Nieludzkim głosem

Nieludzkim głosem

Zwierzęta mówią dużo, trzeba tylko zrozumieć ich mowę Nigdy nie słyszałem, by zwierzęta mówiły ludzkim głosem, ani w wigilię św. Jana, ani w okolicy przesilenia zimowego. Nie oznacza to jednak, że w ogóle nie mówią, przeciwnie, trzeba tylko zrozumieć ich mowę. Zwykle, kiedy myślimy o mowie, chodzi nam o głosy wydobywające się z gardzieli, jak w „Rejsie”, gdzie chodziło o podanie odgłosu konia paszczą. Nic dziwnego, to nasz główny sposób komunikacji, który jest bardzo popularny wśród ptaków. Ssaki pod tym względem zajmują pośrednie miejsce, z nielicznymi wyjątkami, do których właśnie my się zaliczamy. To również jedna z przyczyn, dla których lepiej rozumiemy ptaki niż naszych krewniaków. Ptaki kojarzą się nam głównie ze wspaniałymi śpiewami w okresie godowym. Powszechnie wiadomo, że w ten sposób wabią partnerki, choć to nie cała prawda. Wprawdzie śpiew jest często informacją dla samicy, o sile i zdrowiu samca, ale zwykle głównym adresatem treli są inne samce. Opierzeni soliści oznaczają w ten sposób swoje terytorium. Inny samiec otrzymuje informację, że lepiej tu nie zaglądać. Choć nie wszyscy do tego się zastosują – wpadną z wizytą osobniki, które nie przystąpiły do lęgów, bo gdzieś podziać się muszą. Wpadnie też sąsiad, ale raczej do szanownej małżonki, zwłaszcza gdy właściciel

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2020, 52/2020

Kategorie: Ekologia