Notes dyplomatyczny

Notes dyplomatyczny

Najpierw porozmawiajmy o zagranicy. Otóż już wiadomo, kto jest naj­droższym dyplomatą llI RP. Tytuł ten bez wątpienia należy się Gabrielowi Beszłejowi, naszemu ambasadorowi w Meksyku. Beszłej, zanim został am­basadorem, z dyplomacją nie miał nic wspólnego. Wcześniej pracował jako dyrektor gabinetu premiera Buzka, jeszcze wcześniej – w Biurze Zarządu TVP, kiedy telewizją publiczną kierował Wiesław Walendziak. Jest więc ty­powym spadochroniarzem, zrzuconym do MSZ, w takim stylu, jak czyniono to w latach PRL-u. Buzek nie chciał mieć obok siebie człowieka Walendzia­ka, więc wypchnął go do dyplomacji. A gdy wypchnął, księgowi w ministerstwie złapali się za głowy. Otóż Be­szłej ma siedmioro dzieci i zabiera je do Meksyku. Załatwił sobie przy tym, jak mówią w MSZ, że posyłać je będzie do szkoły amerykańskiej, a nie do miejscowej – i to na koszt MSZ. Więc ministerstwo do edukacji każdego „beszłejątka” będzie dopłacało po kilkaset dolarów. Ale to nie koniec plotki. Otóż z okazji przybycia do Mexico City tak licznej rodziny pana ambasadora poja­wiły się kłopoty natury logistycznej. Bo okazało się, że dotychczasowa rezy­dencja ambasadorska, wychuchana przez poprzednika Beszłesja, ambasa­dor Joannę Kozińską-Farybes, jest do niczego – bo jest za mała. Bo rodzina ambasadora chce mieć rozpostarcie. Cóż więc postanowiono? Ano, zaczęto przebudowywać na rezydencję dotychczasową siedzibę BRH.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 01/1999, 1999

Kategorie: Kraj
Tagi: Attaché