Partyzanci wracają do domu

Partyzanci wracają do domu

June 25, 2010, Mountains Of Cauca Region, Cauca, Colombia: EXCLUSIVE: The Colombian government says the FARC guerillas are weaker than ever, and that new President, Juan Manual Santos, due to take office on the 7th of August 2010, is to be credited for that. The former Defense Minister, Santos was partially elected on these grounds. The guerillas claim they will never surrender and are still strong in numbers. They say they are in favor of a negotiated solution, but the Government has refused any talks.///After a long night walking in the forest to avoid army helicopters searches, a group of the FARC guerilla take a rest and clean their weapons.. Credit: Boris Heger / Polaris

Zbrojne rozwiązywanie konfliktów zostało w Kolumbii raz na zawsze skompromitowane Yezid Arteta – były dowódca jednego z najbardziej nieuchwytnych frontów FARC; złapany w 1996 r., po 10 latach w więzieniu został członkiem grupy badawczej ds. konfliktów zbrojnych przy Uniwersytecie Autonomicznym w Barcelonie. Współautor książki „Co, jak i kiedy negocjować z FARC”, z której korzystał prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos, laureat tegorocznej pokojowej Nagrody Nobla, w trakcie czteroletnich pertraktacji. 24 listopada w Bogocie prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos i Rodrigo Londoño, ps. „Timochenko”, najwyższy dowódca FARC (Fuerzas Armadas Revolucionarias de Colombia – Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii), podpisali nowe umowy pokojowe. Poprzednie porozumienie zostało odrzucone w referendum, co zagroziło wojną, dlatego tym razem prezydent ogłosił, że drugiego referendum nie będzie, a ostateczne zatwierdzenie porozumień zostanie poddane pod głosowanie w parlamencie, gdzie zwolennicy prezydenta wraz z popierającymi pokój senatorami mają większość. Szacuje się, że sprzeciwiająca się także nowym układom pokojowym opozycja, na której czele stoi Álvaro Uribe, nie zbierze więcej niż 20% głosów. Gdzie byłeś 23 lata temu o tej porze? – W 1993 r. mogłem na stacji benzynowej spoglądać na swój portret z podpisem „Poszukiwany – 50 mln peso nagrody”. Dostałem rozkaz, by ewakuować się z departamentu, w którym operowałem, i przenieść się do bezpiecznego El Pato. Ze względu na stopień ryzyka musiałem pójść z oddziałem piechotą. Przemierzyliśmy cztery pasma górskie, polowaliśmy, żeby nie umrzeć z głodu, żyliśmy wśród plemion indiańskich, widzieliśmy sceny rodem z powieści „Pantaleon i wizytantki” Vargasa Llosy, dziką, przytłaczającą i przepiękną przyrodę Kolumbii. Najpełniejsze miesiące w moim życiu. Dlaczego student prawa i socjologii rzucił uniwersytet, by chwycić za broń? – Dziś to nie do pomyślenia, żeby ktoś, kto nie jest islamskim fundamentalistą, ryzykował życie, aby bronić kwestii politycznej. My – działacze lewicowi z Ameryki Łacińskiej – wierzyliśmy w sprawiedliwość społeczną, tak jak katolik wierzy w piekło i raj. To nie była moda ani styl życia. Istniało wiele ugrupowań partyzanckich, dochodziły wieści o Froncie Wyzwolenia Narodowego Farabunda Martíego w Salwadorze, a w telewizji oglądaliśmy triumf sandinistów w Nikaragui. Skoro oni mogli, to my też – myśleliśmy. Do tego w księgarniach pojawiła się książka jednego z dowódców partyzantów z Nikaragui, Omara Cabezasa, „La montaña es algo más que una inmensa estepa verde” („Góra jest czymś więcej niż niezmierzonym zielonym stepem”) o studencie, który wstępuje do guerilli. Tchnęła w nas romantycznego ducha walki. Nie można było wygrać wyborów? – Kiedy moja mama starała się o pracę jako nauczycielka – a dotyczyło to każdego funkcjonariusza publicznego, w tym listonosza – musiała wypełnić formularz, w którym jedno z pytań dotyczyło przynależności partyjnej. Dwie możliwości: „liberalna” albo „konserwatywna”, nie było trzeciego okienka: „Nie należę do żadnej partii” albo „Należę do partii socjalistycznej”. Za lewicowe poglądy groziły represje. W Europie tego nie zrozumiecie. My żyliśmy w innych warunkach – na podwórku USA, gdzie sprawy rozwiązywało się za pomocą zamachów stanu i interwencji wojskowych. W 1973 r. w Chile obalono legalny rząd prezydenta Salvadora Allende, socjalisty, który wprowadzał rewolucję drogą demokratyczną. Zamach wojskowy wsparły Stany Zjednoczone, w których interesie było zrobienie z Chile miejsca eksperymentu polityk neoliberalnych. Skoro nie było legalnej drogi zmiany, pojawiło się hasło: wesprzyjmy powstania zbrojne. Chcieliśmy sprawiedliwego państwa Czym w praktyce miała być rewolucja? – Wtedy przez rewolucję rozumieliśmy komunizm, dopiero później dowiedzieliśmy się, czym naprawdę był Związek Radziecki. Lata 70. to czasy, kiedy silne były partie komunistyczne we Francji, w Hiszpanii i we Włoszech. Cała awangarda myśli, przedstawiciele elity intelektualnej byli zaangażowani w ruchy lewicowe. Sartre, Camus, nie wspominając o pisarzach latynoamerykańskich, takich jak García Márquez. Cortázar pojechał do Nikaragui po triumfie sandinistów i napisał „Nicaragua tan violentamente dulce” („Nikaragua tak brutalnie słodka”), m.in. o alfabetyzacji po triumfie sandinistów. Chodziło o silne i sprawiedliwe państwo, które kontroluje strategiczne sektory gospodarki, zajmuje się niwelowaniem historycznych nierówności społecznych; państwo, które stać na porządne szpitale, powszechną edukację na wysokim poziomie i budowę domów dla obywateli. Kluczowa była reforma rolna. Dziś

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 48/2016

Kategorie: Świat