Niezastąpiony

Niezastąpiony

Gustaw Holoubek (1923-2008) Mówiło się o nim często, że zastąpił aktorstwo „z brzucha” aktorstwem „z mózgu” Śmierć Gustawa Holoubka to koniec pewnej nieuchwytnej epoki, w której aktor był kimś więcej niż tylko komediantem, inteligent nie wstydził się swojej otwartej na rzeczywistość głowy, a teatr nie uciekał od wartości ani od magii słowa. Odszedł papież polskiego teatru, stwierdził Piotr Fronczewski, uczeń Holoubka, i nie ma w tym przesady. Nie dziwi też poruszenie środowiska aktorskiego, choć akurat najmłodsze pokolenie z ideałami Mistrza oraz jego scenicznym stylem od dawna już się nie utożsamia, brnąc w naiwną popkulturę. Jeśli jednak jest ktoś, kto zasługuje na miano legendy, autorytetu moralnego, postaci pomnikowej (choć zapewne sam Mistrz obśmiałby takie określenia), to tym kimś bez wątpienia powinien zostać właśnie Holoubek. Zasłużył na to jak mało kto. Tym, co robił, jak myślał oraz kim był. Czy był gwiazdą? „Za moich młodych czasów – mówił kiedyś – gwiazdami byli bardzo piękni ludzie. Piękni w sensie fizycznym. Clark Gable, Gary Cooper – to były chłopy jak dęby. Nawet Brigitte Bardot, kiedy rozstawała się z kinem, powiedziała, że gdyby Gérard Depardieu miał być jej amantem, toby popełniła samobójstwo. Wówczas obowiązywała inna moda. A tej chwili? Kto jest amantem? Dustin Hoffman? Al Pacino? Metr sześćdziesiąt wzrostu w kapeluszu? Co oni reprezentują? Przede wszystkim osobowość. I to nie oni się zmieniają, zmieniają się tylko scenariusze. Druga cecha, która musi teraz charakteryzować aktorów, to inteligencja. Aktorzy muszą być inteligentni, nawet wtedy, gdy grają głupców”. Czy współczesność nosi w sercach ten nakaz, wolno wątpić, jednak Holoubek był właśnie takim aktorem – przede wszystkim inteligentnym, uzbrajającym w tę rzadką cechę wszystkie postaci, które kreował i poprzez które mówił do publiczności. M.in. o tym opowiadał przed laty reżyser Jerzy Jarocki, który owo inteligenckie z ducha emploi Holoubka nazwał „heroizacją”: „Ta szczególna właściwość, jaką dysponuje Gustaw Holoubek, ciągle jest dla mnie tajemnicza i wspaniała. Szczególna moc rozszerzania pojemności granych przez siebie postaci. Od Fantazego w Katowicach poczynając, przez Konrada w ťDziadachŤ, szekspirowskiego Leara, a nawet współczesnego Superiusza w ťPieszoŤ – stosuje tę szczególną ťheroizacjęŤ. Bohaterzy ci przecież to tak zwani przegrani herosi. A Holoubek zaopatruje ich nie tylko w nadzwyczajną samoświadomość klęski, ale również jednocześnie, pomimo wszystko – w wielką wolę dalszej gry. Mam wrażenie, że to nie tylko aktorska metoda, ale i bardzo osobista postawa filozoficzna Gustawa. Wielkiego Gustawa!”. To banał: każda kreowana przez Gustawa Holoubka postać, czy to w teatrze, czy w kinie, była popisem niespotykanego kunsztu, uwodziła publiczność swoistą innością, zwłaszcza niepowtarzalnym nastrojem. Niemal wszystkie stworzone przez niego kreacje zasługują na miano wybitnych – to fenomen, szczególnie gdy stawia się obok siebie choćby popularnych „Gangsterów i filantropów” Hoffmana i Skórzewskiego, wstrząsającą „Pętlę” Hasa czy komediowy „Klub profesora Tutki” Kondratiuka, o rolach scenicznych nie wspominając. Geniusz Holoubka – podkreślają to chyba wszyscy krytycy – wynikał z jego przywiązania do tradycji, z wielkiej samoświadomości historycznej, dzięki której jego role zyskiwały wymiar współczesny. Ta pełna refleksji postawa, sytuująca ową współczesność na pierwszym miejscu, łącząca przeszłość z teraźniejszością, bez wątpienia wpłynęła na rozwój aktorskich koncepcji Holoubka. Mówiło się o nim często, że zastąpił aktorstwo „z brzucha” aktorstwem „z mózgu”. Zapytany kiedyś, czy bardziej czuje się człowiekiem przeszłości, czy przyszłości, odparł: „Nie ma takiego podziału. Jeśli nie ma zdrowego kultu dla przeszłości, nie ma żadnej szansy, aby przyjrzeć się rozumnie teraźniejszości, a tym bardziej spojrzeć w przyszłość. Nie ma więc żadnego podziału na to, co dawne i przestarzałe, i co nowe, a więc nowoczesne. To jest prosty i naturalny proces: jeśli nie zacznę od ťAla ma kotaŤ i nie nauczę się budowy zdań, nigdy nie zostanę pisarzem. Ja jestem zainteresowany wyłącznie teraźniejszością. A jeśli może zdarzyć się, kiedy badamy teraźniejszość, że dostrzeżemy także perspektywę na przyszłość, to będzie coś, co zdarza się bardzo rzadko. Gdybym nie tkwił w teraźniejszości, czy jeśli ktoś chce: nowoczesności, już dawno byłbym na emeryturze”. Urodził się 21 kwietnia 1923 r. w Krakowie (na Zwierzyńcu). Zawsze uważał, że jest to miasto magiczne. Tu się wychował, tutaj także poznał pierwsze „przepisy” życiowe. Jak mówił: „Nakazywały

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2008, 2008

Kategorie: Kraj