Piękni 16-letni
W tym roku gimnazja opuszczą pierwsi absolwenci. Czy nowa szkoła zmieniła ich życie? Gimnazjaliści. Pokolenie królików doświadczalnych. Podzielone na tych, którym się udało i są w lepszych gimnazjach, oraz tych, którzy nie wiedzą, co robić po marnej edukacji. Pokolenie dziwacznego naboru. Nie zdają egzaminów do liceum, będą przyjmowani na podstawie egzaminu kończącego gimnazjum i świadectwa. Ale żeby sprawę zagmatwać, zezwolono, by każde liceum samo ustaliło, ile punktów za co przyznaje. A więc także pokolenie skołowane i przestraszane. A może pokolenie, które dzięki gimnazjum szybciej weszło w dorosłość i wie, czego chce? Pokolenie, któremu obiecywano komputery i piękne budynki. Niewiele z tego wyszło. Wydorośleli czy wycwanili się W tym roku mury gimnazjów opuszczą pierwsi absolwenci. Spróbowaliśmy przyjrzeć się temu rocznikowi – gimnazjalistom i ich gimnazjom. Pięknym 16-letnim żegnającym szkołę, która funkcjonuje dopiero od trzech lat. – Stworzenie gimnazjum to jedna z nielicznych dobrych stron reformy oświaty – twierdzi psycholog Andrzej Samson. – 13-, 16-latkowie są w tzw. wieku wczesnego dorastania i dobrze się stało, że starsi zostali odseparowani od młodszych. Gimnazjaliści przestali być dziećmi i najzwyczajniej nie lubią tych młodszych, tępią ich. Są w trudnym wieku – takie ni to, ni sio. Ocenia się, że najwięcej emocji związanych z dorastaniem przypada na 15. rok życia. Jeśli gimnazjum jest dobrze prowadzone, poradzi sobie z problemami. Opinię tę potwierdzają praktycy, czyli nauczyciele. Kazimierz Miś, dyrektor gimnazjum w Marcinowicach (powiat świdnicki), zauważył, że uczniowie w gimnazjum bardzo spoważnieli. – Początkowo zastanawiałem się, jaką mieszanką będzie tych 337 uczniów dowożonych z 19 miejscowości – opowiada. – Okazuje się, że nowe miejsce i odizolowanie od maluchów jest korzystne. Wydorośleli. – Trafiają do nas w najtrudniejszym wieku – dodaje Beata Sienkiewicz, wicedyrektor gimnazjum nr 14 we Wrocławiu. – Organizujemy zajęcia dodatkowe, staramy się, żeby było ich jak najwięcej. Żeby dzieci nie miały czasu na głupie pomysły, a że większość pochodzi z rodzin patologicznych, różnie mogłyby się potoczyć ich losy. Rodzice są już ostrożniejsi w zachwytach. – Gimnazjum mojego syna to zwykła zbieranina – mówi Elżbieta, matka Tomasza. – Wolałabym, żeby kończył swoją podstawówkę. To opinia dość charakterystyczna. – Każda zmiana w tej nudnej nauce jest dobra – podkreślali gimnazjaliści. Wielu cieszyło się, że uciekli nauczycielom z podstawówki. Rodzice byli i są zaniepokojeni. Dojazdy, nieznani koledzy, nowi wychowawcy. Tylko kłopot. Innego zdania jest matka Michała. – Gimnazjum uczy dorosłości – zapewnia. – Poza tym w podstawówce nikt nie organizowałby kółka teatralnego albo dziennikarskiego. Polskie gimnazja to ciekawe zjawisko oświatowe. Tworzyli je nieufni rodzice, różnie przygotowani nauczyciele i uczniowie z bagażem doświadczeń z podstawówki. Zdarzały się dziwne sytuacje. Na przykład jeden z podręczników do geografii powstał w prosty sposób – zmieniono okładki z niepotrzebnego już podręcznika do siódmej klasy. Teraz jest tam napis: „I klasa gimnazjum”. Przekręt ujawnili sami uczniowie. Zapotrzebowanie na autorytet Próbą diagnozy gimnazjalnej grupy nastolatków był konkurs „Liga XXI wieku”. Zgłosiło się 497 gimnazjów. Z wypowiedzi uczniów ułożono listę ich autorytetów. Zdecydowanie zwyciężył Jan Paweł II. Za nim – Matka Teresa z Kalkuty, ktoś z rodziny, księżna Diana, Adam Małysz, Jerzy Owsiak, nauczyciel. Na liście są także kardynał Stefan Wyszyński, Jolanta Kwaśniewska i Janusz Korczak. – Większość to autorytety trwałe, czasem tylko okazjonalne, tak jak Adam Małysz – ocenia prof. Jacek Leoński, socjolog z Uniwersytetu Szczecińskiego. – Młodzi ludzie, jak całe społeczeństwo, nie wykształcili sobie systemu stałych wartości. Ostatnie lata nie służyły temu, ciągle dowiadywaliśmy się o skandalach związanych z cenionymi dotąd ludźmi. I dlatego gimnazjaliści wybierają osoby o autorytecie ponadczasowym. Poza tym jest to wiek poszukiwań. Altruizm, bezinteresowność – te cechy przemawiają do młodych ludzi. – Ciągle słyszę o jakichś przekrętach – mówi Ania, która w tym roku kończy gimnazjum w Kinkajmach (sporo popegeerowskich blokowisk) pod Kętrzynem. – I dlatego, kiedy wybieraliśmy patrona szkoły, tak jak większość głosowałam na Kopernika. On jest bezpieczny. Zdaniem Andrzeja Wyrozembskiego, dyrektora warszawskiego gimnazjum nr 42, dobrze, że na liście znalazł









