Osobliwy panteon

Osobliwy panteon

Na Ukrainie coraz bardziej nobilituje się zbrodniarzy OUN-UPA Pomarańczowi na Ukrainie, ku zakłopotaniu ich niedawnych polskich entuzjastów, brunatnieją coraz bardziej. Mimo desperackich protestów społeczeństwa środkowej i wschodniej Ukrainy kompletują dość osobliwy panteon „bohaterów” i „wartości”. Zaliczyli do niego zbrodniarzy, którzy mają na rękach krew tysięcy bezbronnych ludzi. Na czołowych miejscach znaleźli się w „panteonie” przywódcy polityczni i dowódcy OUN-UPA, wśród nich Mykoła Łebed’ „Ruban” (1909-1998). Należał on do największych zbrodniarzy II wojny światowej, dorównujących Adolfowi Eichmannowi. Był zastępcą i następcą Stefana Bandery oraz faktycznym przywódcą OUN-UPA–SB-SKW (Samoobronne Kuszczowe Widdiły), które dokonywały masakry ludności polskiej, ukraińskiej, Żydów, Rosjan, Czechów. Był on – jak dowiódł dr hab. Wiktor Poliszczuk – architektem ludobójstwa. W II RP on i Bandera, za terroryzm oraz udział w zabójstwie ministra Bronisława Pierackiego w 1934 r., zostali dwa lata później skazani na karę śmierci, zamienioną na dożywocie. W 1939 r. obaj, jak wielu innych terrorystów OUN, opuszczają więzienia i kontynuują już oficjalnie współpracę z hitlerowcami, wymierzoną przeciwko ludności polskiej. W listopadzie 1939 r. z inicjatywy Łebedia gestapo i SS założyły szkołę policyjną w Zakopanem, która działała do marca 1940 r. Komendantem i selekcjonerem szkolnej sotni (słuchaczy) był Łebed’, komendantem niemieckim – SS hauptsturmführer Hans Krüger, który przy udziale OUN przyczynił się do zamordowania kilkudziesięciu polskich profesorów we Lwowie. W szkole tej, zorganizowanej i prowadzonej na wzór hitlerowski, uczono gestapowskich metod śledczych i mordowania wyrafinowanymi sposobami, np. duszeniem pętami („pęto Rubana”), strzałem w potylicę. Absolwenci szkoły byli wyznaczani na dowódców krwawej Służby Bezpieki OUN, zorganizowanej i kierowanej przez Rubana. Szkolili terenowe kadry esbeków. SB składała się z tępogłowych osiłków celowo dobieranych, zdolnych do najdzikszego okrucieństwa; którzy wykonywali najgłupsze i najstraszniejsze rozkazy. Jako zwierzchnik OUN-UPA-SB-SKW Ruban pod koniec 1942 r. podporządkował sobie wszystkie banderowskie struktury, zmuszając je krwawym terrorem SB do ślepego posłuszeństwa na całych Kresach Południowo-Wschodnich II RP. Wspomina pastor ukraiński z Krzemieńca M. Podworniak: „Najbardziej w pamięci utkwiła nam banderowska SB. Tych dwóch liter nasi ludzie bali się nie mniej niż NKWD czy gestapo, bo kto trafił w ich ręce, żywym już nie wychodził”. SB działała według zasady: kto nie z nami, ten przeciwko nam, co oznacza zdradę, a zatem wyrok śmierci. W stosunku do ludności polskiej w SB, jak i w innych banderowskich formacjach już od końca 1942 r. obowiązywał rozkaz Rubana: „Zaszczepiać nienawiść do Lachów i zabijać ich przy każdym spotkaniu”. I zabijali! Razem z UPA i czernią z SKW mordowali z dziką zajadłością: siekierami, widłami, łomami, pętami; wieszali, topili w studniach, rozrywali końmi, przerzynali piłami, rozpruwali brzuchy ciężarnym… Pastwiąc się, mordowali na wiele sadystycznych sposobów dziesiątki tysięcy dzieci, kobiet, staruszków i mężczyzn w sile wieku. Podczas największego nasilenia rzezi (10-13 lipca 1943 r.) banderowcy mordowali ludność polską w 167 miejscowościach Wołynia. Było to apogeum banderowsko-rubanowskiego ludobójstwa. W niedzielę, 11 lipca, bandyci zamordowali w sześciu kościołach kilkuset wiernych, w tym kilku księży. Była to najkrwawsza niedziela w historii Polski. „Mykoła Łebed’ – konkluduje dr Poliszczuk – organizował, puścił w ruch maszynę ludobójstwa, która działała nawet po tym, jak Niemcy skapitulowały”. Ruban i jemu podobni byli świadomi dokonanego ludobójstwa i że zbliżająca się Armia Czerwona wymierzy im surową karę. Dlatego w lipcu 1944 r., zabierając swoje tajemnicze archiwum, Ruban z 40-osobową zbrojną obstawą udaje się, za przyzwoleniem Niemców, przez Słowację, Węgry, Austrię do Włoch. Zatrzymuje się w Rzymie w greckokatolickim klasztorze bazylianów, który służył jako punkt etapowy w ucieczce na Zachód wszelkiej maści ounowców. Tam ukrywa swoje archiwum i w 1946 r. wydaje swoją jedyną, wierutnie zakłamaną książkę „UPA”, w której wybiela banderowców, w tym głównie siebie. Eksterminację tysięcy mieszkańców Wołynia kwituje blagierskim zdaniem: „Polacy, którzy otrzymali nakaz opuszczenia terenu, przeważnie dobrowolnie ten rozkaz wykonali. Ich mienie nieruchome przeszło na własność narodu ukraińskiego”. Książka Łebedia stała się szablonem dla literatury banderowskiej. Obowiązującej teraz w szkołach i na wyższych uczelniach zachodniej Ukrainy oraz w diasporach ukraińskich na Zachodzie. W 1946 r. Ruban, jako emisariusz

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 07/2008, 2008

Kategorie: Historia