Pasmo klęsk Fideszu

Pasmo klęsk Fideszu

Gospodarka nieudolnie rządzonych Węgier pogrąża się w kryzysie Węgry przeżywają kłopoty. Bezrobocie wynosi 12%, szybko spada wartość forinta, a w pierwszym kwartale tego roku gospodarka była w recesji. W kwietniu produkcja przemysłowa zmniejszyła się o 3,1% w porównaniu z tym samym miesiącem 2011 r. Inwestorzy uznali węgierską ekonomię za najsłabszą w Europie Środkowej. Budapeszt musi płacić aż 9% dywidendy nabywcom swoich 10-letnich obligacji. Sześciu na 10 obywateli uważa, że żyje im się coraz gorzej. Konserwatysta Viktor Orbán trzyma ster rządów już ponad dwa lata. Partia Fidesz wygrała wybory w kwietniu 2010 r., piętnując korupcję, nadużycia władzy i rozrzutność socjalistów rządzących osiem lat. Aż 61% wyborców oddało głos na ugrupowanie Orbána, co dało Fideszowi konstytucyjną większość w parlamencie. Konserwatyści sprawnie zawłaszczyli państwo, obsadzili wszystkie kluczowe stanowiska i ograniczyli wolność słowa. Okazało się jednak, że kierują państwem jeszcze gorzej niż socjaliści. Minister opowiada bajki Oligarchowie związani z partią rządzącą nabijają kabzę, ale większość społeczeństwa zaciska pasa. W Budapeszcie i w innych miastach pełno jest ogłoszeń: „Sprzedam mieszkanie”. Właściciele nie mogą spłacić kredytów, ale kupujących nie ma. Połowa młodych obywateli nie widzi dla siebie perspektyw w ojczyźnie i marzy o emigracji. Orbán obiecywał stworzenie miliona nowych miejsc pracy do 2020 r. Jak pisze brytyjski magazyn „The Economist”, sympatyzujący przecież z prawicą, do tej pory powstało ich może 50 tys., i to w ten sposób, że władze nakłaniają bezrobotnych, aby kopali rowy lub pracowali na polach. Osoby odrzucające te „propozycje pracy” muszą się liczyć z utratą zasiłków. Rząd próbuje się ratować, nakładając nowe podatki, np. na niezdrową żywność czy rozmowy telefoniczne, ale niewiele to pomaga. W przyszłym roku Budapeszt ma zamiar wprowadzić podatek od transakcji finansowych. Minister gospodarki György Matolcsy w wywiadzie dla CNN zapowiedział na 2013 r. spadek bezrobocia i powszechny wzrost płac. Takie prognozy eksperci przyjęli ze śmiechem. Propagandę sukcesu uprawianą przez ministrów Orbána odrzucił nawet prezes banku centralnego András Simor. Stwierdził, że w 2012 r. recesja jest nieuchronna, w roku następnym zaś wzrost gospodarczy będzie minimalny. Simor wyraził ubolewanie, że węgierski system bankowy jako jedyny w Europie przynosi straty. Politykę ekonomiczną rządu skrytykował także Attila Chikán, w latach 1998-1999 minister gospodarki w pierwszym rządzie Orbána. Chikán, obecnie członek Węgierskiej Akademii Nauk, oskarżył rząd o połączenie ideologii „walki wyzwolenia narodowego” z polityką gospodarczą, co będzie miało poważne konsekwencje. Władze powinny powiedzieć ludziom prawdę, tymczasem mamią ich nierealistycznymi scenariuszami. Zamiast umożliwić małym i średnim przedsiębiorstwom dostęp do kapitału, zmarnowały czas na stworzenie systemu podatkowego, który nie funkcjonuje – stwierdził były minister. Skłóceni politycy Obywatele są coraz bardziej zmęczeni. Fidesz może więc liczyć tylko na 22% głosów, podczas gdy opozycyjna Węgierska Partia Socjalistyczna, na której czele stoi Attila Mesterházy – na 16%. Skrajnie prawicowa partia Jobbik ma w sondażach 13% poparcia. Popularność Fideszu systematycznie spada. W rankingu najbardziej lubianych polityków Orbán zajmuje dopiero piąte miejsce. Ale Węgrzy nie wierzą, że politycy mogą im pomóc. Zaledwie 38% społeczeństwa deklaruje udział w najbliższych wyborach. Frustrację obywateli zaostrzają nieustanne kłótnie polityków. Od zmiany ustroju Węgrzy podzielili się na dwa obozy polityczne – socjalistów i prawicowców, o mniej więcej równej sile. Ich przywódcy nie potrafią współpracować dla dobra państwa, lecz traktują się z nienawiścią. Pisarz György Dalos ubolewa: „Przed I wojną światową w cesarsko-królewskim parlamencie odbywały się niewiarygodne wprost debaty. Obrażano się i wyklinano, ale wieczorem panowie szli razem do kasyna zagrać w karty. Teraz już tego nie robią, nie mają nawet wspólnego kasyna. Ta nienawiść jest chora i może doprowadzić kraj do zguby”. W obecnym układzie politycznym Fidesz jest w stanie zrealizować wszystkie zamiary, nie przejmując się bezsilną opozycją. Na Węgrzech kwitną korupcja, kolesiostwo i nepotyzm, o jakich za rządów socjalistów, mających przecież wiele na sumieniu, nikomu się nie śniło. Firma, związana z ministrem spraw wewnętrznych, przeżyła „cudowne rozmnożenie” kontraktów. Funkcjonariusze systemu rozdzielają między siebie fundusze z Unii

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 25/2012

Kategorie: Świat