Powszechne towarzystwa emerytalne zarabiają, przyszły emeryt traci Oskar Wilde powiedział kiedyś: „Młodym ludziom wydaje się, że pieniądze są najważniejszą rzeczą w życiu. Gdy się zestarzeją, są już tego pewni”. Te słowa prominentnego reprezentanta angielskiego humoru, którego jądrem jest wnikliwa obserwacja rzeczywistości, nie mogą się odnosić do przyszłych emerytów we współczesnej Polsce z przyczyn oczywistych. Mniej oczywistym tego powodem jest obojętność i niewiedza, jaką w badaniach ankietowych niezmiennie deklaruje większość reprezentacji 14 mln Polaków odnośnie do tego, co dzieje się z ich pieniędzmi powierzonymi otwartym funduszom emerytalnym (OFE). Częściowo zawdzięczamy tę sytuację niedostatkom publicznej debaty, która jest podejmowana przez media niestety zazwyczaj wtedy, kiedy – niejako ponad głowami głównych zainteresowanych – odżywa dyskusja między rządem i firmami zarządzającymi OFE na temat zmiany którejś z reguł gry. Ostatnio, również dzięki „Przeglądowi” (21.02.2010), do opinii publicznej (przynajmniej tej czytającej) przebił się głos Leokadii Oręziak, do którego chciałabym nawiązać. Stanowisko pani profesor wyróżniają dwa atrybuty. Procesy i problemy są nazywane po imieniu, bez zbędnego wgłębiania się w techniczne szczegóły „inżynierii emerytalnej”. Takie postawienie tematu, w przeciwieństwie do nadmiernie fachowych opracowań, wzbudziło dyskusję, która teraz zatacza kręgi obejmujące coraz to nowe gremia. Są to przykłady odwagi myślenia i pojmowania społecznej roli mediów zaiste pokrzepiające. Dalej nazywając rzeczy po imieniu, należałoby powiedzieć, że utworzenie OFE nie rozwiązało problemu zabezpieczeń emerytalnych. Zmiany, jakie dokonały się w systemie emerytalnym w Polsce po 1998 r., nie zwiększają bezpieczeństwa socjalnego ubezpieczonych ani nie chronią wszystkich uprawnionych do emerytury przed biedą w okresie starości. Odpowiedzialność z tytułu niewypłacalności systemu ponosi zawsze państwo, gdyż to ono ostatecznie musi zapewnić z wpływów podatkowych lub długów zasiłki socjalne tym, którym emerytura nie wystarcza na przetrwanie, i tym, którzy nie mają emerytury. Z tych podstawowych względów wprowadzenie OFE nie oznacza postępu w ubezpieczeniach społecznych. Reforma miała cel ekonomiczny. Właściwym celem reorganizacji ubezpieczeń emerytalnych jest wsparcie sektora finansowego w nadziei, że przyczyni się on do wzrostu gospodarki (i – ewentualnie – do dobrobytu członków funduszy inwestycyjnych). Otwarte fundusze emerytalne nie zostały powołane po to, aby dbać o przyszłe emerytury, lecz po to, aby inwestować zgromadzone oszczędności. Owa zmiana koncepcji finansowania programów emerytalnych jest funkcjonalna o tyle, o ile sprzyja przyspieszeniu rozwoju rynku kapitałowego w Polsce przez stworzenie nowej grupy instytucjonalnych inwestorów. Wykreowanie drugiego filara miało na celu użycie przymusowych oszczędności ludności gwoli pobudzenia wzrostu gospodarki via rynek kapitałowy. Leokadia Oręziak kładzie nacisk na fakt, że wyjęcie części składek z systemu zabezpieczeń społecznych i przekazanie ich za pośrednictwem prywatnych firm (powszechnych towarzystw emerytalnych) na inwestycje kapitałowe poważnie obciążyło finanse publiczne. Parabudżet, jakim jest ZUS, ponosi koszty, które pojawiły się wraz z pośrednictwem OFE. Prawomocne „odcięcie” części składek emerytalnych dla OFE pogłębiło deficyt w ZUS-owskim filarze, a wynikające z tego opóźnienia w faktycznym przekazywaniu składek kosztują ZUS karne odsetki. Im większy deficyt w prowadzonym przez ZUS rachunku wpłat i wypłat na cele emerytalne (FUS), tym większe dotacje z rządowego budżetu, konieczne do tego, aby wszyscy uprawnieni w danym miesiącu otrzymali emeryturę. Z tego wynikają inne koszty – koszty obsługi długu, jaki rząd musi zaciągnąć w celu sfinansowania dotacji do FUS. Po powstaniu filara kapitałowego finanse publiczne ponoszą koszty, których bez tego by nie było: karne odsetki przy okazji przekazania OFE części składek oraz „oprocentowanie” obligacji rządowych, czyli odpowiednik odsetek od długu publicznego finansującego pogłębiony reformą deficyt FUS. Podniesienie tego problemu jest bardzo na czasie nie tylko ze względów koniunkturalnych. Obecnie obserwowana runda dyskusji między rządem i firmami zarządzającymi OFE na temat uszczuplenia udziału składek transferowanych do OFE została wszczęta przez polityków głównie dlatego, że nadszedł okres gwałtownego hamowania wzrostu gospodarczego, a zatem i wpływów podatkowych, co zwiększa napięcia w realizacji celów fiskalnych, czyli utrudnia zadanie ograniczania deficytu budżetowego i kontrolowania długu publicznego. Do tych trudności nawiązuje Leokadia Oręziak. Bicie na trwogę łatwo można zbyć, argumentując, że obecne nasilenie napięć budżetowych (podobnie jak topnienie
Tagi:
Anna Ząbkowicz









