Do wyborów samorządowych staje prawie ćwierć miliona kandydatów. Kogo wybierzemy?
W tegorocznych wyborach samorządowych, które odbędą się 21 listopada, Polacy wybiorą 1576 wójtów, 796 burmistrzów oraz 107 prezydentów miast, a także 46.809 radnych. Kandydatów jest niemal ćwierć miliona.
Poszczególne partie zarejestrowały dziesiątki tysięcy kandydatów, np. PiS ok. 30 tys., PSL – 24 tys., SLD prawie 19,5 tys. Niestety w ok. 300 gminach o stanowisko wójta ubiega się tylko jeden kandydat, ale w większych ośrodkach niemal każde ugrupowanie polityczne i wiele komitetów lokalnych wystawiło swojego kandydata na stanowisko prezydenta lub burmistrza.
Kandydat na prezydenta stolicy
Na czas wyborów tworzą się także koalicje. Np. Sojusz Lewicy Demokratycznej wystartuje wspólnie m.in. z Unią Pracy, Partią Kobiet i Zielonymi 2004. To sprawia, że do programu Wojciecha Olejniczaka, kandydata SLD na stanowisko prezydenta Warszawy, weszły też niektóre elementy programowe tych ugrupowań. W obszernym programie Wojciecha Olejniczaka, poza takimi punktami jak PRZEDSZKOLA DLA WSZYSTKICH DZIECI, ROZWÓJ MIESZKALNICTWA, INNOWACYJNOŚĆ W TWORZENIU MIEJSC PRACY, DOJAZDY BEZ STRESU, EUROPEJSKA SŁUŻBA ZDROWIA, SPORT DLA KAŻDEGO, MIASTO OPIEKUŃCZE, KULTURALNA WARSZAWA, znalazło się też hasło spopularyzowane wcześniej przez Zielonych – ZIELONA WARSZAWA.
– Stoimy na progu zielonej, ekologicznej rewolucji – pisze w swoim programie Wojciech Olejniczak. – Albo wsiądziemy do zielonego tramwaju i pojedziemy nim do przodu, albo zostaniemy na przystanku i koszty tego wyboru będziemy płacić przez dziesięciolecia. Ja proponuję warszawiakom kupno biletu do zielonego tramwaju i podróż do miasta, w którym po prostu żyje się lepiej i przyjemniej.
A dalej są już konkretne propozycje podyktowane dbałością o nasze otoczenie i środowisko naturalne: przejęcie śmieci przez miasto na wzór Legionowa, propagowanie za pomocą zachęt finansowych segregowania śmieci, postawienie na komuniakcję publiczną i zakupy ekologicznego taboru, budowa nowych ścieżek rowerowych i wiele innych bodźców dla cywilizowanego człowieka.
Kobiety na jedynkach
SLD programowo wspiera udział kobiet w wyborach do samorządów i to też jest element programowy „koalicyjnej” Partii Kobiet. Motorem takiego kursu jest Katarzyna Piekarska, sama kandydująca do mazowieckiego sejmiku wojewódzkiego, z realnymi szansami na stanowisko marszałka. Większość miejsc na SLD-owskich listach zajmują co prawda mężczyźni (68%), ale czołową rolę mają odegrać kobiety, które występują jako liderki w poszczególnych okręgach.
Na południu Warszawy kobiety są jedynkami na trzech z pięciu list wyborczych. Np. Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska, z zawodu adwokat, wdowa po tragicznie zmarłym w katastrofie smoleńskiej wicemarszałku Sejmu Jerzym Szmajdzińskim, startuje z pierwszego miejsca do Rady Warszawy na liście nr 1 w okręgu Ursynów-Wilanów. Małgorzata Szmajdzińska startowała już w wyborach samorządowych przed czterema laty. I choć wtedy się nie udało, od razu zdecydowała, że się nie podda i będzie próbować dalej. – Lubię pomagać ludziom, działać społecznie – mówi. A Katarzyna Piekarska też wystawia jej jak najlepszą opinię.
– Małgorzata Szmajdzińska od zawsze pracowała społecznie. Będzie doskonałą radną – argumentuje.
Kandydaci SLD ubiegają się o ważne stanowiska na Śląsku. O prezydenturę w Chorzowie walczy były poseł Sojuszu Cezary Stryjak, w Bytomiu – były szef tamtejszej rady miejskiej, Jan Kazimierz Czubak, w Gliwicach – były poseł SLD Marek Widuch.
Sojusz wspiera też wielu prezydentów wywodzących się z lewicy i z nią sympatyzujących, którzy starają się o reelekcję, tak jak prof. Jacek Majchrowski w Krakowie. Ale takich prezydentów jest więcej, m.in. w Rzeszowie, Lublinie, Zielonej Górze, Gorzowie Wielkopolskim, Legnicy, Toruniu, Sosnowcu, Koninie.
Do rad Warszawy i Mazowsza
Wielu działaczy lewicy znajduje się na listach do samorządu Mazowsza, Warszawy i jej dzielnic, np. Tomasz Sybilski, Paweł Pawlak, Grzegorz Pietruczuk, Marcin Rzońca.
Tomasz Sybilski, który jest szefem warszawskiego SLD i przewodniczącym klubu Sojuszu w Radzie Warszawy, tak odpowiada na pytanie, co lewica już zrobiła dla naszej stolicy. – W kończącej się kadencji – mówi obecny kandydat do Rady m.st. Warszawy z okręgu Żoliborz-Bielany – byliśmy wprawdzie słabszym partnerem od Platformy Obywatelskiej, ale wiele zrobiliśmy dla miasta. Udało się m.in. zwiększyć o 7,5 tys. liczbę miejsc w przedszkolach i uruchomiono wreszcie budownictwo komunalne. Fakt, że byliśmy partnerem mniejszościowym, nie przeszkodził w osiągnięciu takiego sukcesu jak bilet dla seniora. Dziś osoby po 65. roku życia mogą za 40 zł jeździć komunikacją miejską przez cały rok. Mieliśmy w poszczególnych dzielnicach swoich wiceburmistrzów, którzy zadbali o wzrost nakładów na sport i na place zabaw dla dzieci, a to przynosi zauważalne efekty, widoczne gołym okiem. Jesteśmy skuteczni, bo udało się zablokować plany prywatyzacji SPEC, co może dałoby jednorazowy zastrzyk gotówki dla miasta, ale przyniosłoby też wzrost cen w kolejnych latach. Byliśmy również przeciwko podwyżkom czynszów w Warszawie, ale tej sprawy nie udało się przewalczyć. Udowodniliśmy jednak mieszkańcom, że jesteśmy im potrzebni, bo cechuje nas poczucie społecznej misji, przekonanie, że przede wszystkim służymy ludziom.
To oczywiście nie wszyscy kandydaci godni uznania, na pewno w innych regionach jest ich jeszcze wielu. Warto się zastanowić, komu udzielimy swojego poparcia, komu na cztery lata powierzymy zarządzanie miejscem, w którym żyjemy.
BT
Redakcja „Przeglądu” ma też swojego kandydata. Dr Piotr Żuk, socjolog z Uniwersytetu Wrocławskiego, gdzie kieruje Zakładem Socjologii Sfery Publicznej, i nasz stały felietonista, kandyduje do Sejmiku Województwa Dolnośląskiego.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy