Nieznane skutki traktatu lizbońskiego

Nieznane  skutki  traktatu  lizbońskiego

Skoro Polska nie podpisała deklaracji uznającej symbole Unii Europejskiej, to trzeba być konsekwentnym i ściągnąć flagi unijne sprzed państwowych instytucji Traktat lizboński wszedł w życie. Bez wątpienia daje on szansę pogłębienia integracji europejskiej, która może być korzystna dla Polski i dla pozycji Europy jako gracza na arenie globalnej polityki gospodarczej i bezpieczeństwa świata. Są jednak w traktacie postanowienia nieznane szerszej publiczności i takie, które przynajmniej na krótszą metę osłabiają naszą pozycję. Nie będę tu prezentował własnych ocen. Oprę się na tekście traktatu lizbońskiego i jego omówieniu na oficjalnej stronie rządowej (www.prezydencjaue.gov.pl). Cytuję z tej strony: „W konsekwencji przyjęcia Traktatu z Lizbony Prezydencja Polski nie obejmie szczebla Rady Europejskiej i skoncentruje się na formacjach Rady Unii Europejskiej (z wyjątkiem Rady do spraw Zagranicznych) i jej organów pomocniczych”. Ministrowie Sawicki, Kopacz i Kudrycka będą przewodniczyć Radom Unii Europejskiej, ale premier Tusk nie, a minister Sikorski tylko Radzie do spraw Ogólnych! Tak więc wprowadzenie urzędu stałego przewodniczącego Rady Europejskiej oraz urzędu Wysokiego Przedstawiciela Unii do spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa sprawia, że role naszego premiera i ministra spraw zagranicznych w okresie prezydencji polskiej zostaną radykalnie ograniczone. To nie oni będą przewodniczyć najważniejszemu organowi

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 01/2010, 2010

Kategorie: Opinie