Pensja pani Diany

Pensja pani Diany

Każda myśli, że z nią będzie jak z „Pretty Woman”, a kończą na ulicy… KORESPONDENCJA Z CHICAGO Mimo iż oficjalnie w USA prostytucja jest surowo zabroniona i ścigana, o usługi erotyczne wcale tu nietrudno. Nawet na naszym polonijnym podwórku w Chicago luki w tym względzie skrupulatnie wypełniono. Wystarczy sięgnąć po wkładkę ogłoszeniową weekendowego wydania „Dziennika Związkowego”, by się przekonać, że „Piękne Polki czekają na Ciebie”, „Miłe, ładne, sympatyczne dziewczęta dotrzymają towarzystwa panom”, „Możesz spędzić wspaniałe chwile z nami”. Można tam znaleźć także wiele innych, bardziej lub mniej zakamuflowanych ogłoszeń oferujących prostytucję. W „Dzienniku Chicagowskim” podobnie. Wybieramy numer jednej z ofert. – Słucham? – Czy to agencja? – Można to i tak nazwać, czym mogę służyć? – Piękną wysoką brunetką o niebieskich oczach… – Mamy dwie. Czy ma pan jakieś specjalne wymagania? – Czy ja wiem? Raczej w normie… – Sandra jest bardzo miła, gdzie pan mieszka? – Na Jackowie. – Nasze dziewczyny raczej nie jeżdżą na Jackowo, ale zapytam. Jeśli będzie chętna, za chwilę do pana oddzwonię… Po pięciu minutach telefon. – Niestety, żadna nie pojedzie na Jackowo. Ale może wynajmie pan pokój w motelu? Znam tani, przyzwoity, nie musi być na całą dobę, tylko na godziny… Inny numer telefonu. Dziewczyna źle mówi po polsku, w końcu przechodzi na czeski. Targuje się: – 180 dol. – 160. – Może być 175. – A w ogóle, to jak ty wyglądasz? – Dobrze, nogi, włosy, nie ma straszyć, nie bojaj się. – Zadzwonię później. Kolejny numer telefonu. – Ciemny blond, włosy do pasa, metr siedemdziesiąt, sześćdziesiąt kilogramów. Oczy niebieskie, 200 dolarów za godzinę. – Jak masz na imię? Po drugiej stronie wahanie. – Może być… Angie… Gdzie mam być i o której? Podaję miejsce i godzinę. – To dom prywatny? – Kondominium. – Jak już będę na dole, zadzwonię. Zejdź po mnie. Wprowadzisz mnie do środka, nie chcę sama się tam szwendać… * – Niektóre ogłoszenia zamieszczają funkcjonariuszki z chicagowskiej obyczajówki, czyli z wydziału do walki z nierządem. Z reguły świetnie mówią po polsku bądź po rosyjsku – mówi Diana, która w tej branży siedzi już od kilku lat. Prowadzi własną agencję typu escort, zatrudniającą w większości panie pochodzące z Europy Środkowej. – Nie tylko Polki – zaznacza – bo nasze dziewczyny nie mają, wbrew temu, co się mówi, zbyt dobrego wzięcia u klientów. Lepsze są Ukrainki, Czeszki, nie mówiąc o Rosjankach, które biją przedstawicielki innych nacji na głowę. Często rozmawiam z klientami, więc znam ich opinię. O ile np. Czeszki są cenione za technikę, to słyszałam, że często są nieobecne duchem podczas stosunku, no i czasem otrzymują punkty karne za higienę. Ten zarzut nie spotkał natomiast żadnej Polki, ale szwankuje technika… – Kogo więc wybrać? – Nie mogę nic sugerować, ale panowie najczęściej pytają o Rosjanki. Polacy także. Diana zaczęła rozkręcać swój biznes ok. 10 lat temu. Oto jak wspomina tamte czasy: – Pracowałam w jednym z klubów dla dżentelmenów pod Chicago. Tańczyłam. Tam poznałam mnóstwo osób, które kręciły się w różnych pokrewnych branżach „rozrywkowych”. Te znajomości pozwoliły mi później na zorganizowanie biznesu z prawdziwego zdarzenia. W tej robocie lody kręcą głównie Włosi. Od nich zależy wszystko, co dzieje się w tej gałęzi „przemysłu”. Kontrolują wszystko. I jeśli nawet pozwolą komuś popracować na własną rękę, to prędzej czy później zgłoszą się z propozycją współpracy. Im lepiej idzie biznes, tym ich oczekiwania są, rzecz jasna, wyższe. – Jakie masz obroty – mówi Diana – to oni wiedzą lepiej od ciebie, więc wycenią cię bezbłędnie i nie da się niczym zamydlić oczu. Start zazwyczaj jest bezbolesny. Możni branży przyglądają się początkującym, oceniają ich możliwości. Gdy działalność nowej agencji zagraża któremuś z ich biznesów, jeśli np. któraś z ich firm zaczyna tracić klientów tylko dlatego, że ktoś nowy na rynku wprowadził konkurencyjne ceny, sprawę załatwiają szybko i skutecznie. Przejmują dziewczyny, a szefowie agencji kończą… różnie. Podobnie jest z agencjami, nawet niezbyt dużymi, które nie chcą podjąć współpracy.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 46/2003

Kategorie: Świat