Piekło tuż za rogiem

Piekło tuż za rogiem

W Meksyku prawie każdy zna chociaż z widzenia przynajmniej dwóch narcos – handlarzy narkotyków Kiedy w ubiegłym roku Meksyk obchodził 200. rocznicę uzyskania niepodległości, z odgłosami fajerwerków mieszał się huk karabinowych wystrzałów. W życie Meksykanów wdziera się przemoc, a raj zamienia się w piekło. Rok 2010 był rekordowy pod względem ofiar wojny narkotykowej w graniczącym ze Stanami Zjednoczonymi Ciudad Juarez, które od położonego po amerykańskiej stronie El Paso dzieli jedynie most. Zamordowano tam przeszło 3 tys. osób. Skąd bierze się aż taka skala przemocy? Do rządzonego do niedawna przez kartel Juarez miasta wkroczył potężniejszy kartel Sinaloa. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Niepokojące statystyki są powszechnie znane, ale końca walk nie widać. Z ponadmilionowego miasta wyjechało już co najmniej 100 tys. mieszkańców, a niektóre źródła podają liczbę dwu-, a nawet trzykrotnie wyższą. Jakby tego wszystkiego było mało, w Ciudad Juarez trwa tajemnicza seria morderstw na kobietach, w ciągu ostatnich kilkunastu lat porwano i zamordowano ich tam około 400, o czym opowiada głośny film „Miasto śmierci”. Od 2006 r. w całym Meksyku zginęło ponad 30 tys. osób, w 2010 r. miesięczna średnia zabójstw przekroczyła 1000. Taka szokująca liczba jest wynikiem wojny z kartelami narkotykowymi, wypowiedzianej przez prezydenta Felipe Calderóna. Niestety, wbrew oczekiwaniom wszystkich, rząd przegrywa w rywalizacji z bandami gangsterów. Problem bierze się również stąd, że ze względu na położenie kraj jest naturalnym łącznikiem pomiędzy bogatymi Stanami Zjednoczonymi a biedną Ameryką Środkową i Południową. Nie dziwi więc, że to właśnie tu skupia się najwięcej przestępstw. Ponadto większość społeczeństwa żyje w ubóstwie i przez to jest bardzo podatna na pokusę szybkiego zarobku, mimo że zazwyczaj ryzykuje się wolność, a nawet życie. Meksykańscy oficjele winą obarczają też niemalejący popyt w USA, które są największym konsumentem narkotyków na świecie i za jednym zamachem głównym dostawcą broni dla latynoskich bandytów. Meksyk naciska na rząd amerykański, aby ten zwiększył wysiłki w celu zmniejszenia konsumpcji narkotyków na swoim terenie. Meksykanie jako rozwiązanie proponują edukacyjne programy antynarkotykowe w szkołach oraz zaostrzenie przepisów o sprzedaży broni palnej, która często wędruje właśnie do nich. Meksykańska policja nie radzi sobie z tym sama, dlatego do walki wkracza wojsko, organizując patrole i punkty kontrolne prawie na wszystkich drogach krajowych. Tymczasem pomysłowość przemytników znacznie wykracza poza staroświecki już dla nich transport drogowy. W 2008 r. namierzono łódź podwodną przemycającą prawie 6 ton kokainy. A podkreśleniem potęgi gangsterów było zabójstwo w maju tego samego roku Edgara Gomeza – ówczesnego szefa meksykańskiej policji. Obecnie w każdym mieście widać mundurowych z karabinami w dłoni. Pod koniec grudnia świat obiegła informacja, że w małym miasteczku Guadelupe porwano policjantkę. Jak na meksykańskie standardy nie byłaby to szokująca informacja, ale był to już ostatni funkcjonariusz policji w mieście… Kolejny smutny przykład – Acapulco – jeszcze do niedawna utożsamiane z rajskim kurortem światowej renomy, dzisiaj większości Meksykanów kojarzy się ze scenami śmierci. W styczniu znaleziono tam 15 ciał bez głów – te odkryto po pewnym czasie w innym miejscu. Acapulco jest sceną częstych egzekucji i niedawno dołączyło do niechlubnego grona miast, z których lepiej wyjeżdżać, niż do nich przyjeżdżać. Na początku lutego sytuacja zaogniła się również w Guadalajarze, gdzie w porachunkach między gangami w klubie nocnym zginęło sześć osób, oraz w stolicy kraju. 15 lutego na przedmieściach Mexico City zaatakowanych zostało dwóch obywateli amerykańskich, jeden z nich zmarł. Obaj pracowali w dziale imigracyjnym ambasady USA, a zastrzelony agent zajmował się bezpośrednio handlarzami narkotyków. Pod koniec marca krajem wstrząsnęła kolejna wiadomość, tym razem o zamordowaniu syna Javiera Sicilii – znanego poety i dziennikarza. Ojciec zmarłego napisał list otwarty do władz, w którym dosadnie podkreślił, że naród jest już zmęczony nieudolnymi działaniami rządzących. To z kolei stało się bodźcem do zorganizowania masowych protestów, podczas których setki tysięcy ludzi wyszło na ulice największych miast Meksyku, protestując przeciw bestialstwu i dalszemu rozlewowi krwi. Jakby na potwierdzenie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 16/2011, 2011

Kategorie: Świat