Nie podadzą mojej głowy na tacy

Nie podadzą mojej głowy na tacy

Część posłów odstąpiła od wymogu rzetelności i rozpoczęła pojedynek na spekulacje, plotki i pomówienia Rozmowa z Wiesławem Kaczmarkiem, ministrem skarbu państwa – W dość powszechnym odczuciu jest tak, że sprzedając STOEN, pozbywamy się bardzo dobrego przedsiębiorstwa, które, zamiast przynosić dochody naszemu państwu, będzie je przynosiło niemieckiemu właścicielowi… – STOEN należy do czołówki firm zajmujących się dystrybucją energii, w ostatnich latach wypracowuje zysk wynoszący średnio ok. 21,5 mln zł rocznie. Ale by sprostać wymaganiom rynku, trzeba przez 10 lat zainwestować w STOEN ponad 800 mln zł na modernizację sieci i osiągnięcie standardów unijnych. Bezsporne jest, że przy cenach energii regulowanych polityką taryfową spółka nie sprosta temu zadaniu, korzystając z własnych możliwości i zasobów. Konieczny jest udział partnera z zewnątrz, który umiałby zarządzać firmą na zliberalizowanym rynku mającym obowiązywać od 1.01.2005 r. i udźwignąłby wysiłek finansowy konieczny dla modernizacji. Z podobnych powodów prywatyzujemy zresztą znakomitą większość polskich przedsiębiorstw – bo właściciel państwowy nie może podołać wszystkim zadaniom inwestycyjnym i szuka dobrych następców. – Pamiętamy jednak niesławną „prywatyzację” Telekomunikacji Polskiej – polską firmę państwową sprzedano francuskiej firmie państwowej, a najlepiej wyszedł na tym prywatny pośrednik, biznesmen Jan Kulczyk. Czy teraz będzie inaczej? – Przykład TP SA nie jest szczęśliwy i nie ma nic wspólnego z prywatyzacją STOEN-u. Dopiero po sprzedaży TP SA ustalono reguły funkcjonowania podmiotów telekomunikacyjnych. Wyciągnęliśmy z tego wnioski i postępujemy odwrotnie. Najpierw zostało przyjęte prawo energetyczne, określające, iż państwo – niezależnie od tego, kto jest właścicielem – reguluje rynek energii taryfami i dopiero potem może wycofywać się z pozycji właścicielskich. Prywatyzacja nie stanie się zatem powodem wzrostu cen energii, państwo nadal będzie pobierać akcyzę i podatek dochodowy. Inny jest też rodzaj inwestora. Nabywca STOEN-u to nie przedsiębiorstwo państwowe. Udziałowcami RWE są niemieckie samorządy lokalne, grupa Allianz, inwestorzy kapitałowi. RWE ma doświadczenie w dostarczaniu energii dla gmin i zna rynki komunalne. To chyba najlepszy partner, jakiego można było znaleźć. – Czy 1,5 mld zł za 85% akcji STOEN-u to dobra cena, czy może nikt nie chciał dać więcej? – To największa tegoroczna prywatyzacja. Sprzedajemy STOEN za 86 średnich rocznych zysków spółki i trzykrotną jej wartość księgową. Nie pamiętam transakcji, w której uzyskano by równie dobry wskaźnik cena/zysk. RWE w ciągu trzech pierwszych lat zainwestuje w STOEN 422 mln zł, z czego 337 mln objęto stuprocentową karą, jeśli inwestycja nie zostanie wykonana. Pakiet socjalny, finansowany w dużej części ze środków inwestora, nie ze środków STOEN-u, jest wręcz imponujący, wyznacza niebotycznie wysoki standard bezpieczeństwa pracowników przy prywatyzacji energetyki. Cel tego wszystkiego jest jeden – chodzi o stworzenie takich warunków, żeby mieszkańcy Warszawy po 1 stycznia 2005 r., kiedy będą mogli wybrać dowolnego dystrybutora energii w Europie, nadal pozostali klientami STOEN-u, widząc, że otrzymują energię tanią, ekologiczną, przy minimalnej awaryjności i stratach w sieci. Zostało niewiele ponad dwa lata na przygotowanie się do tej konfrontacji. – A więc Niemcy będą dostarczali prąd polskiej stolicy… – Jakie to ma znaczenie? Berlin jest obsługiwany przez dostawcę szwedzkiego, Londyn przez francuskiego, a Rzym przez belgijskiego. Po prostu wybiera się oferty najlepsze z punktu widzenia mieszkańców. – Czy jednak przesyłanie energii nie jest dziedziną strategiczną, mającą pozostać w rękach państwa? – W wypadku STOEN-u mamy do czynienia z dostarczaniem energii do odbiorcy końcowego, to nie jest obszar strategiczny, w odróżnieniu od transmisji energii, czym zajmują się Polskie Sieci Elektroenergetyczne. Przyjęliśmy zasadę, że najpierw chcemy zakończyć prywatyzację sektora wytwarzania i znaleźć najlepszych inwestorów dla elektrowni. Potem z 33 przedsiębiorstw dostarczających energię utworzymy skonsolidowane, regionalne grupy energetyczne i rozpoczniemy ich prywatyzację. – To znaczy, że STOEN, będący jedną z tych 33 firm, powinien jeszcze poczekać na sprzedaż. – Sprzedaż STOEN-u, a także ośmiu zakładów energetycznych (tzw. grupa G-8), to wyjątek, dokończenie działań rozpoczętych przez naszych poprzedników. Ten projekt inwestycyjny zastaliśmy już w toku i postanowiliśmy go ukończyć, z taką zmianą, że nie sprzedajemy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 42/2002

Kategorie: Kraj