę, dzięki którym możesz kiedyś zarobić pieniądze, mieć lepsze stawki itd.
Ale Berlinale daje kontakty w środowisku.
– Jasne! I ugruntowuje te, które już się ma. Od czasu Niedźwiedzia dostałam trzy konkretne zagraniczne propozycje, ale nie przyjmuję ich, bo nie chcę być reżyserem do wynajęcia – to mnie nie interesuje. W planach pomaga mi mój agent sprzedaży światowej, francuskie Memento – są doświadczeni i dobrze doradzają.
Dlaczego pani najnowszy film ma tytuł dwuczłonowy: „Body/Ciało”?
– „Ciało” już istnieje w polskim kinie, to po pierwsze. Po drugie, ludzie z Memento (agent sprzedaży filmu – przyp. red.) bardzo chcieli, żeby było „Body”, to dobry międzynarodowy tytuł. Jest zatem dwa w jednym. Chyba dziś każdy rozumie takie dwuczłonowe nazwy? Poza tym to wyraz zdominowanego przez internet współczesnego języka.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy